PolskaPrezydent: nie było bardziej krytykowanego rządu i prezydenta

Prezydent: nie było bardziej krytykowanego rządu i prezydenta

Zdaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie było rządu i prezydenta bardziej krytykowanych niż obecnie. Ktoś - bez bezpośredniego, osobistego doświadczenia, a jedynie na podstawie tego, co czyta lub widzi - mógłby myśleć, że żyjemy w kraju w głębokim kryzysie i do tego przy zagrożonej demokracji - mówił prezydent podczas XX zjazdu NSZZ "Solidarność".

28.09.2006 | aktual.: 28.09.2006 15:58

Jednak, jak podkreślił Lech Kaczyński, nie było rządu bardziej krytykowanego niż obecny, nie było prezydenta bardziej atakowanego niż obecnie. Czy nie jest to dowód, że żadnej wolności nic w Polsce nie grozi. A mimo wszystko stwarza się tego rodzaju wrażenie - mówił.

Jak zaznaczył, "Solidarność" walczyła o prawdę i "to było jedno z jej podstawowych przesłań, wzięte jeszcze z wcześniejszych buntów", m.in. studenckich manifestacji w marcu 1968 roku. Tam naszym ówczesnym hasłem była walka z wszechogarniającym kłamstwem - przypomniał prezydent. "Solidarność" kontynuowała to, o co Polacy walczyli już wcześniej i chciałbym, żeby kontynuowała to dalej - mówił.

Wszystkiemu winne media

Prezydent ocenił, że sytuacja w kraju jest dobra, tymczasem media przedstawiają ją w ponurych barwach. To groźne dla demokracji - podkreślił prezydent.

Prawda jest taka, że poprzedni rok był dla Polski dobry, wręcz najlepszy od 1989 roku - mówił prezydent.

Obiektywna sytuacja w kraju jest dobra, natomiast jej wizja w środkach masowego przekazu wygląda niezwykle wręcz ponuro, co jest groźne dla demokracji przede wszystkim, bo obywatele muszą być dobrze poinformowani o tym, co się dzieje naprawdę, a nie o tym, co dzieje się w głowach i sercach ludzi, którzy się z nimi bezpośrednio kontaktują - mówił.

Mamy do czynienia z próbą odwrócenia procesu zmian Polsce - oświadczył prezydent Lech Kaczyński.

Rozumiem, że są w Polsce wpływowe media, które są głęboko zainteresowane tym, aby procesy, które się w tej chwili odbywają w Polsce - jak powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego, likwidacja Wojskowych Służb Informacyjnych, żeby to się nie zdarzyło, albo odwróciło - powiedział Lech Kaczyński.

Taśmy Beger - "wielkie semantyczne nadużycie"

Prezydent pytany o zarzuty opozycji wobec działań PiS w stosunku do Renaty Beger, powiedział: "tego rodzaju zarzuty w sensie prawno-karnym są zarzutami całkowicie absurdalnymi".

Odnosząc się do sprawy nagrań z tajnych rozmów ministra Adama Lipińskiego z posłanką Samoobrony Renatą Beger o jej przejściu do PiS ocenił, że doszło do "wielkiego semantycznego nadużycia".

Prezydent podkreślił, że "nie widzi w tej chwili możliwości żadnego innego zdolnego do działania rządu, niż ten, który funkcjonuje". Jak dodał, "być może w przyszłym tygodniu włączy się w sprawę rozwiązania obecnej sytuacji".

Rzecz, która w polskiej demokracji była sprawą wręcz rutynową (...) została zmieniona w zarzut, z którym nie ma nic wspólnego - powiedział prezydent. Jak dodał, chodzi o wysuwany przez opozycję zarzut korupcji politycznej, której dopuścić miał się PiS.

Polska nie tylko dla bogatych i silnych

Lech Kaczyński zapewnił podczas XX Zjazdu Krajowego "Solidarności" w Szczecinie, że Polska - w której tylko silni i bogaci mają coś do powiedzenia - nie powstanie. Jak podkreślił, z wizją takiej Polski będzie "otwarcie walczył".

Zdajemy sobie sprawę, że demokracja i wolność musi zakładać równoważenie interesów społecznych, na tym polega polska solidarność - powiedział prezydent. Jak podkreślił, interesów różnych grup społecznych, w tym pracowników i pracodawców, nie dałoby się zrównoważyć, gdyby w Polsce nie działał NSZZ "Solidarność".

Za to należą Wam się podziękowania - zwrócił się do delegatów. Prezydent podkreślił, że zadaniem Polski solidarnej jest nadrabianie zapóźnień ostatnich lat, by nie było "zapomnianych i wykluczonych". To zadanie, jak powiedział, jest "prawie codziennie zagrożone".

Dzieje się tak, jak mówił Lech Kaczyński, z tego powodu, że istnieje jeszcze inna koncepcja, budowy Polski dla silnych i bogatych (...), w której tylko ci, którzy dysponują własnością, szczególnie na dużą skalę, mają coś do powiedzenia.

