Prezydent: pamięć o Auschwitz jest potrzebna
Pamięć o Auschwitz jest potrzebna po to, by zbrodnie tam dokonane nie miały więcej miejsca - powiedział prezydent Lech Kaczyński podczas uroczystości 65. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.
27.01.2010 | aktual.: 27.01.2010 19:18
Główna uroczystość, zorganizowana w specjalnym namiocie ustawionym nieopodal ruin krematorium III w byłym obozie Auschwitz II-Birkenau, zgromadziła około 150 byłych więźniów. Towarzyszyli im politycy z ponad 40 krajów, w tym: prezydent Lech Kaczyński, premier Donald Tusk, premier Izraela Benjamin Netanjahu i szef PE Jerzy Buzek.
Lech Kaczyński podkreślił, że współczesny świat jest pełen niebezpieczeństw. - Nie wszyscy zrozumieli, że wprawdzie wspólny konflikt jest częścią naszej kondycji na świecie, ale nie musi się on zamieniać w wojnę, nienawiść i śmierć - przekonywał.
Władysław Bartoszewski, minister w kancelarii premiera, a przed laty więzień Auschwitz numer 4427, mówił, że po 65 latach od dnia oswobodzenia ostatnich więźniów Auschwitz, ostatni - dziś jeszcze tu obecni - więźniowie mają prawo wierzyć, że ich cierpienie i śmierć ich bliskich miały znaczący sens dla lepszej przyszłości wszystkich ludzi w Europie, a nawet w świecie, bez względu na ich pochodzenie etniczne czy wyznanie religijne.
Zdaniem byłego więźnia Auschwitz, polskiego Żyda Mariana Turskiego, jeśli zawołanie: "Nigdy więcej Auschwitz" nie ma pozostać sloganem, frazesem, musimy nauczyć się zrozumieć innego człowieka. - Innego niż ja, innego niż my! - podkreślił.
Premier Donald Tusk apelował natomiast, by nikt nie odchodził z byłego obozu w poczuciu nieodwracalnej zapaści człowieczeństwa, nieodwracalnej klęski kultury i cywilizacji europejskiej. Jego zdaniem, właśnie dlatego najgłębszą powinnością jest tutaj wracać, aby dawać świadectwo prawdzie i szukać najtrudniejszej nadziei.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu mówił, że najważniejszą lekcją holokaustu jest świadomość, że mordercze zło trzeba powstrzymać tak szybko, jak tylko się da, zanim się wykluje i spełni swoje groźby. Podkreślił, że tę lekcję, muszą poznać wszystkie światłe państwa na świecie. Podczas uroczystości odczytany został list prezydenta Dimitrija Miedwiediewa. Rosyjski przywódca podkreślił w nim, że apatia społeczna, obojętność oraz zapominanie lekcji historii prowadzą w ostatecznym rozrachunku do tragedii i przestępstw.
Dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie Sara Bloomfield oraz dyrektor Instytutu Yad Vashem Avner Shalev zostali w środę odznaczeni przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Odznaczenia wręczono podczas uroczystości 65. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.
Cywiński, Bloomfield i Shalev zostali nagrodzeni za "wybitne zasługi w działalności edukacyjnej i muzealnej upamiętniającej ofiary zagłady nazistowskich obozów pracy, koncentracyjnych i obozów śmierci i za osiągnięcia dla rozwoju dialogu polsko-żydowskiego".
- Pamięć o holokauście jest pamięcią, która należy się ofiarom i przede wszystkim ofiarom, ci ludzie cierpieli i cierpienie to skończyło się śmiercią. Ale ta pamięć jest potrzebna przede wszystkim współczesnemu światu - mówił podczas wręczenia odznaczeń Lech Kaczyński.
Dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski; dyrektor Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie Sara Bloomfield i dyrektor Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie Avner Shalev otrzymali Krzyże Oficerskie Orderu Zasługi RP.
- Nie wiem, czy kiedyś zobaczymy świat, w którym nie będzie wojen, nie będzie nienawiści przynajmniej zorganizowanej, ludzie nie będą z tego powodu ginąć, ale nawet jeśli jest to cel nieosiągalny, trzeba ku temu dążyć. Wszyscy odznaczeni swoją działalnością to właśnie czynią - powiedział Lech Kaczyński.
Dlatego - jak podkreślił, było dla niego przyjemnością i zaszczytem nadać im odznaczenia. -Mamy tu przedstawiciela państwa Izrael, przedstawicielkę Stanów Zjednoczonych, choć narodowości żydowskiej i w końcu przedstawiciela Polski. Niech to też będzie symboliczne - powiedział Lech Kaczyński.
Życząc ocalałym z obozów koncentracyjnych 120 lat życia, prezydent podkreślił jednak, że czas odejścia świadków nie jest już bardzo odległy, ale pozostaje pamięć "zapisana, nauczona, mówiona".
