Prezydent Turcji zarzuca Zachodowi hipokryzję
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zarzucił Zachodowi hipokryzję i podkreślił, że zeszłotygodniowe zamachy w Paryżu nie mają nic wspólnego z religią muzułmańską. Zaznaczył również, że wina za zamachy spada częściowo na francuskie służby.
- Hipokryzja Zachodu jest oczywista. Jako muzułmanie nigdy nie braliśmy udziału w terrorystycznych masakrach. Odpowiadają za nie rasizm, mowa nienawiści i islamofobia - ocenił Erdogan zwracając uwagę na przypadki ataków na meczety, do jakich dochodzi ostatnio w Europie.
Prezydent Turcji zasugerował także, że winę za paryskie ataki, w których zginęło 17 osób ponoszą także służby bezpieczeństwa Francji.
- Francuscy obywatele dokonali tej masakry, a muzułmanie płacą za to cenę. Czy ich służby wywiadowcze nie monitorują opuszczających więzienia? - pytał Erdogan na konferencji prasowej przypominając, że jeden z zamachowców odbywał w przeszłości karę więzienia.
Uczestnicząc w konferencji prasowej, zwołanej w związku z wizytą przywódcy palestyńskiego Mahmuda Abbasa, Erdogan zwrócił też uwagę, że w wielkim marszu przeciwko terroryzmowi, który w zeszłą niedzielę po południu przeszedł ulicami stolicy Francji wziął udział premier Izraela Benjamin Netanjahu.
- Jak człowiek, który stosując państwowy terroryzm zabił 2,5 tys. ludzi w Gazie może machać ręką w Paryżu, tak jakby ludzie od niego tego oczekiwali? Jak śmie? (...) Powinien najpierw ponieść odpowiedzialność za kobiety i dzieci, które zabił - podkreślił prezydent Turcji, który w przyszłości wielokrotnie atakował Izrael za politykę wobec Palestyńczyków i działania zbrojne wymierzone w Hamas.
Za rządów Netanjahu wojska państwa żydowskiego dwukrotnie były wykorzystywane do działań zbrojnych w Strefie Gazy - w listopadzie 2012 roku i na przełomie lipca i sierpnia 2014 roku. Zdaniem służb medycznych podczas zeszłorocznego konfliktu zginęło ponad 2,1 tys. Palestyńczyków, z czego większość to cywile.
W atakach terrorystycznych, których sprawcy deklarowali przynależność do organizacji dżihadystycznych zginęło w Paryżu 17 osób. W zamachu na redakcję satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo" bracia Said i Cherif Kouachi zastrzelili 12 osób, w tym głównych rysowników pisma. Dzień później powiązany z napastnikami Amedy Coulibaly zabił w Paryżu policjantkę, a w piątek wziął zakładników w sklepie z żywnością koszerną zabijając cztery osoby. Terroryści zginęli w zeszły piątek podczas operacji sił specjalnych francuskiej policji.