Proces beatyfikacyjny ks. Popiełuszki opóźnia się
Historyk Instytutu Pamięci Narodowej Leszek
Pietrzak, który jako biegły uczestniczył w śledztwie w sprawie
śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, w tej samej sprawie został
wezwany jako świadek - pisze "Polska". Zdaniem Pietrzaka, który
część ustaleń śledztwa upublicznił w październiku na łamach
dziennika, ma mu to zamknąć usta.
10.11.2007 | aktual.: 10.11.2007 01:17
Według watykanistów, ujawnienie nowych faktów dotyczących śmierci ks. Jerzego mogłoby opóźnić proces beatyfikacyjny Popiełuszki. Mimo bowiem, iż ks. Jerzy Popiełuszko został zamordowany w 1984 r., do dziś nie są znane wszystkie okoliczności jego śmierci. Prokuratorzy z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu IPN prowadzą w tej sprawie śledztwo, ale opinia publiczna nie jest o jego wynikach informowana na bieżąco - zauważa gazeta.
Do 2004 r. śledztwo nadzorował lubelski zespół śledczy pod kontrolą prokuratora Andrzeja Witkowskiego. Ponieważ jego ustalenia nie były szeroko znane, biegły tego zespołu, historyk IPN Leszek Pietrzak, zdecydował się na łamach "Polski" po raz pierwszy je upublicznić.
"Bezpieka chciała torturami zmusić ks. Popiełuszkę do współpracy. Kapłan zginął, bo nie chciał zostać tajnym współpracownikiem SB" - napisał w artykule Pietrzak. Ujawnił też, że "politycznie i prawnie za śmierć ks. Jerzego odpowiadają gen. Wojciech Jaruzelski, ówczesny szef państwa, i gen. Czesław Kiszczak, szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych". Pietrzak przypomniał również o złowrogiej roli oddziału Wojskowych Służb Wewnętrznych, które śledziły kpt. Grzegorza Piotrowskiego, mordercę ks. Jerzego.
"Proces toruński to była sytuacja, w której mieliśmy do czynienia z absolutnym sterowaniem prokuraturą, sądem i skrupulatnym reżyserowaniem przez Kiszczaka śledztwa i procesu. Stąd też wersja procesu toruńskiego jest całkowicie nieprawdziwa - nie rekonstruuje prawdy" - napisał biegły. Autor pytał też w swoim artykule retorycznie, dlaczego do tej pory nie udało się wyjaśnić sprawy ks. Jerzego.
Artykuł w "Polsce" ukazał się 17 października 2007 r. Kilka dni później biegły znalazł w swojej skrzynce wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka. Miał zeznawać w sprawie "funkcjonowania w okresie od 28 listopada 1956 r. do 31 grudnia 1989 r. w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych związku kierowanego przez osoby zajmujące najwyższe stanowiska państwowe, który miał na celu dokonywanie przestępstw, w tym zabójstw działaczy opozycji politycznej i duchowieństwa". Pod dokumentem z 18 października podpisał się prokurator Adam Sidor.
Zdaniem niektórych prawników, wezwanie biegłego na świadka jest sprzeczne z art. 200 kodeksu karnego. Mówi on, że "osoby, które brały udział w wydaniu opinii, w razie potrzeby przesłuchiwane były w charakterze biegłych". Dlaczego więc Pietrzak otrzymał takie wezwanie? - docieka dziennik.
Prokurator Witkowski ma zakaz wypowiadania się, inni członkowie zespołu zostali wysłani na wcześniejsze emerytury, teraz przyszła kolej, żeby mnie zmusić do milczenia - mówi "Polsce" biegły. Nie ma zakazu, żeby biegły w danej sprawie mógł zeznawać jako świadek. Jeśli pan Pietrzak dysponuje wiedzą, która pozwala mu na formułowanie ważnych tez, to nasi prokuratorzy chcą się z nią zapoznać- broni decyzji IPN rzecznik Andrzej Arseniuk. Dodaje, że prokuratorzy IPN wezwali ponownie Pietrzaka, aby zeznawał już nie jako świadek, ale jako biegły, m.in. w związku z artykułem w "Polsce".
Ogłoszenie nowych ustaleń śledztwa w sprawie okoliczności zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki mogłoby opóźnić proces beatyfikacyjny - uważają watykaniści. Zdarzało się, że Kościół decydował się nawet na zatrzymanie procesu ze względu na potrzebę dochodzenia prawdy historycznej, np. w przypadku arcybiskupa Salwadoru Oskara Romero. Ewentualne opóźnienie nie zasmuci księdza, który i tak jest świętym - zauważa John Allen, watykanista pracujący m.in. dla telewizji CNN. (PAP)