- Ta pamięć jest potrzebna po to, żeby uczynić wszystko, aby zbrodnie takie jak w Birkenau, w Auschwitz, ale nie tylko tu przecież, w Treblince, w Chełmnie nad Nerem, na Majdanku, w Mauthausen, w Buchenwaldzie nie powtórzyły się więcej - podkreślił Lech Kaczyński.
Jak dodał, trzeba uczyć prawdy, także prawdy twardej. - Prawdy, która może niektórym silnym i wpływowym w dzisiejszym świecie się nie podobać, ale była to prawda - mówił prezydent. Podkreślił, że to co stało się w Auschwitz, nie było łańcuchem kryminalnych czynów, ale czymś, co zostało zorganizowane przez ówczesne państwo niemieckie. - I trzeba o tym pamiętać, bo nie zawsze ten, kto ma siłę, ma rację - powiedział Lech Kaczyński. Prezydent podkreślił, że Żydów mordowano w czasie II wojny światowej tylko dlatego, że byli Żydami, gdyż wydano "wyrok śmierci na cały naród". W ocenie Lecha Kaczyńskiego, powojenne dziesięciolecia w historii Europy pozwoliły uznać, że "szaleńcze ideologie" zakończyły swą historię. Prezydent przywołał jednak słowa jednego z więźniów obozu, pisarza Primo Leviego, że "jeżeli się to zdarzyło, to znaczy, że i może się zdarzyć".
- Europa jak się wydaje przezwyciężyła tego rodzaju tendencje, ale czy przezwyciężył je świat? Można powiedzieć zupełnie jasno - nie - podkreślił Lech Kaczyński. Dlatego - jego zdaniem - potrzebna jest pamięć o tamtych wydarzeniach i bardzo dobrze się stało, że w uroczystości w Auschwitz uczestniczy ponad 30 ministrów oświaty lub ich przedstawicieli.
Lech Kaczyński podkreślił, że 27 stycznia to dzień pamięci nie tylko o ofiarach obozu koncentracyjnego w Auschwitz, ale także o wszystkich innych, którzy zostali rozstrzelani, powieszeni, zagłodzeni. Przypomniał męczeńską śmierć bł. Maksymiliana Kolbe. Jak mówił, takie zbrodnie działy się we wszystkich obozach, które istniały wtedy, a istniały w innych miejscach na świecie także i później.
- To dla Was i dla Waszych koleżanek i kolegów, którzy wtedy zginęli lub nie dożyli dnia dzisiejszego jest ten dzień pamięci, ale ten dzień ma znaczenie także inne. "Ludzie ludziom zgotowali ten los" - tak brzmi motto książki "Medaliony", która ukazała się wkrótce po wojnie, Zofii Nałkowskiej, jednej z najwybitniejszych polskich pisarek. Ludzie ludziom... - mówił prezydent. Chociaż - jak dodał - nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi podczas uroczystości więźnia obozu Mariana Turskiego, jedni uważali się wówczas za nadludzi, a innych uważali za podludzi lub zgoła nie ludzi.
Prezydent przypomniał kilka faktów. 4 czerwca 1940 roku do Auschwitz przywieziono pierwszych 828 więźniów. To byli Polacy i pewna grupa polskich Żydów - mówił Lech Kaczyński. Następnego roku - jak dodał - więźniów było już znacznie więcej i przywieziono tutaj kilkanaście tysięcy jeńców z Armii Radzieckiej.
Prezydent nawiązał do słów ministra Władysława Bartoszewskiego, który mówił wcześniej, że to na radzieckich jeńcach i chorych polskich więźniach politycznych wypróbowano we wrześniu 1941 roku działanie gazu trującego Cyklon B. Jak mówił Lech Kaczyński, w tym samym czasie koło Łodzi, w Chełmnie nad Nerem próbowano innej metody - duszono ludzi spalinami. Jak powiedział, cyklon B okazał się jednak "skuteczniejszy" i posłużył do wymordowania ponad miliona Żydów.
Lech Kaczyński zaznaczył, że w obozie Auschwitz zginęło również 75 tys. Polaków, 20 tys. Romów, których los miał być podobny jak narodu żydowskiego, 10-15 tys. radzieckich jeńców, przede wszystkim Rosjan oraz kilkadziesiąt tys. przedstawicieli innych narodów. Prezydent podkreślił, że to wynikało ze zbrodni, którą zaplanowała III Rzesza niemiecka i dokładnie zrealizowała.
Przyznał, że dla niego symboliczna jest data 16 maja 1944 roku, kiedy - jak powiedział - losy wojny były już dawno przesądzone, pokonanie III Rzeszy było już tylko kwestią czasu, a tu w tym miejscu oddano do użytku nową bocznicę, żeby można było ludzi przewozić bezpośrednio pod krematorium. Lech Kaczyński podkreślił, że ta data jest "znakiem szaleństwa zbrodniarzy", "szaleństwa zbrodni opartej o chorą nienawiść".