Proces o zabójstwo dokonane przez funkcjonariusza ABW
Przed krakowskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces byłego funkcjonariusza Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego, Pawła M., oskarżonego o zabójstwo po dyskotece pod
Krakowem. Razem z nim przed sądem stanęło dwóch policjantów z Komendy
Miejskiej Policji w Krakowie i dwóch cywili (w tym brat Pawła M. -
Jacek). Odpowiadają oni za udział w bójce.
20.04.2004 | aktual.: 20.04.2004 16:41
Ciało 26-latka znaleziono w czerwcu ubiegłego roku między godziną 4 a 5 nad ranem w miejscowości Rączna (Małopolska) z raną postrzałową z tyłu głowy. Sprawa dotyczyła nieporozumień między pracownikami ochrony dyskoteki (wśród których byli funkcjonariusze) i jej uczestnikami. Mężczyzna zginął po wyjściu z dyskoteki.
Jak ustalono w toku śledztwa, strzał padł po uderzeniu ofiary pistoletem w kaburze. Wcześniej jednak Paweł M. musiał odbezpieczyć broń i włożyć odbezpieczoną do kabury. Zdaniem prokuratury, uderzając ofiarę kaburą z odbezpieczoną bronią Paweł M. musiał liczyć się z możliwością zabójstwa.
Oskarżony Paweł M. nie przyznał się do zabójstwa. Przeprosił rodziców zabitego mężczyzny. "Jest mi bardzo przykro, jestem bardzo nieszczęśliwy, że tak się stało, to poczyniło spustoszenia w mojej psychice"- powiedział M. "Nie ma przeprosin!" - krzyknął obecny na sali członek rodziny zabitego. Matka ofiary podczas wyjaśnień oskarżonego demonstracyjnie wyszła z sali rozpraw.
Paweł M. tłumaczył, że mężczyzna groził mu toporem, a strzał padł w sytuacji, kiedy mężczyzna leżał już na poboczu i mówił "I tak cię zaje...". M. pochylał się nad nim z kaburą w dłoni i w pewnym momencie - popchnięty przez ofiarę - stracił równowagę. Wtedy lufa dotknęła głowy i padł strzał. Paweł M. opisał także, jak widział krew i mózg rannego, po czym - powiedział - wrócił do domu mówiąc kolegom, że nic się nie stało. Wyjaśnił przed sądem, że był w "traumatycznym szoku".
Jak podawała krakowska delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, strzał oddany był z prywatnej broni funkcjonariusza służby wartowniczej ABW, na którą posiadał on zezwolenie. Oskarżonemu o zabójstwo Pawłowi M. grozi kara do dożywocia. Pozostałym oskarżonym - kara do trzech lat więzienia.
Oskarżeni o pobicie policjanci pracowali w ochronie dyskoteki bez zezwolenia. Zostali zawieszeni, a następnie wydaleni ze służby. Odwołali się od tej decyzji, a małopolski komendant policji przywrócił ich do służby. Postępowanie dyscyplinarne, związane z udziałem policjantów w pobiciu, zostało zawieszone do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sądowego.