Prezydent: za wcześnie, by mówić o starcie w wyborach
Prezydent nie zgadza się z opiniami, że Polska traci niezależność w Unii Europejskiej. Lech Kaczyński, który gościł w "Salonie Politycznym Trójki", poinformował także, że jeszcze za wcześnie, by mówić, czy zdecyduje się on wystartować w wyborach prezydenckich w 2010 r.
11.11.2009 | aktual.: 11.11.2009 10:01
Prezydent powiedział również, że prawo europejskie obowiązuje z woli polskich rządów, wybranych demokratycznie i posiadających społeczny mandat.
Kaczyński przyznał, że przy pewnej interpretacji Traktatu Lizbońskiego unia może stać się "molochem", ale obecnie widać inną tendencję w kształtowaniu Wspólnoty. Prezydent dodał, że Unia jest "fantastycznym pomysłem" jeśli nie przekroczy pewnych granic. Lech Kaczyński popiera pomysł wzmocnienia pozycji Trybunału Konstytucyjnego i przyznanie mu prawa do badania zgodności unijnych dyrektyw i rozporządzeń z polską ustawą zasadniczą.
Prezydent odniósł się także do polsko-rosyjskiego kontraktu gazowego. Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, umowa może zniweczyć plany dywersyfikacji dostaw gazu do Polski. Prezydent zapowiedział, że zwróci się do rządu o wyjaśnienia w tej sprawie. Dodał, że w tej sprawie naradzał się z ekspertami od energetyki, a sprawę określił jako "wymagającą działań i skomplikowaną".
Prezydent powiedział, że niezależnie od umowy z Rosją Polska powinna mieć swój gazoport, ale jego budowa stanie teraz pod znakiem zapytania. Przyznał, że po porozumieniu z Moskwą pojawi się nacisk na rezygnację z tej inwestycji.
Lech Kaczyński uważa, że Polska powinna konsekwentnie sprzeciwiać się budowie Gazociągu Północnego. Prezydent podkreślił, że z punktu widzenia Polski jest to szkodliwe przedsięwzięcie, które ma charakter polityczny i nie wynika z rachunku ekonomicznego. Zdaniem prezydenta realizacja tej inwestycji jest umocnieniem strategicznego sojuszu między Rosją a Niemcami.
Gazociąg Północny ma przebiegać po dnie Morza Bałtyckiego i dostarczać gaz z Rosji do Niemiec.
Lech Kaczyński podkreślił, że jest jeszcze za wcześnie by mówić, czy wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.