Problemy z protezami
Tydzień po rozpoczęciu roku wiele wskazuje na to, że NFZ nie przygotował się do systemu refundowania środków pomocniczych i ortopedycznych (np. pieluchomajtek czy protez). Od 1 stycznia pacjenci w wielu regionach Polski mają kłopoty z potwierdzeniem zlecenia na te środki.
Uzyskanie takiego potwierdzenia jest warunkiem uzyskania refundacji. "Postaramy się jak najszybciej usunąć obecne niedogodności" - zapewniła rzeczniczka Narodowego Funduszu Zdrowia Renata Furman. Podkreśliła, że pacjenci nie muszą osobiście potwierdzać zleceń w punktach wyznaczonych przez NFZ. Mogą je również wysyłać pocztą.
Narodowy Fundusz Zdrowia wprowadził od 1 stycznia tzw. system otwarty w zaopatrywaniu pacjentów w refundowane materiały ortopedyczne i środki pomocnicze. Pod koniec ubiegłego roku o to, by wprowadzić system otwarty, walczyła m.in. część organizacji niepełnosprawnych.
W systemie otwartym pacjent wybiera, jakie chce np. pieluchomajtki czy protezy; z Funduszu otrzymuje częściową refundację (Fundusz refunduje tylko do kwoty ustalonej w rozporządzeniu ministra zdrowia), a wysokość dopłaty z kieszeni pacjenta zależy tylko od ceny produktu, jaki wybrał. Pacjent może kupić te produkty w jakiejkolwiek aptece czy sklepie specjalistycznym. Warunkiem jest posiadanie zlecenia wypisanego przez lekarza i potwierdzonego przez NFZ.
"Jest problem z potwierdzaniem zleceń na zakupienie refundowanych środków ortopedycznych i pomocniczych" - przyznała Furman. Od początku roku pacjenci w wielu regionach w Polsce muszą stać w kolejkach, by uzyskać potwierdzenie w wyznaczonych prze Fundusz punktach.
Według byłego dyrektora Małopolskiej Kasy Chorych Jacka Kukurby, kłopoty biorą się stąd, że system zaopatrzenia niepełnosprawnych w te środki pomocniczne i ortopedyczne nie został przygotowany. "System otwarty w tym przypadku nie został przygotowany logistycznie, a jedynie politycznie. Wprowadzono go chyba po to, by prezes mógł to obwieścić" - powiedział.
To na przykład Małopolskiej Kasy Chorych powoływali się zwolennicy systemu otwartego. Ich zdaniem, sprawdził się tam i dlatego należało pomysł przenieść do innych regionów.
Kukurba powiedział, że w jego kasie przygotowanie systemu otwartego zajęło ok. kwartału. Fundusz miał dwa miesiące.
Według Furman, przyczyną obecnych problemów jest zbyt mała liczba punktów, gdzie pacjenci mogą potwierdzać swoje uprawnienia. Jeśli tego nie zrobią, mogą kupić zlecone pieluchomajtki czy cewniki, ale z pełną odpłatnością.
Na całe województwo mazowieckie zorganizowano jedynie siedem punktów potwierdzania zleceń. W województwie małopolskim za czasów Kukurby przynajmniej jeden taki punkt znajdował się w każdym powiecie. W samym Krakowie zorganizowano cztery. "Takie punkty muszą być blisko pacjenta" - powiedział. Były połączone komputerowo w systemie "on-line", dzięki czemu dane ze zlecenia mogły być na bieżąco weryfikowane i wprowadzane do systemu.