PolskaProblemy w punktach szczepień. "Szczepionki nie zawsze dojeżdżają na czas"

Problemy w punktach szczepień. "Szczepionki nie zawsze dojeżdżają na czas"

Szczepionki przeciwko COVID-19 nie zawsze mają dojeżdżać na umówiony dzień, a lekarze twierdzą, że dowiadują się o tym zbyt późno - informuje Interia. Przez to terminy szczepień często muszą być zmieniane.

Szczepienia przeciwko COVID-19. Jak informuje Interia szczepionki nie zawsze dojeżdżają na umówiony dzień
Szczepienia przeciwko COVID-19. Jak informuje Interia szczepionki nie zawsze dojeżdżają na umówiony dzień
oprac. JT

- Mamy z jednej strony obiektywne problemy, czyli zmniejszone dostawy szczepionek od producentów. Z drugiej - chaos w zarządzaniu informacją o tym, kiedy dana szczepionka dotrze do punktu szczepień. My dostajemy tę wiadomość zbyt późno i nie zawsze jest ona wiarygodna - mówi dr Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny z Lublina, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.

Przypomnijmy: trwa trzeci tydzień przeprowadzania szczepień przeciwko COVID-19 w przychodniach poz. Każda osoba, która zdecydowała się na szczepienie otrzyma dwie dawki w odstępie dwóch tygodni. Jako pierwsze szczepione były osoby z "grupy zero", w piątek rozpoczną się pierwsze szczepienia dla nauczycieli.

Szczepienia przeciwko COVID-19. "Dostawa nie dotrze"

- W piątek po godzinie 14 otrzymałem smsa potwierdzającego - szczepionka dotrze w poniedziałek. W związku z tym potwierdziliśmy pacjentom, że mogą na umówione w poniedziałek wizyty przyjść - mówi w rozmowie z Interią Zieliński. I dodaje: - Po czym w sobotę rano przychodzi kolejny sms, że szczepionki jednak w poniedziałek nie będzie, będzie we wtorek. W sobotę nie pracujemy, więc nie mam nawet dostępu do danych tych pacjentów. Dopiero w poniedziałek pielęgniarki obdzwoniły ich przekładając termin na wtorek.

Takie sytuacje - jak informują lekarze - sprawiają, że część pacjentów nie pojawia się na szczepieniu, bo często nie pasuje im na szybko ustalony kolejny termin wizyty w przychodni poz. - To są starsi ludzie, seniorzy, dla których w ogóle wybranie się do przychodni jest dużym przedsięwzięciem. Często potrzebują pomocy bliskich - ich dzieci biorą wolne w pracy, by zawieźć ich na te szczepienie - tłumaczy Zieliński.

Lekarz podkreśla, że na wykorzystanie szczepionek, które przyjeżdżają do przychodni opóźnione, pracownicy placówki mają tylko pięć dni. A dodatkowym problemem jest to, że jeżeli przekładają pacjentom pierwszą dawkę, to muszą przesunąć też termin drugiej dawki. A wtedy mają już zarejestrowane inne osoby.

Agencja Rezerw Materiałowych: "Opóźnienia się zdarzają"

Agencja Rezerw Materiałowych poinformowała Interię, że "punktowe przesunięcia w terminie dostaw przy operacjach logistycznych o takiej skali mogą się zdarzać". "Tym bardziej, że ze względu na opóźnienia w dostawie szczepionek przez producenta, zmuszeni jesteśmy na bieżąco aktualizować harmonogram i terminy dystrybucji.

ARM podkreśla, że dystrybucja szczepień to "skomplikowana akcja logistyczna z ponad sześcioma tysiącami punktów do obsłużenia".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)