Niepokojące zdjęcia z Rosji. Oskarżają Ukrainę. Jasna odpowiedź Kijowa
Rosyjskie media twierdzą, że Siły Zbrojne Ukrainy usiłowały ostrzelać Kurską Elektrownię Jądrową. Prorosyjski kanał Mash pisze o czterech rakietach i dronie, które zostały zestrzelone. W pobliżu elektrowni wybuchł pożar. Rosenergoatom zapewnia, że "stacja pracuje normalnie, a tło promieniowania jest w normie". Kijów nazywa te oskarżenia kłamstwem.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Doniesienia o eksplozjach w mieście Kruczatow w Rosji zaczęły spływać ok. godz. 16:20 czasu polskiego. Prorosyjski kanał Mash twierdzi, że Siły Zbrojne Ukrainy wystrzeliły cztery pociski i drona w kierunku Kurskiej Elektrowni Jądrowej. Wszystkie cele miały zostać zestrzelone właśnie nad Kruczatowem.
"Tło promieniowania jest w normie"
W mieście doszło do kilku eksplozji. W odległości pięciu kilometrów od elektrowni jądrowej wybuchł silny pożar.
Rosenergoatom, który jest operatorem stacji, zapewnia, że "po doniesieniach o sytuacji awaryjnej w pobliżu elektrowni, jednostka pracuje normalnie". "Tło promieniowania jest w normie" - dodano.
Natychmiastowa reakcja Kijowa
Ukraińskie Centrum Zwalczania Dezinformacji natychmiast po tych doniesieniach wydało komunikat, w którym uznało oświadczenie Rosjan o ataku na elektrownię jądrową Kursk za kłamstwo.
- Oczywiście nikt nie uderzał w elektrownię jądrową, nie ma to sensu. Rosjanie pokazują jakiś pożar w Kurczatowie, a na nagraniu widać eksplozję na ziemi. Jaki jest cel ostrzeliwania elektrowni jądrowej? - powiedział szef UCZD Andrij Kowalenko.