Prezydent od pierwszego wejrzenia
Jacek Kuroń przegrał wybory prezydenckie, bo jego dziecinne rysy pokazywały, że jest uległy i naiwny.
26.09.2005 | aktual.: 26.09.2005 09:36
Wybory prezydenckie są już rozstrzygnięte. Wygra kandydat, którego wyborcy zaakceptowali od pierwszego wejrzenia. Z badań psychologów społecznych z Princeton University wynika, że o tym, na kogo głosujemy, decyduje pierwsze wrażenie. Nieświadomie wyrabiamy sobie opinię już po jednym rzucie oka na plakat kandydata. - Ta ocena może podlegać modyfikacjom, na przykład pod wpływem informacji o jego przeszłości, ale cały czas pozostaje bardzo silna. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, kiedy trzeba wybrać między dwoma osobami, tak jak podczas drugiej tury wyborów prezydenckich - mówi "Wprost" Alexander Todorov, jeden z autorów badań.
Zabiegi sztabów sprowadzają się do tego, by jak najbardziej wzmocnić pierwsze wrażenie, jakie robi ich kandydat - jeśli jest ono oczywiście dobre. Właśnie dlatego George Bush pokonał najpierw Ala Gorea, a potem Johna Kerry
ego. Wyborcy od razu zaakceptowali jego wizerunek "swojego chłopa". Gorea i Kerry
ego ocenili jako trzymających się na dystans intelektualistów. - Gdyby się trzymać amerykańskich doświadczeń, Donald Tusk prawdopodobnie pokona Lecha Kaczyńskiego. Choćby dlatego, że na pierwszy rzut oka jego łagodna twarz jest lepiej odbierana niż zafrasowane oblicze Kaczyńskiego, co podkreślają zaciśnięte usta lidera PiS - twierdzi Andrzej Długosz, specjalista w dziedzinie politycznego marketingu.
Twarz z kompetencjami
Kiedy nasi przodkowie zaczęli żyć w stadach, musieli wykształcić umiejętność szybkiej oceny innych. Po to, by wiedzieć, czy warto z nimi współpracować, czy lepiej ich unikać. Mechanizmy, dzięki którym nieświadomie uznajemy, że ktoś nam się podoba lub nie, od tamtych czasów niewiele się zmieniły. Pierwsze wrażenie decyduje o tym, czy partnerzy na randce będą się chcieli bliżej poznać. Kierują się przy tym głównie cechami wyglądu świadczącymi o dobrych genach. Podobne zależności można znaleźć w polityce: wiadomo, że wyższy wzrost zwiększa szanse kandydata na zwycięstwo w wyborach. Ale najistotniejsza jest jego twarz.
Osoby biorące udział w doświadczeniu oglądały pary zdjęć nieznanych im polityków startujących w wyborach, wskazując tego, który - ich zdaniem - powinien zwyciężyć. Dokonywana w ciągu zaledwie sekundy ocena była trafna w 70 proc. Przy tym badani nie tylko typowali zgodnie z wynikami wyborów z poprzednich lat, ale również wskazywali zwycięzców wyborów, które dopiero miały nastąpić.
Badane przez Todorova osoby preferowały kandydatów, których wyraz twarzy kojarzył się im z kompetencją. To, czy ktoś był przystojny, czy młody nie miało wielkiego znaczenia. - Kompetencję oceniamy na podstawie dojrzałości rysów. Dlatego mniejsze szanse na nasz głos mają osoby o wyglądzie dziecinnym: mające okrągłe twarze, duże oczy, małe nosy i podbródki - mówi prof. Leslie Zebrowitz, socjolog z Brandeis University. Jej zdaniem, polityków o dziecinnym wyglądzie intuicyjnie uważamy za uczciwych, ale zarazem uległych. W Polsce taki wygląd miał Jacek Kuroń: mimo że był najpopularniejszym politykiem, przegrał w wyborach prezydenckich w 1995 r.
Ostatnie sukcesy Tuska wynikają m.in. z tego, że zbudował dorosły wizerunek. Na billboardach jest młodzieńczy, ale dojrzały. Dzisiejszy Tusk to nie jest Piotruś Pan polskiej polityki, a taką łatkę przez lata mu przyczepiano. Na plakatach rzucają się w oczy wydoroślające krótkie włosy Tuska i dyskretnie zaznaczone zakola. Badania amerykańskich uczonych wyjaśniają, dlaczego tak mało kobiet osiąga sukces w polityce. Po prostu kobiece rysy są bardziej dziecinne niż rysy męskie.
Agaton Koziński
Jan Stradowski
Współpraca Tomasz Krzyżak