Proces oskarżonego o napaść na operatora Polsatu
W Gdańsku zaczął się proces członka kościelnej służby porządkowej w bazylice świętej Brygidy. Czesław G. jest oskarżony o napaść na operatora telewizyjnego i uniemożliwienie przygotowanie materiału dziennikarskiego.
Mateusz Kaczyński, który rejestrował wydarzenia, został kilkakrotnie popchnięty. Przewrócił się i uszkodził kamerę.
O ściganie sprawców napaści wystąpiło po incydencie kierownictwo stacji. Policji udało się ustalić jednego z nich, 56-letniego Czesława G., członka kościelnych służb porządkowych.
Postawiono mu zarzuty w związku z 43 art. ustawy o prawie prasowym. Mówi on m.in. o tym, że ten, kto używa przemocy lub groźby w celu zmuszenia dziennikarza do zaniechania opublikowania materiału prasowego może spędzić w więzieniu trzy lata.
Krewkiemu obrońcy prałata grozi do trzech lat więzienia. 56-latek przekonywał dziś sąd, że jest niewinny i że został przez dziennikarzy sprowokowany. Dodawał, że podczas wiecu działał odruchowo. Zarzucał przy tym dziennikarzom Polsatu manipulację i to, że po wcześniejszej nagonce prowokowali obrońców księdza, żeby zrobić materiał.
Ofiara napaści Mateusz Kaczyński, obecnie pracujący w stacji TVN, mówił, że wykonywał jedynie swoją pracę, a atak na dziennikarzy ze strony zwolenników prałata był zamierzony.
Jego zdaniem, tłum od początku był bardzo wrogo nastawiony do przedstawicieli mediów. Kiedy wychodziłem z kościoła usłyszałem okrzyki "pachołki komunistów", "żydokomuna", "sprzedawczyki" - relacjonował Kaczyński.
Dodał, że spodziewał się odniesienia poważniejszych obrażeń, ale nie doszło do tego dzięki interwencji m.in. jego koleżanki z redakcji i służby porządkowej bazyliki św. Brygidy. Czekałem aż zaczną mnie kopać, a kamerę roztrzaskają o beton - powiedział.
Do incydentu doszło po mszy 15 sierpnia 2004 r., około dwóch tygodni od wszczęcia przez prokuraturę postępowania w sprawie domniemanego molestowania seksualnego ministranta na terenie plebanii. Zostało ono umorzone po kilku miesiącach.
Po wyjściu z kościoła zwolennicy proboszcza zaatakowali operatora Polsatu. Przewrócono go i poturbowano. Doznał niegroźnych otarć naskórka; lekko została uszkodzona kamera. Szarpano i popychano także fotoreporterów gazet. Przedstawicieli mediów obrzucano wyzwiskami. Przed nabożeństwem dwóch mężczyzn zaatakowało również dziennikarza Polskiej Agencji Prasowej. Reporter został odepchnięty. Wyrwano i zniszczono mu notatki.
Jeszcze przed incydentem, tuż po mszy, z ambony poparcia księdzu udzielili pomorscy posłowie: Danuta Hojarska (Samoobrona), Robert Strąk (Liga Polskich Rodzin) i Gertruda Szumska (koło poselskie "Dom Ojczysty"). Hojarska mówiła m.in., że Samoobrona, która potrafiła zablokować mównicę sejmową, będzie także umiała zamknąć usta tym dziennikarzom, którzy opluwają Jankowskiego.
Dzień po zdarzeniu prałat Jankowski mówił, że przeprasza za atak na dziennikarza. Dowodził, że być może komuś zależało na wojnie mediów z bazyliką św. Brygidy. Sprawę określił jako prowokację.
Kolejna rozprawa ma odbyć się w lutym.