Prezydent Serbii: niezależność Kosowa "nie do przyjęcia"
Ewentualna niezależność Kosowa, obecnie
administrowanego przez ONZ, "jest nie do przyjęcia" - oświadczył prezydent Serbii Boris Tadić, odwiedzając tę prowincję.
13.02.2005 | aktual.: 13.02.2005 18:17
Jestem przeciwny niezależności Kosowa i dla mnie jest ona nie do przyjęcia. Nie zgodziłbym się nigdy na takie rozwiązanie - powiedział Tadić do ok. 2 tys. Serbów, przybyłych na jego powitanie w serbskim mieście Strpce w centrum Kosowa.
Serbski prezydent rozpoczął w niedzielę dwudniową wizytę w Kosowie - pierwszą wizytę serbskiego szefa państwa w tej prowincji od momentu przejęcia w niej administracji przez ONZ, po zakończeniu wojny (1998-1999) między siłami serbskimi a partyzantką albańską.
Wcześniej Tadić spotkał się w Prisztinie, głównym mieście Kosowa, z szefem misji ONZ Sorenem Jessenem-Petersenem i prosił go o "dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa" dla Serbów kosowskich.
Ponad 200 tys. Serbów uciekło z Kosowa po wojnie, a 80 tys. żyje tam ciągle w trudnych warunkach, na ogół w enklawach, chronionych przez siły NATO.
Albańczycy, którzy stanowią ponad 90% ludności Kosowa, domagają się niezależności, ale Serbowie, którzy uważają Kosowo za kolebkę swej historii, kultury i religii, kategorycznie odrzucają taką ewentualność.
W ciągu najbliższego roku mają się odbyć pod egidą ONZ rozmowy na temat ostatecznego statusu Kosowa. Obecnie dialog między Belgradem a Prisztiną tkwi w martwym punkcie, od czasu zamieszek antyserbskich, w których w marcu 2004 r. 19 osób poniosło śmierć, a 900 zostało rannych.