PolskaPrezydium Konwentu UE bez Polski

Prezydium Konwentu UE bez Polski

W poniedziałek ma się rozstrzygnąć, kto
będzie przedstawicielem państw kandydujących do UE w Prezydium
Konwentu Unii. Nie będzie to polski parlamentarzysta. Do 4
kwietnia, gdy minął termin, nie zgłosiliśmy kandydata.

13.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Nikt mnie nigdzie nie zgłaszał - powiedział w sobotę Józef Oleksy (SLD), który z uwagi na swoje zaangażowanie parlamentarne w problematykę unijną i udział w pracach Konwentu uważany był za pewnego kandydata.

Kandydowania nie brał pod uwagę drugi przedstawiciel RP w Konwencie, senator Edmund Wittbrodt (Blok 2001). Nie brałem tego pod uwagę. Sądziłem, że to raczej Oleksy - utrzymuje.

W pracach Konwentu, przygotowującego reformę UE uczestniczą, obok Oleksego i Wittbrodta, minister ds. europejskich Danuta Huebner, która reprezentuje tam rząd.

W 12-osobowym prezydium Konwentu znaleźli się pierwotnie jedynie delegaci rządów, parlamentów i instytucji UE. O rozszerzenie jego składu o przedstawicieli krajów kandydujących apelowały zwłaszcza Czechy i Polska. Marszałek Marek Borowski wysłał list w tej sprawie do przewodniczącego Konwentu Valerego Giscarda d`Estaing.

W połowie marca Konwent podjął decyzję o dokooptowaniu do prezydium jednego z 39 parlamentarzystów z krajów kandydujących w charakterze - jak to określono - "gościa".

Według marszałka Borowskiego, Oleksy zrezygnował z kandydowania do prezydium i był to z jego strony ładny gest.

Sprawa była konsultowana - powiedział Borowski. Dodał, że koncepcja była taka: w sytuacji, w której mniejsze od Polski kraje zasugerowały, żeby do prezydium wszedł ich przedstawiciel, Oleksy zrezygnował z ubiegania się o miejsce.

Borowski nie zgodził się z podejrzeniem, że Oleksy wycofał się z powodu braku poparcia swojej własnej partii. Taka teza to absurd! - powiedział.

Tymczasem Oleksy zaprzecza jakoby wycofał się z kandydowania. Wycofywałem się? Z czego? Kto powiedział, że miałem kandydować? - pytał. Nikt mnie nigdzie nie zgłaszał - oświadczył.

Polityk SLD nie umiał jednak określić jednoznacznie, kto powinien zgłosić kandydaturę. Może marszałek, może pan minister spraw zagranicznych, chociaż to jest sprawa parlamentu. Nie zastanawiałem się. Na pewno sam się nie mogłem zgłosić - podkreślił.

Borowski twierdzi jednak, że decyzja należała do Oleksego. Również według marszałka Senatu, Longina Pastusiaka, sam zainteresowany powinien się zgłosić, albo zadbać, by zrobił to ktoś za niego.

Pastusiak dodał, że i Oleksy i Wittbrodt są dobrze znani w środowiskach parlamentarnych Europy. Nie bardzo rozumiem tego braku inicjatywy, czy bezradności polskich parlamentarzystów, którzy nie skorzystali z szansy i nie zgłosili własnego kandydata - dziwił się marszałek.

Kto ostatecznie będzie przedstawicielem krajów kandydujących w prezydium Konwentu, ma się okazać w połowie kwietnia. Wyboru dokonają delegaci krajów kandydujących na najbliższym spotkaniu Konwentu.

Prawdopodobnie ważny głos w tej sprawie będą miały grupy polityczne, czyli Europejska Partia Ludowa, zrzeszająca europejskie partie chadecko-konserwatywne i Partia Europejskich Socjalistów - mówi o procedurze wyboru Wittbrodt.

Wśród kandydatów, o których się mówi, są b. premier i szef dyplomacji Słowenii Lojze Peterle, b. prezydent Estonii Lennart Meri, a także przedstawiciele Słowenii, Litwy i Bułgarii.

Wittbrodt zapewnia, że "15" nie będzie kwestionować uzgodnionej kandydatury. Gdyby państwa kandydujące zgodziły się np. na Oleksego, to b. premier zasiadałby w prezydium. Ale nikt nie próbował nawet zorientować się, na ile kraje kandydujące mogłyby poprzeć przedstawiciela Polski - uważa senator. (and)

konwentueunia
Zobacz także
Komentarze (0)