Proces Katarzyny W. - najważniejsze fakty

Punkty zwrotne i najważniejsi świadkowie w procesie matki Madzi z Sosnowca

Obraz

/ 8Oto wyrok ws. Katarzyny W.

Obraz
© PAP

24 stycznia 2012 roku Katarzyna W. zgłosiła zaginięcie swojej sześciomiesięcznej córki Madzi. Za pośrednictwem mediów próbowała przekonać, że jej dziecko zostało porwane. W reakcji na szokującą informację, wiele osób zaangażowało się w poszukiwania małej dziewczynki.

Sąd Okręgowy w Katowicach uznał, że W. dokonała zabójstwa własnej córki i skazał ją na 25 lat więzienia. Sędzia Adami Chmielnicki, przewodniczący składu orzekającego, uzasadniał wyrok "bezspornością znacznej części ustaleń"

Prokuratura i sąd potrzebowały ponad półtora roku, aby ustalić, co stało się z córką Katarzyny W. Nie było dowodów wskazujących bezpośrednio na winę oskarżonej, dlatego proces miał charakter poszlakowy. Oznacza to, że przy braku jednoznacznych dowodów, poszlaki muszą tworzyć logiczną całość, która wykluczy inną wersję zdarzeń niż wina oskarżonego. Do tej pory polskie sądy miały ogromny problem z prowadzeniem takich procesów. Dlaczego tym razem było inaczej? Co spowodowało, że prokuratura domagała się kary dożywotniego więzienia? Zobacz najważniejsze fakty i świadków w procesie matki Madzi.

(wp.pl/mb)

/ 8Biegli: śmierć była "nagła i gwałtowna"

Obraz
© PAP

Na zmianę zarzutów stawianych Katarzynie W. wpłynęły opinie biegłych, m.in. przekazana 11 lipca 2013 roku opinia specjalistów z Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Z ekspertyzy wynikało, że śmierć dziecka była "nagła i gwałtowna", miała również wskazywać, że Madzia nie zginęła w wyniku wypadku. To dlatego prokuratura postawiła oskarżonej zarzut zabójstwa. Wcześniej W. była oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci.

19 sierpnia na pytania sądu odpowiadali psychologowie i psychiatrzy, którzy w trakcie śledztwa badali matkę Madzi. Ich zeznania były utajnione, jednak z dokumentów sporządzonych przez psychiatrów, o których pisał "Fakt" wynikało, że eksperci uznali osobowość oskarżonej za dysocjacyjną. Oznacza to, że kobieta nie ma wyrzutów sumienia, nie uznaje norm moralnych, nie potrafi współczuć i potrafiła dokładnie zaplanować i przeprowadzić zabójstwo własnego dziecka. Nie oznacza to, że W. jest niepoczytalna, dlatego mogła odpowiadać przed sądem za swoje czyny.

Na zdjęciu: znicze ustawione przez mieszkańców Sosnowca w miejscu, gdzie Katarzyna W. ukryła zwłoki swojej córki.

/ 8Groteskowy świadek

Obraz
© PAP

Beata Ch., znana z mediów, jako "matka Szymonka z Będzina", również oskarżona o zabicie własnego dziecka (czytaj więcej), trafiła do jednej celi z Katarzyną W. To co usłyszała od W., powiedziała później śledczym. Jak twierdziła "matka Szymonka", Katarzyna W. miała przyznać się jej do uduszenia córeczki. Miało stać się to na imprezie, na której był również mąż Katarzyny, Bartek W. Oskarżona miała być pod wpływem alkoholu i narkotyków. 2 kwietnia 2013 roku, zeznając przed sądem, Beata Ch. wycofała swoje zeznania. Nie potrafiła jednak wyjaśnić, dlaczego wcześniej złożyła podpis pod protokołem z przesłuchania, skoro nie zgadza się z jego treścią.

Jak twierdził przed sądem policjant, który przesłuchiwał Beatę Ch., Katarzyna W. miała opowiadać w celi o swoich przygodach z prostytucją. Ch. zeznawała też, że Katarzyna W. nie przejmowała się stratą dziecka, a w dniu pogrzebu córki była w dobrym humorze. Dla biegłych to ważna poszlaka, która mogła wskazać na nienormalną psychikę W.

