Prezydent: przyszłość bezpiecznej Polski to UE
Bardzo ważny głos podkreślający potrzebę niełatwej dla Polaków dyskusji o tym, co jest najważniejsze dla polskiej suwerenności, niepodległości i przyszłości - tak wystąpienie premiera w Sejmie na temat przyszłości UE ocenił prezydent Bronisław Komorowski.
15.12.2011 | aktual.: 15.12.2011 15:00
Komorowski powiedział dziennikarzom w Sejmie, że wystąpienie szefa rządu miało charakter polemiczny, ale było bardzo potrzebne ze względu na konieczność debaty w Polsce o miejscu naszego kraju w procesach zmieniających UE, czyli o sprawach najważniejszych.
- Najwyższy czas, aby do Polaków w coraz większym stopniu docierała świadomość, że przyszłość bezpiecznej Polski, niepodległość Polski, będą zależeć w coraz większym stopniu od bezpieczeństwa finansów, zdolności do utrzymania wzrostu gospodarczego Polski i UE jako całości, bo dzisiaj świat patrzy na Europę z zainteresowaniem, (...) z respektem, bo to UE jako całość jest atrakcyjnym partnerem - powiedział Komorowski.
Pytany, czy taka debata w Sejmie nie powinna odbyć się przed unijnym szczytem, odparł, że są różne obyczaje, a w Polsce jesteśmy dopiero na etapie kształtowania obyczaju pod tym względem.
- Uważam, że sprawa jest warta spokojnej refleksji, nie konfliktu politycznego czy partyjnego w tej sprawie - podkreślił Komorowski.
Zdaniem prezydenta być może dobrze by było, żeby to sejmowe komisje ds. UE i spraw zagranicznych zajmowały się prowadzeniem debaty przed najważniejszymi wydarzeniami w ramach instytucji międzynarodowych. - Byleby to nie była taka debata jak w Parlamencie Europejskim, bo to było dosyć nieprzyjemne zjawisko - ocenił Komorowski.
Według prezydenta pytaniem jest, czy parlament dojrzał do tego, aby "w sposób spokojny, nie szkodząc sprawie i nie osłabiając pozycji przedstawicieli państwa polskiego", toczyć debatę w kraju na tematy międzynarodowe. "Tu mam poważne wątpliwości" - przyznał Komorowski. - Raczej należałoby przygotować taki proces tworzenia nowego obyczaju, że się wcześniej spotyka, rozmawia, dyskutuje, ale to wymaga choćby minimalnego porozumienia, żeby taka debata nie szkodziła pozycji Polski reprezentowanej przez premiera, prezydenta, ministrów - dodał prezydent.