Proces oskarżonych o napad na bank
Proces trzech mężczyzn oskarżonych o napad z
użyciem broni na filię banku Pekao SA rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Łodzi. Bandyci sterroryzowali kasjerki i
zrabowali ponad 280 tys. zł. Pieniędzy dotąd nie odzyskano. Obok
nich na ławie oskarżonych zasiada także mężczyzna oskarżony o
paserstwo.
Trzej główni oskarżeni zarówno w prokuraturze, jak i przed sądem, nie przyznali się do winy; jeden z nich utrzymuje, że nigdy nawet nie był w tym banku. Czwarty oskarżony ma składać wyjaśnienia na wtorkowej rozprawie.
Do napadu na placówkę banku przy ul. Nastrojowej w Łodzi doszło 9 czerwca ub. roku. Według prokuratury, trzej bandyci wtargnęli do banku. Sterroryzowali dwie pracownice bronią palną, pistoletem startowym i nożem; jednej z kobiet grozili, że odetną jej głowę. Skuli kasjerki kajdankami, zakleili im oczy taśmą samoprzylepną i zamknęli w toalecie. Zabrali pieniądze znajdujące się w banku oraz w bankomacie i zbiegli. Ich łupem padło ponad 288 tys. zł. Uciekając bandyci zabrali kasetę z monitoringu banku.
W ciągu kilku tygodni policjanci ze specjalnej grupy pościgowej zatrzymali w Łodzi podejrzanych o udział w napadzie - 41-letniego Krzysztofa K., 32-letniego Piotra M. i 29-letniego Rafała T. Później w ręce policjantów wpadł również 47-letni Wojciech T., któremu zarzucono pomoc w ukrywaniu pieniędzy pochodzących z napadu.
Zrabowanych pieniędzy dotąd nie udało się odzyskać. Podczas zatrzymań w jednym z mieszkań policjanci znaleźli pistolet- straszak, którym sterroryzowano kasjerki, amunicję oraz teczkę, do której bandyci zapakowali łup. Zabezpieczono także trzy samochody należące do podejrzanych - w tym bmw i grand cherokee - o łącznej wartości ponad 150 tys. zł. Według prokuratury, jeden z nich posłużył bandytom podczas napadu.
Podczas śledztwa napadnięte kasjerki rozpoznały dwóch oskarżonych, teczkę oraz pistolet-straszak, którego użyli bandyci. Wśród dowodów są także zeznania świadków oraz zapisy z monitoringu banku z wcześniejszych dni. Zdaniem śledczych, wskazują one, że oskarżeni planowali napad i dokonywali wcześniej obserwacji placówki. Ustalono też, że jeden z oskarżonych po napadzie zaczął wydawać znaczne sumy pieniędzy.
Trzem oskarżonym za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności; oskarżonemu o paserstwo do 10 lat więzienia.