PolskaPróbowali zakopać psa żywcem. Rozpoczął się proces

Próbowali zakopać psa żywcem. Rozpoczął się proces

• Przed olsztyńskim sądem rozpoczął się proces dwóch mężczyzn oskarżonych o usiłowanie zabicia psa
• Barego uratowali policjanci wezwani przez mieszkańców wsi
• Jeden z funkcjonariuszy adoptował później psa

Próbowali zakopać psa żywcem. Rozpoczął się proces
Źródło zdjęć: © TVN24

29.03.2016 | aktual.: 29.03.2016 18:05

Sprawa psa Barego z jednej ze wsi pod Olsztynkiem stała się głośna w całej Polsce, po tym jak dwaj mieszkańcy, w tym właściciel zwierzęcia Sebastian O., próbowali zakopać zwierzęcie żywcem.

Mężczyźni są oskarżeni o to, że usiłowali zabić Barego, kilkukrotnie uderzając czworonoga obuchem siekiery w głowę, następnie żywcem zakopali go w lesie. Powodem takiego czynu - jak utrzymywali - było to, że pies miał zagryźć króliki należące do jednego z mężczyzn.

Pies przeżył dzięki policjantom, którzy po anonimowym sygnale przyjechali do wsi. Zaczęli wypytywać właściciela psa, który w końcu się przyznał, że zakopał go w lesie. Pokazał policjantom miejsce, a gdy ci zaczęli odkopywać dół, w pewnym momencie pies zaczął dawać oznaki życia. Zwierzę zostało przewieziony do weterynarza i dzięki temu przeżył.

W wtorek oskarżeni przed sądem nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Mariusz J. przyznał się jedynie do zadania psu dwóch ciosów, po których jak twierdził czworonogowi nic się nie stało, bo "wciąż stał na nogach". Natomiast Sebastian O. przyznał się jedynie do tego, że zakopał psa, gdy ten już był martwy. Współoskarżeni obwiniają się wzajemnie, twierdząc, że żaden z nich nie miał zamiaru zabić psa.

Weterynarz, do którego trafił Bary po pobiciu powiedział we wtorek przed sądem, że pies miał kilkanaście ran na głowie, w tym także głębokie cięte i tłuczone. Pies był w głębokim szoku, nie reagował na bodźce bólowe i jakiekolwiek sygnału z otoczenia - podkreślił weterynarz.

Obraz
© (fot. TVN24)

Obecnie Bary ma się dobrze i znajduje się pod opieką policjanta, który uratował mu życie. Jak przyznaje prokuratura najbardziej poruszające było to, że gdy Bary, choć ciężko ranny, zobaczył swego właściciela, który był jego oprawcą, zaczął z radości merdać ogonem.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)