Proces Huelle kontra Jankowski
Bogdan Borusewicz i Bogdan Lis zeznawali jako świadkowie przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w procesie o naruszenie dóbr osobistych, jaki ks. prałat Henryk Jankowski wytoczył pisarzowi Pawłowi Huelle. Obu członków Unii Wolności i b. działaczy "Solidarności" zgłosił jako świadków pozwany pisarz.
Borusewicz i Lis komentowali głównie wystrój Grobu Pańskiego w kościele św. Brygidy w Gdańsku w 1995 r., gdzie na czerwonym płótnie umieszczone zostały swastyki, sierp i młot, Gwiazda Dawida oraz napisy: "NSDAP", "SS", "NKWD", "KGB", "UB" i "SB". Obok znajdowały się skróty nazw partii politycznych: "PSL", "SLD", "UW", "UP", a także "PZPR".
To było tak ohydne, że można tylko porównać z goebbelsowskim kłamstwem. To było wyraźne sianie nienawiści. Poczułem się tym głęboko dotknięty i obrażony, przecież w Unii Wolności jest najwięcej działaczy, którzy walczyli z totalitarnym ustrojem - powiedział Borusewicz. Dodał, że właśnie wtedy, dziesięć lat temu, zerwał ostatecznie swoje kontakty z ks. Jankowskim.
Bogdan Lis wystrój Grobu Pańskiego w kościele św. Brygidy nazwał "obrzydliwym". Jak można było porównać organizacje, które mordowały Polaków, z tymi, które walczyły o wolną Polskę - mówił.
Borusewicz, obecnie członek zarządu Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku, wspomniał, że media cytowały też "skrajnie antysemickie" wypowiedzi prałata Jankowskiego. Jego zdaniem, stawiało to w "fatalnym świetle" nie tylko ludzi związanych z "Solidarnością", ale także cały kraj i polski naród.
Lis przyznał, że próbował wyjaśniać z ks. Jankowskim, dlaczego ten zdecydował się "na grę polegającą na dyskredytowaniu byłych przyjaciół". Te rozmowy nie dawały jednak żadnego efektu. Ksiądz zbywał mnie półsłówkami. Możliwe, że to, co robił i głosił, to nie były jego rzeczywiste poglądy, ale tylko odpowiedź na zapotrzebowanie otaczającego go środowiska - powiedział Lis.
Trzeci świadek, zgłoszony przez Huelle, b. rzecznik prasowy gminy żydowskiej w Gdańsku w latach 90. Mieczysław Abramowicz, podkreślił, że jest wdzięczny pisarzowi za to, że wystąpił on w imieniu i w obronie narodu żydowskiego "lżonego" przez ks. Jankowskiego.
Piątkowa rozprawa w gdańskim sądzie, w porównaniu z poprzednią z 18 stycznia, kiedy to Huelle był wyzywany i poszturchiwany przez zwolenników prałata Jankowskiego, przebiegła spokojnie. Policjanci wyprowadzili jedynie z sali mężczyznę, który próbował głośno dyskutować z sędzią.
Ks. Jankowski poczuł się obrażony felietonem Huelle, opublikowanym w maju 2004 r. w "Rzeczpospolitej". Huelle napisał w nim m.in., że gdański duchowny "przemawia jak gauleiter, gensek, nie jak kapłan", a za dobra materialne mógłby się wyrzec polskości. Prałat domaga się od pisarza przeprosin na łamach gazety oraz wpłaty 100 tys. zł na potrzeby Domu Dziecka w Gdańsku- Oliwie.
Na kolejnej rozprawie, której data nie została jeszcze ustalona, ma być przedstawiona opinia znawcy literatury. Od początku procesu Huelle tłumaczy bowiem, że jego felieton był pamfletem, dopuszczającym ostre słownictwo. Pełnomocnik prałata Krzysztof Tyszkiewicz utrzymuje natomiast, że publikacja pisarza to typowy paszkwil, którego celem jest świadome obrażenie danej osoby.