Prezydent Polski apeluje o pokojowy dialog ws. Tybetu
Prezydent Lech Kaczyński zaapelował o pokojowy dialog między chińskimi władzami a Tybetańczykami.
21.03.2008 | aktual.: 21.03.2008 14:28
"Jedynie dialog i poszanowanie praw człowieka, w tym praw religijnych oraz dobra wola obu stron, wyrzekających się przemocy i siły jest drogą, która może doprowadzić do trwałego, pokojowego rozwiązanie sporu" - napisał L. Kaczyński w oświadczeniu.
"W ostatnim okresie w Tybecie miały miejsce wydarzenia, które wzbudziły wielki smutek i zaniepokojenie zarówno moje, jak i moich Rodaków. Doniesienia zawierały informacje o ofiarach i wielu rannych w zamieszkach antyrządowych w Tybecie. W dalszym ciągu napływają wiadomości o demonstracjach" - zaznaczył prezydent.
Lech Kaczyński podkreślił, że "Polacy mogą poszczycić się tradycją walki o swobody obywatelskie i wspaniałą historią ruchów wolnościowych, które swój najpełniejszy wyraz znalazły w ruchu "Solidarność".
"Ale Polacy mogą również poszczycić się historią pokojowego rozwiązania sporów w duchu porozumienia, tak istotnego dla wspólnego dobra" - napisał prezydent.
"Dlatego też, podzielając deklarację Prezydencji Unii Europejskiej z dnia 17 marca br., zwracam się z apelem o powściągliwość w podejmowanych wobec Tybetańczyków działaniach, i zainicjowanie pokojowego dialogu ze społecznością Tybetańczyków pod przywództwem Dalajlamy" - napisał prezydent.
W opinii Kaczyńskiego, rozpoczęcie pokojowego dialogu przed zbliżającymi się Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie będzie miało symboliczny wymiar.
"Już za cztery miesiące, oczy milionów, jeśli nie miliardów osób na całym świecie skierowane będą w kierunku Chin. Igrzyska Olimpijskie są, i mam nadzieje pozostaną, symbolem pokojowego współistnienia i dialogu wszystkich ludzi na całym świecie. Wierzę, iż nie zostaną one przyćmione wydarzeniami, które są zaprzeczeniem ducha solidarności międzyludzkiej" - zaznaczył prezydent.
Na początku ubiegłego tygodnia w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom mnisi buddyjscy zorganizowali w Lhasie pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie wystąpienie.
Tybetańskie władze na wygnaniu twierdzą, że w starciach zginęło co najmniej 99 osób. Pekin mówi o kilkunastu.
Przywódcy Chin oskarżają duchowego i politycznego przywódcę Tybetańczyków Dalajlamę XIV o sprowokowanie starć, by w ten sposób zaszkodzić organizacji tegorocznych letnich igrzysk olimpijskich w Pekinie.
Dalajlama odrzuca te oskarżenia. Sam mówi o dokonywaniu przez Chiny w Tybecie "czegoś w rodzaju ludobójstwa kulturowego"
Agencja Associated Press pisze w piątek, że wokół Tybetu trwa mobilizacja chińskich wojsk, a małe miasteczka zachodnich Chin zmieniły się w obozy wojskowe.