ŚwiatPrezydent Wenezueli wezwał do "rozbrojenia zdrajców"

Prezydent Wenezueli wezwał do "rozbrojenia zdrajców"

Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro wezwał w czwartek wojsko do rozbrojenia zwolenników przywódcy opozycji Juana Guaido. Dwa dni wcześniej opozycjonista zaapelował do armii i społeczeństwa, aby go wsparły w odsunięciu od władzy reżimu Maduro.

Prezydent Wenezueli wezwał do "rozbrojenia zdrajców"
Źródło zdjęć: © PAP

Czwartkowe przemówienie Nicolasa Maduro było transmitowane na cały kraj. Prezydent Wenezueli wystąpił w bazie lotniczej La Carlota na przedmieściu Caracas w otoczeniu kilkuset wojskowych. To miała być jego odpowiedź na apel Guaido o "powstanie przeciwko dyktatorowi" - informuje radiozet.pl za PAP.

Maduro wezwał wojsko i naród do zachowania lojalności wobec rządu i "zdecydowanej odpowiedzi". Zapowiedział "rozbrojenie uczestników puczu" i "ukaranie zdrajców".

"Nadeszła godzina walki"

- Nie bójcie się, nadeszła godzina, by bronić prawa i pokoju oraz spuścizny zmarłego prezydenta Hugo Chaveza, inicjatora rewolucji boliwariańskiej - powiedział prezydent. - Siły zbrojne powinny wykazywać coraz większą socjalistyczną, antyimperialistyczną subordynację wobec dowództwa! Nadeszła godzina walki. Musimy udaremnić próby zamachu stanu podejmowane przez zdrajców, którzy sprzedają się za dolary Waszyngtonowi - dodał.

Prezydentowi towarzyszył minister obrony Vladimir Padrino. Mówił on o "zdrajcach, którzy chcą przekupić oficerów", aby doprowadzić do wewnętrznych walk w armii wenezuelskiej.

Polska uznała Guaido

Juan Guaido w styczniu ogłosił się tymczasowym prezydentem. Jest popierany przez mały oddział żołnierzy sił bezpieczeństwa. We wtorek wezwał do obalenia Maduro, co spowodowało demonstracje antyrządowe. Trwały dwa dni i miały gwałtowny przebieg. Początkowo mówiono o dwóch osobach zabitych i dwustu rannych. W czwartek zmarły kolejne dwie osoby - dwóch rannych nastolatków.

Przypomnijmy: Wenezuela rządzona przez socjalistyczny rząd Nicolasa Maduro od dawna chyli się ku upadkowi. Sklepy świecą pustkami, ludzie umierają z głodu, a boliwar (narodowa waluta) za sprawą gigantycznej inflacji nie ma już praktycznie żadnej wartości. To wszystko dzieje się w kraju, który ma jedne z największych złóż ropy naftowej na świecie.

Obywatele próbujący się buntować są karani lub zamykani do aresztu. W kraju nie ma wolności słowa i niezależnych mediów. Ostatnio na czele demokratycznej opozycji stanął właśnie Juan Guaido. Ogłosił się także tymczasowym prezydentem.

Jego zwierzchność nad krajem uznały m.in. Parlament Europejski, Stany Zjednoczone, Kanada, Izrael, Australia, Albania, Gruzja i Kosowo, a także większość państw Ameryki Południowej i Środkowej.

4 lutego decyzję w tej sprawie podjęła także Polska. - Uznajemy Juana Guaido za tymczasowego prezydenta Wenezueli - ogłosił minister spraw zagranicznych RP Jacek Czaputowicz

Źródło: radiozet.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (273)