ŚwiatPrezydent Serbii: nie zaakceptujemy niepodległości Kosowa

Prezydent Serbii: nie zaakceptujemy niepodległości Kosowa

Prezydent Serbii Boris Tadić powtórzył na rozmowach "ostatniej szansy", że Belgrad nie zaakceptuje niepodległości Kosowa.

26.11.2007 | aktual.: 26.11.2007 15:43

Rozpoczęte tego dnia trzydniowe rozmowy w Baden na południu Austrii maja na celu próbę uzgodnienia przyszłego statusu Kosowa przed wyznaczonym na 10 grudnia terminem zakończenia negocjacji.

Musimy teraz znaleźć rozwiązanie pokojowe i możliwe do przyjęcia przez obie strony - powiedział Tadić po przyjeździe do zamku Weickersdorf, gdzie toczą się rokowania.

Podkreślił, że jeśli do tego nie dojdzie, sytuacja w regionie będzie niestabilna. Zaznaczył, że Serbia "uczyni wszystko, co jest w jej mocy, żeby uniknąć takiego scenariusza". Zastrzegł jednak, że "piłeczka jest w obozie delegacji kosowskiej".

Z kolei premier Kosowa i zwycięzca wyborów, jakie odbyły się w tej prowincji 17 listopada, Hashim Thaci podkreślił, że Kosowianie "zasługują na niepodległość".

Dodał, że kosowscy Albańczycy są gotowi, by podjąć decyzję o proklamowaniu niepodległości "trochę po" zakończeniu negocjacji 10 grudnia, a wspólnota międzynarodowa - USA i Unia Europejska są gotowe uznać prowincję za niepodległe państwo.

Zaznaczył, że "bardzo istotne jest, aby niepodległość była nie tylko ogłoszona przez samych Kosowian", lecz aby uzyskała poparcie wspólnoty międzynarodowej.

Thaci zapowiedział, że kiedy będzie premierem, "Kosowo będzie krajem dla wszystkich ludzi, szanującym prawa mniejszości" narodowych. Nawiązał tu do kilku procent Serbów zamieszkujących liczące 2 miliony ludności Kosowo.

W rozmowach w Baden uczestniczą przedstawiciele Serbii, kosowskich Albańczyków oraz mediatorzy - przedstawiciele tzw. trojki, czyli Rosji, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej.

10 grudnia trojka ma złożyć raport z rozmów o statusie Kosowa sekretarzowi generalnemu ONZ Ban Ki Munowi. Raport ma być podstawą dalszych decyzji dotyczących prowincji.

Formalnie Kosowo nadal pozostaje prowincją Serbii, choć od wycofania sił jugosłowiańskich 1999 roku jest zarządzane przez ONZ. Albańczycy, którzy stanowią 90 proc. ludności Kosowa, domagają się niepodległości. Belgrad się z tym nie zgadza i w zamian oferuje im większą autonomię.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)