Trwa ładowanie...
d1ble7o
07-04-2008 08:56

Procenty zysków

Inwestując w markowe wina, nie poczujesz ich smaku. Prędzej smak pieniędzy, bo w ostatnim czasie zyski z tego rodzaju inwestycji są naprawdę kuszące.

d1ble7o
d1ble7o

Aby zacząć profesjonalne inwestycje na rynku winiarskim, wystarczą dwa tysiące złotych. Za taką kwotę możesz kupić leżakujące wino w beczkach, które po trzech latach trafi na giełdę win i stanie się przedmiotem światowego obrotu między wirtualnymi winiarzami. Wirtualnymi, bo wina – jeśli chcesz je później odsprzedać na giełdzie – do domu sprowadzić nie możesz. Zakup wina w beczkach wiąże się jednak z ryzykiem. W momencie transakcji jego jakość nie jest znana. Większą pewność daje inwestycja w wina butelkowane. Tu trzeba mieć minimum 5 tysięcy złotych, a w przypadku trunków z regionów Bordeaux i z Burgundii nawet 35 tysięcy złotych (nie możesz kupić butelki, tylko od razu skrzynkę). To sporo, lecz dotychczasowe stopy zwrotu też są duże.

Wino lepsze od lokat

W ciągu ostatnich pięciu lat na winie Lafite Rothschild z rocznika 1996 można było zyskać 369 procent, na Château Latour z 2000 roku – 353 procent. W ciągu całego ubiegłego roku indeks londyńskiej giełdy win Livex zyskał ponad 37 procent, a spośród 600 gatunków notowanych na giełdzie nie było takiego, który zanotował straty. Trzy czwarte win poszło w górę o co najmniej 5 procent, czyli dało zarobek wyższy niż lokaty bankowe.

Zdaniem fachowców ceny dobrych marek tego alkoholu jeszcze długo nie będą spadać. – Na rozwój rynku wpływa wzrastający popyt na wina na Dalekim Wschodzie i w Rosji – zauważa Wojciech Bosak z Polskiego Instytutu Winorośli i Wina. Od niedawna inwestowanie w markowe wina jest w Polsce łatwiejsze. Dwa miesiące temu poznańska firma Stilnovisti zaczęła bowiem oferować (jako pierwsza w Polsce) pośrednictwo w podpisywaniu umów z zagranicznymi firmami inwestycyjnymi odpowiedzialnymi za fizyczny zakup wina oraz z winnicami, które je przechowują. Za pomoc w zarządzaniu pieniędzmi i załatwianiu niezbędnych formalności pobierana jest jednak słona prowizja – 15 procent od wartości inwestycji.

Szkodniki mogą pożreć zyski

– Najłatwiej inwestować tym, którzy interesują się tą branżą – podpowiada Krzysztof Maruszewski, prezes Stilnovisti. – Na przykład przy zakupie win z najmłodszych roczników warto wiedzieć, jakie były warunki pogodowe wpływające na jakość winogron z danego roku, a przy starszych rocznikach śledzić oceny wystawiane przez koneserów. Znawcą, z którego ocenami szczególnie liczą się inwestorzy, jest Robert Parker. Bardzo skrupulatnie wystawia on poszczególnym gatunkom oceny (od 0 do 100) za potencjał danego sezonu, liczbę dni słonecznych, datę rozpoczęcia winobrania czy nawet pogłoski o występowaniu szkodników w danym rejonie upraw. Wiedzę na temat inwestycji w wina można też poszerzać podczas wyjazdów do winnic organizowanych przez takie firmy, jak Stilnovisti, Dom Wina lub Collegium Vini. Jednak koszt takiego kilkudniowego wypadu to cztery–pięć tysięcy złotych.

Dawid Jakś

Wina, które w ciągu roku dały największe zyski

Nazwa Rocznik Poziom wzrostu wartości
Tâche 1996 174,6%
Richebourg 1999 135,6%
Leflaive, Chevalier Montr 2002 101,6%
Lafite Rothschild 2000 92,9%
Carruades de Lafite 2004 89,4%

d1ble7o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ble7o
Więcej tematów