PolskaPrezydent skrępował, pobił, na koniec zabił wierzyciela?

Prezydent skrępował, pobił, na koniec zabił wierzyciela?

10 maja katowicki sąd podejmie kolejną próbę rozpoczęcia procesu byłego prezydenta Zabrza Jerzego G., któremu prokuratura zarzuca zabójstwo wierzyciela. Sprawa spadła z wokandy, bo jeden ze współoskarżonych G. zrezygnował z adwokata i wniósł o odroczenie rozprawy. Sąd musiał się przychylić do tego wniosku.

Prezydent skrępował, pobił, na koniec zabił wierzyciela?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

12.04.2011 | aktual.: 12.04.2011 16:17

Robert T. oświadczył, że stracił zaufanie do swego obrońcy i wnosi o zmianę adwokata. Jak mówił, mec. Katarzyna Lenik-Synowiec nie skontaktowała się z nim i nie ustaliła linii obrony. Ponad rok temu miał do jej kancelarii wysłać pismo z prośbą o spotkanie. - Nie mam zaufania do tego obrońcy - powiedział oskarżony i wniósł o odroczenie rozprawy.

Mecenas odpowiadała, że nie otrzymała żadnego pisma od oskarżonego, więc nie wiedziała, że chce się z nią spotkać. Jak tłumaczyła, zmieniła siedzibę kancelarii i być może korespondencja od tego klienta nie została przesłana pod nowy adres. Adwokat oświadczyła, że skoro klient stracił do niej zaufanie to popiera jego wniosek o wyznaczenie innego obrońcy. Sąd podjął taką właśnie decyzję i wyznaczył majowy termin.

Według ustaleń śledztwa do zabójstwa Lecha F. doszło 17 sierpnia 2008 r. w Wymysłowie, w pow. będzińskim. Następnego dnia jego ciało znalazł grzybiarz. Mężczyzna przed śmiercią został skrępowany i pobity. Z przeprowadzonej sekcji zwłok wynikało, że ofiara zmarła na skutek wykrwawienia po ranach zadanych ostrym narzędziem, przypuszczalnie nożem.

Były prezydent Zabrza został zatrzymany i aresztowany pod zarzutem zabójstwa w listopadzie 2009 r. Zdaniem prokuratury motywem zbrodni były nieporozumienia na tle finansowym. Jerzy G. pożyczył od Lecha F. 246 tys. zł. Z odsetkami miał mu zwrócić około 800 tys. zł. Oddanie takiej kwoty oznaczałoby dla G. bankructwo - mówią prokuratorzy.

Sprawę udało się rozwikłać dzięki mechanikowi z Bytomia Tomaszowi L. Według oskarżenia był on pośrednikiem pomiędzy Jerzym G. a bandytami, którym zlecono porwanie Lecha F. Z jego wyjaśnień wynika, że Jerzy G. postanowił uprowadzić Lecha F. i zmusić go do podpisania dokumentów, w których zwolniłby G. z konieczności spłaty długu.

Jerzy G. w śledztwie nie przyznał się do popełnienia zbrodni, podobnie jak bracia Robert i Rafał T., którym przypisano współudział w zabójstwie. Kolejny oskarżony, Mariusz F., przyznał się do uprowadzenia Lecha F., ale do jego zamordowania już nie. Twierdzi, że po uprowadzeniu porywacze zostawili F. sam na sam z Jerzym G. Tomasz L., który jako jedyny odpowiada z wolnej stopy, jest oskarżony o udzielenie pomocy przy pozbawieniu wolności. Grozi mu kara do pięciu lat więzienia, pozostałym - dożywocie.

Choć w śledztwie przesłuchano ok. 80 świadków, dowodami w sprawie są także billingi Jerzego G. i współoskarżonych, prokuratura przyznaje, że sprawa ma w dużej części charakter poszlakowy - nie wiadomo np., kto spośród oskarżonych zadał F. śmiertelne ciosy.

Jerzy G. był prezydentem z Zabrza w latach 2002-2006 z ramienia SLD. To nie pierwsza sprawa, w której usłyszał zarzuty - choć nigdy wcześniej nie były one tak poważne. Jego kłopoty zaczęły się od pożyczek, zaciągniętych zanim jeszcze zaczął rządzić Zabrzem.

Lech F. - syn byłej wspólniczki Jerzego G. - zarzucał prezydentowi, że pożyczał od niego pieniądze dwukrotnie: 20 tys. i 246 tys. zł. Tej drugiej kwoty G., jak mówił, nigdy nie oddał. F. wytoczył politykowi proces cywilny.

Prezydent bronił się, wytaczając Lechowi F. sprawę o próbę wyłudzenia pieniędzy, których - jak twierdził - w rzeczywistości nigdy nie pożyczał. F. w odpowiedzi przedstawił podpisane przez prezydenta umowy. G. wyjaśniał, że umowy podpisał in blanco, a druga pożyczka nie dotyczyła 246 tys., tylko dziesiątej części tej kwoty, do której F. miał dopisać trzecią cyfrę. Sprawę ostatecznie wygrał F.

Podczas procesu okazało się, że w latach 2003-2005 G. w swych zeznaniach majątkowych nie poinformował o żadnej z zaciągniętych pożyczek. Wyszło też na jaw, że 13 tys. zł pożyczył jeszcze od znanego zabrzańskiego kardiologa, Stanisława P., a od pożyczanych kwot nie uiszczał opłat skarbowych. Także w tej sprawie usłyszał zarzuty. Z kolei gliwicka prokuratura zarzuciła G. składanie fałszywych zeznań podczas wytoczonego Lechowi F. procesu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)