Prezydent Niemiec podał się do dymisji
Prezydent Niemiec Christian Wulff podał się do dymisji. To konsekwencja wniosku hanowerskiej prokuratury o uchylenie jego immunitetu w związku z podejrzeniem o przyjmowanie korzyści majątkowych w czasie, gdy był premierem landu Dolna Saksonia.
17.02.2012 | aktual.: 17.02.2012 13:22
- Nasz kraj, Republika Federalna Niemiec, potrzebuje prezydenta, który bez ograniczeń może poświęcić się narodowym i międzynarodowym wyzwaniom, prezydenta, który cieszy się zaufaniem szerokiej większości obywateli. Wydarzenia minionych dni i tygodni zaszkodziły temu zaufaniu i ograniczyły możliwości mojej pracy - oświadczył Wulff.
Z tego względu - jak dodał - nie może on pełnić funkcji głowy państwa tak, jak należy. - Dlatego ustępuję z urzędu prezydenta - oświadczył.
Wulff zaznaczył też, że jest przekonany, iż śledztwo prokuratury doprowadzi do "całkowitego oczyszczenia" go z podejrzeń. - W czasie pełnienia moich funkcji zawsze działałem zgodnie z prawem. Popełniłem błędy, ale zawsze byłem szczery - podkreślił.
Przyznał też, że doniesienia mediów z ostatnich dwóch miesięcy zraniły jego i jego żonę.
Od dwóch miesięcy niemieckie media rozpisywały się o relacjach Wulffa z zamożnymi biznesmenami, od których pożyczał pieniądze na korzystnych warunkach i dawał się zapraszać na wakacje. O dymisji prezydenta przesądziły doniesienia o urlopie Wulffa i jego rodziny na wyspie Sylt w 2007 r. Rachunek za pobyt w luksusowym hotelu zapłacił producent filmowy David Groenewold. Land Dolna Saksonia, którym wówczas rządził Wulff, przyznał Groenewoldowi poręczenia kredytowe, z których ten potem jednak nie skorzystał.
Zdaniem prokuratury w Hanowerze zachodzi "wstępne podejrzenie", że jako premier Dolnej Saksonii Wulff złamał prawo, przyjmując korzyści majątkowe i udzielając ich. Dlatego prokurator wystąpił do Bundestagu o uchylenie immunitetu prezydenta, co jest konieczne do wszczęcia formalnego postępowania.
Wobec rezygnacji prezydenta do głosowania w Bundestagu nie dojdzie, a prokuratura może natychmiast rozpocząć postępowanie.
Do czasu wyboru nowego prezydenta obowiązki głowy państwa będzie pełnić premier Bawarii Horst Seehofer, który aktualnie jest przewodniczącym drugiej izby niemieckiego parlamentu, Bundesratu. Nowe wybory prezydenckie powinny odbyć się w ciągu 30 dni.
Prezydenta RFN wybiera Zgromadzenie Federalne, złożone z posłów do Bundestagu oraz takiej samej liczby delegatów 16 krajów związkowych. Chadecko-liberalna koalicja rządząca ma tylko nieznaczną większość w Zgromadzeniu Federalnym.
Kanclerz Angela Merkel zapowiedziała w piątek, że koalicja podejmie rozmowy z opozycyjną socjaldemokracją i Zielonymi, aby wystawić wspólnego kandydata na nowego prezydenta.
Podkreśliła, że z szacunkiem ale i głębokim żalem przyjęła decyzję Wulffa.
- Z pełną energią zaangażował się on w rozwój otwartych i nowoczesnych Niemiec. Dał nam ważne impulsy i pokazał, że siła tego kraju leży w jego różnorodności. Ten cel będziemy wiązać z jego nazwiskiem - powiedziała Merkel.
- Christian Wulff i jego żona Bettina godnie reprezentowali Niemcy w kraju i za granicą. Obojgu za to dziękuję - oświadczyła.
52-letni Wulff był prezydentem RFN od lipca 2010 r. Zastąpił on na tym stanowisku Horsta Koehlera, który również podał się do dymisji zaledwie rok po rozpoczęciu drugiej kadencji.