"Prezydent objął patronatem sojusz PiS i SLD"
Politycy koalicji PO-PSL zarzucają prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, że nie decydując się na przerwanie kadencji KRRiT "objął patronatem porozumienie PiS i SLD w mediach publicznych". SLD zaprzecza, jakoby takie porozumienie istniało. Według PiS, nie było powodu, aby przerywać kadencję Rady.
25.09.2009 | aktual.: 12.11.2009 13:18
Lech Kaczyński uznał, że przerwanie kadencji KRRiT oddaliłoby znacząco perspektywę stabilizacji funkcjonowania nadawców publicznych oraz pogłębiłoby "panujący chaos". Prezydent ocenił jednocześnie, że "sytuacja, w jakiej od kilku miesięcy znajdują się media publiczne, a w szczególności Telewizja Polska S.A., budzi powszechną dezaprobatę i niepokój o przyszłość największego polskiego nadawcy publicznego".
Sprawozdanie KRRiT odrzuciły Sejm i Senat. Zgodnie z Ustawą o radiofonii i telewizji w wypadku odrzucenia sprawozdania przez obie izby parlamentu kadencja wszystkich członków Krajowej Rady wygasa w ciągu 14 dni, liczonych od dnia ostatniej uchwały o odrzuceniu sprawozdania. Rozwiązanie KRRiT nie następuje, jeśli prezydent nie podejmie żadnej decyzji.
Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślił, że jego ugrupowanie od początku uważało, że sprawozdanie KRRiT jest "jak najbardziej poprawne". - Nie ma w działaniu KRRiT takich uchybień, które powinny skłaniać Sejm czy Senat do odrzucenia tego sprawozdania. Nasi posłowie i senatorowie głosowali za jego przyjęciem, ale większość Platformy Obywatelskiej była za jego odrzuceniem - zaznaczył.
Zdaniem Błaszczaka, nie ulega żadnej wątpliwości, że Piotr Farfał "wykorzystuje każdy pretekst, aby nie opuszczać fotela prezesa Telewizji Polskiej". - Wiele takich pretekstów stwarzał Farfałowi minister skarbu Aleksander Grad. A niewątpliwie rozwiązanie KRRiT sprawiłoby, że rządy Piotra Farfała trwałyby do czasu ukonstytuowania się nowej Rady. Dlatego rozwiązywanie KRRiT - z punktu widzenia interesu Telewizji Polskiej - byłoby szkodliwe - ocenił poseł PiS.
Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak powiedział, że nie zaskakuje go decyzja prezydenta. Jak dodał, od początku spodziewał się, że Lech Kaczyński nie zdecyduje się na przerwanie kadencji KRRiT, mimo - jak podkreślił - odmiennego zdania obu izb parlamentu.
- Pan prezydent potwierdził swoją dzisiejszą decyzją, że objął patronatem porozumienie PiS i SLD dotyczące urządzenia nowego ładu zarówno w telewizji jak i w radiu publicznym. Lech Kaczyński od samego początku dzielnie sekundował temu porozumieniu, a w tej chwili stało się ono faktem publicznym - dodał Dolniak.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że gdyby Lech Kaczyński chciał ratował media publiczne, to nie miałby innego wyboru, jak tylko sprawozdanie odrzucić. - Ale rozumiem, że tworzy się nowa koalicja, trudno, żeby prezydent ją teraz zepsuł, bo to przecież koalicja PiS i SLD. Życzę im, żeby uratowali media publiczne, bo na razie jest tam potworny bałagan - ocenił Żelichowski.
- Mamy teraz dwa zarządy, bałagan na bałaganie. Jedyną szansą na stabilizację było nieprzyjmowanie tego sprawozdania. A teraz te prowizorki, które kiedyś zrobiły PiS, Samoobrona i LPR będą trwały nadal - dodał.
Jolanta Szymanek-Deresz (SLD) nie zgadza się, że SLD wchodził w porozumienie z PiS ws. mediów publicznych. - Sojusz z innych powodów niż PiS poparł weto prezydenta (do ustawy medialnej), które utrzymało dotychczasowy stan w telewizji. Prezydent zapewne wpisał się w stanowisko PiS, bo chyba nie wartości chrześcijańskie w ustawie medialnej przeszkadzały Prawu i Sprawiedliwości. Włączanie SLD pod skrzydła prezydenta nie ma żadnego uzasadnienia - podkreśliła.
Posłanka Lewicy oceniła, że w tej chwili nie ma dobrej recepty na sytuację KRRiT i mediów publicznych. - Najlepszą receptą była ustawa medialna, którą robiliśmy z PO. Wycofanie się z tej ustawy premiera Donalda Tuska spowodowało ten cały chaos - zaznaczyła.
"To stracona szansa"
Decyzja prezydenta o nieprzerwaniu kadencji KRRiT to stracona szansa by media publiczne zbudować na nowo - ocenia prof. Wiesław Godzic, medioznawca z warszawskiej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Ekspert ds. mediów Andrzej Zarębski podkreślił, że to polityczne ryzyko prezydenta, który legitymizuje tym samym sojusz PiS i Lewicy we władzach publicznych mediów.
Motywując swoją decyzję prezydent uznał, że przerwanie kadencji KRRiT znacząco oddaliłoby perspektywę stabilizacji funkcjonowania nadawców publicznych oraz pogłębiłoby "panujący chaos" - czytamy w komunikacie prezydenckiej kancelarii. L. Kaczyński przyznał jednocześnie, że "działania naprawcze, jakie próbowali podejmować przewodniczący i członkowie Krajowej Rady, przez dłuższy czas nie przynosiły efektów stabilizujących sytuację w mediach publicznych, co budziło zastrzeżenia".
- To smutne i przykre. Liczyłem, że prezydent da szansę, by media publiczne zbudować na nowo. Liczyłem, że jakiś doradca prezydenta spowoduje jednak decyzję pozwalającą to osiągnąć. Szansa została jednak stracona - powiedział prof. Godzic.
Odnosząc się do argumentu o możliwości pogłębienia chaosu w mediach, ekspert ocenił, że mogło być inaczej. - Gdyby zdecydował się nie przedłużać kadencji rady, mielibyśmy niezwykle interesującą szansę odświeżenia składu mediów publicznych i nowe otwarcie - powiedział prof. Godzic.
Inny ekspert, sekretarz KRRiT pierwszej kadencji Andrzej Zarębski podkreślił, że przyjęcie sprawozdania Rady "oznacza aprobatę prezydenta dla działań rady także w sprawie powołania przez nią nowych rad nadzorczych Polskiego Radia i TVP, które z kolei dokonały zmian w zarządach tych spółek".
Jego zdaniem, to decyzja polityczna, bo po odrzuceniu sprawozdań KRRiT przez Sejm i Senat prezydent miał klucz do rozwiązania Rady lub jej pozostawienia. "I wybrał jak wybrał - podejmując polityczne ryzyko legitymizacji sojuszu PiS i Lewicy we władzach mediów publicznych" - zaznaczył.
Zarazem Zarębski zwrócił uwagę, że działań KRRiT tej kadencji nie można potępiać w całości, bo na pochwałę zasługuje aktywność szefa Rady Witolda Kołodziejskiego w dziedzinie cyfryzacji. "W porozumieniu z Urzędem Komunikacji Elektronicznej i mimo braku strategii państwa te procesy zostały uruchomione" - podkreślił.