Na zdjęciu: grób Szymona, syna Beaty Ch.

/ 8Bartłomiej W., ojciec Madzi

Obraz
© PAP

Mąż Katarzyny W. od początku deklarował, że nie wierzy w zabójstwo Madzi. Sytuacja zmieniła się, gdy relacje między małżonkami legły w gruzach, a para ostatecznie się rozstała. Krzysztof Rutkowski, który od początku pomagał w poszukiwaniach dziecka twierdzi, że kilka miesięcy po śmierci córki, Bartek przyznał mu się, że jest przekonany o winie Katarzyny W. (przeczytaj więcej).

7 maja 2013 roku w katowickim sądzie zeznawali Bartłomiej, jego siostra Paulina, dziadek Tadeusz i babcia Helena. Mąż i szwagierka W. mogli odmówić składania zeznań, zdecydowali się jednak odpowiedzieć na pytania przed sądem. - Nie było widać smutku na jej twarzy, zachowywała się tak, jakby nic się nie stało - mówiła babcia Bartka.

- Kasi płaczącej nie widziałam. Ona każdą rozmowę szybko ucinała, była trudna w kontaktach osobistych. Jak jej zwracałam na coś uwagę, to śmiała mi się w twarz bez żadnej odpowiedzi - twierdziła Paulina B.

/ 8Rodzina nie pomogła

Obraz
© PAP

Z możliwości odmowy składania zeznań w sprawie skorzystała za to część rodziny oskarżonej - brat Marcin i ojciec Jan. To z pewnością nie pomogło matce Madzi.

W książce "Wybaczcie mi", W. opowiedziała m.in. o swoim trudnym dzieciństwie. - Mój tata bardzo pił... nadal pije. Kiedyś był na leczeniu. Dwa tygodnie. Ale to nic nie dało - wyjawiła Izie Bartosz, autorce książki. Matka Madzi wyjaśniała, że ojciec znęcał się nad jej bratem Marcinem. W domu często dochodziło do awantur. Policjanci byli tam częstymi gośćmi.

Na trudną sytuację w domu nałożyły się problemy w szkole. Według jednej z hipotez znajomych dziewczyny, Katarzyna W. została zgwałcona w czasie studniówki. Zaraz po tym przeniosła się do innego liceum, ale do matury już nie podeszła.

Bez wykształcenia i pracy, Katarzyna miała niewielkie szanse na dobrą przyszłość. Zajście w ciążę z poznanym kilka miesięcy wcześniej Bartłomiejem dodatkowo pogłębiło problemy Kasi.

/ 8Rutkowski show

Obraz
© WP.PL

Główną gwiazdą całej sprawy, poza rodzicami Madzi, od początku był Krzysztof Rutkowski. Konferencje prasowe z jego udziałem, w pierwszych dniach po zniknięciu Madzi, odbywały się niemal codziennie. Gdy Katarzyna przyznała mu się w prywatnej rozmowie, że Madzia nie żyje, ujawnił ten fakt w mediach. Przekazał również nagranie z kamery, na którym W. twierdzi, że córka wyśliznęła jej się z kocyka. To był punkt zwrotny, po którym opinia publiczna przestała współczuć Katarzynie - matce, która straciła dziecko. W. stała się domniemaną dzieciobójczynią.

Rutkowski początkowo zapełniał młodemu małżeństwu opiekę, udostępniając im mieszkanie i środki na utrzymanie. Od początku dbał również o wizerunek rodziców Madzi. Doradzał zmiany fryzury, kupował nawet Katarzynie farby do włosów.

/ 8Ucieczka przed "wykrywaczem kłamstw"

Obraz
© PAP

4 kwietnia 2012 roku, Katarzyna W. miała zostać zbadana za pomocą wariografu. Wyniki badań z urządzenia nazywanego "wykrywaczem kłamstw" nie mogą stanowić dowodu w polskim sądzie. W większości przypadków wariograf potrafi skutecznie wskazać kłamcę, tym razem pokazał, że Katarzyna W. boi się poddać próbie.

W dniu badania W. uciekła z mieszkania w Łodzi, które udostępnił parze Krzysztof Rutkowski. W. znalazła się następnego dnia w ogródkach działkowych w Sosnowcu. Mówiła policjantom, że nie uciekła przed wariografem, ale musiała wyjechać, bo rozstała się z mężem. Zostawiła mu list pożegnalny, w którym pisała: "Bartek kocham Cię, mój miły. Nie chcę Ci robić problemów. Ale nie mogę patrzeć, jak przy mnie umierasz każdego dnia. Nie szukaj mnie proszę. Jakoś sobie poradzę. Powiedziałam, co mogłam, ale bez mediów i tego szumu, który się wokół mojej osoby zrobił".

Po rozstaniu, Katarzyna nie mogła już liczyć na pomoc Rutkowskiego. Kolejne wydarzenia doprowadziły do dalszego pogorszenia się relacji młodych małżonków. Od tego momentu sytuacja oskarżonej zaczęła się regularnie pogarszać.

/ 8Wyrok: 25 lat więzienia

Obraz
© PAP

Te wydarzenia doprowadziły młodą dziewczynę do więzienia, w którym spędzi 25 (Katarzyna W. będzie miała możliwość ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie po 15 latach). Sąd Okręgowy w Katowicach uznał, że W. dokonała zabójstwa własnej córki. Zdaniem sędziego Adama Chmielnickiego, zabójstwo zostało zaplanowane i miało na celu powrót do stylu życia sprzed urodzenia dziecka.

Obciążający dla W. był m.in. pamiętnik, w którym pisała, że będzie pośmiewiskiem dla swojego środowiska. Dlatego według sądu nie zdecydowała się na oddanie dziecka do adopcji. - To jak będzie postrzegana we własnym środowisku, było dla niej bardzo ważne - wyjaśniał sędzia. Zaznaczył, że było to głównym motywem dokonania zbrodni.

Poszlaką świadczącą przeciw Katarzynie W. był również zapis historii przeglądania stron internetowych i frazy, które wpisywała w wyszukiwarkę. Próbowała dowiedzieć się m.in., jak zatuszować ślady zabójstwa oraz na jaki zasiłek pogrzebowy może liczyć. Szukała również trumny dla dziecka. Jednym z haseł wpisywanych w wyszukiwarkę było m.in. "kremacja niemowlaka cena".

(wp.pl/mb)

Wybrane dla Ciebie
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Tyle kosztowało sprowadzanie Sebastiana M. z Dubaju. Policja ujawnia
Tyle kosztowało sprowadzanie Sebastiana M. z Dubaju. Policja ujawnia
"NATO stoi w obliczu zagrożeń". Minister z Finlandii ostrzega
"NATO stoi w obliczu zagrożeń". Minister z Finlandii ostrzega
Większe wsparcie militarne dla Ukrainy. Hegseth zapowiada "siłę ognia"
Większe wsparcie militarne dla Ukrainy. Hegseth zapowiada "siłę ognia"
Trump ukaże Hiszpanię? Chodzi o wydatki na wojsko
Trump ukaże Hiszpanię? Chodzi o wydatki na wojsko
Koniec futrzarskich hodowli? Projekt wraca do komisji w Sejmie
Koniec futrzarskich hodowli? Projekt wraca do komisji w Sejmie
Kiedy "mur antydronowy" zacznie działać? Media ujawniają
Kiedy "mur antydronowy" zacznie działać? Media ujawniają
Prezydent Syrii u Putina. AFP: Chce deportacji Baszara al-Asada
Prezydent Syrii u Putina. AFP: Chce deportacji Baszara al-Asada
Emocjonalne słowa Moniki Olejnik. Poruszyła rodzinną historię
Emocjonalne słowa Moniki Olejnik. Poruszyła rodzinną historię
Bunt w Pentagonie. Dziennikarze wyszli w proteście
Bunt w Pentagonie. Dziennikarze wyszli w proteście
Posłanka PiS urodziła córkę. Pokazała zdjęcie
Posłanka PiS urodziła córkę. Pokazała zdjęcie
Thomas Rose zaprzysiężony na nowego ambasadora USA w Polsce
Thomas Rose zaprzysiężony na nowego ambasadora USA w Polsce