Więcej solidarności w sektorze prywatnym

Prezydent życzył delegatom, by było więcej "Solidarności" w sektorze prywatnym. Ocenił, że nie ma lepszej ochrony dla pracowników niż rozsądne, mądre i dobrze kierowane związki zawodowe. Dodał, że w Pałacu Prezydenckim ta prawda jest i pozostanie świetnie znana.

Jak podkreślił, bardzo głęboko szanuje wszystkich pracodawców. Ale to nie jest przypadek, że w Pałacu Prezydenckim to związkowcy z "Solidarności" byli gośćmi, a nie przedstawiciele tej drugiej szanowanej grupy i skądinąd bardzo potrzebnej strony - mówił.

Zawsze będziecie mieli otwartą drogę do Pałacu Prezydenckiego, choć nie twierdzę, że nie będą tam przychodzili też inni - zapewnił związkowców Lech Kaczyński.

Prezydent zaznaczył też, że związkowcy walczyli o prawdę. Według niego, prawda jest taka, że mamy kraj, który w ciągu ostatniego roku rozwija się szybko, zmniejsza się, choć niewystarczająco, bezrobocie i wzrastają wynagrodzenia.

Związek "Solidarność" był wielkim protestem przeciwko zniewoleniu, brakowi demokracji, narodowemu upokorzeniu - powiedział prezydent Lech Kaczyński. Ten związek stanowił kościec, podstawę do wielkiej konstrukcji, którą zbudowali Polacy do walki z komunizmem - zaznaczył Lech Kaczyński.

Jak dodał, wielkiej konstrukcji, która w sprzyjających okolicznościach historycznych, przy - można powiedzieć - niezwykle przyjaznej nam Opatrzności, czego najlepszym dowodem był wybór, a następnie pontyfikat Jana Pawła II, zwyciężyła i obaliła komunizm.

"Lech Wałęsa nie może być dziś z nami"

Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek, witając uczestników XX Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" w Szczecinie, przekazał zgromadzonym przeprosiny i pozdrowienia od b. prezydenta Lecha Wałęsy, który nie mógł wziąć udziału w uroczystości.

Mija 25 lat od historycznego zjazdu "Solidarności" w Hali Oliwia w Gdańsku. W tym miejscu miałem powitać przywódcę sierpniowego strajku w Stoczni Gdańskiej, pierwszego przewodniczącego "Solidarności" Lecha Wałęsę. Niestety, w dniu wczorajszym dotarła do nas przykra informacja, że ze względów osobistych pan prezydent nie będzie mógł być dzisiaj z nami - powiedział Śniadek.

Były prezydent musiał wylecieć wcześniej do Włoch, ale poproszono mnie, abym przekazał państwu jego przeprosiny i pozdrowienia - powiedział Śniadek.

Wcześniej Wałęsa powiedział, że przyjął zaproszenie na zjazd, ale "jest problem, bo musi być tego samego dnia w Rzymie". Mają samolotami to dograć, abym zdążył na jedno i na drugie - mówił.

Jeden z adresatów słynnego "Posłania do ludzi pracy", przesłanego 25 lat temu przez uczestników pierwszego zjazdu "S", Michaił Szmakow, przemawiając na do delegatów XX zjazdu związku, podkreślił, że zawarty w przesłaniu apel został wysłuchany przez "przytłaczającą większość pracowników i pracodawców, a wolny ruch związkowy zajął w świecie pracy dominujące miejsce".

Szmakow, który jest przewodniczącym Federacji Niezależnych Związków Zawodowych Rosji, przekazał uczestnikom zjazdu w Szczecinie "braterskie pozdrowienia od 30 mln związkowców zrzeszonych w Federacji".

Rosyjski gość przypomniał, że apel związkowców "S" sprzed ćwierćwiecza o to, by pracownicy państw socjalistycznych "weszli na trudną drogę walki o wolny ruch związkowy" został wysłuchany dopiero osiem lat później, gdy w Rosji górnicy Kuzbasu rozpoczęli masowe strajki w obronie swoich praw.

Słynne Posłanie Pierwszego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" do Ludzi Pracy Europy Wschodniej, które rozesłali delegaci na pierwszy zjazd "S", wywołało oburzenie władz nie tylko PRL, ale także Kremla.

Dzisiaj nikt nas nie zmusi do takiej czy innej ideologii, sami wybieramy sobie sojusze, kierując się jedynie interesem naszych członków (...) Dzisiaj jesteśmy z wami w jednej rodzinie związkowej i razem walczymy o godną pracę, o prawo do oświaty i zdrowia, o swobodę samodzielnego podejmowania decyzji dotyczących obrony interesów pracowniczych, poprawy warunków pracy i życia - powiedział Szmakow.

Po oficjalnych wystąpieniach delegaci obejrzeli specjalnie przygotowany na XX KZD film o historycznym I Zjeździe "S" i wybrali prezydium zjazdu.

Prawdopodobnie jeszcze wieczorem zostanie wybrany nowy przewodniczący związku.

Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ "Solidarność"

W Szczecinie trwa Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ "Solidarność". Weźmie w nim udział 350 delegatów, którzy wybiorą nowego przewodniczącego związku i Komisję Krajową.

Historyczny przywódca "Solidarności", Lech Wałesa nie weźmie udziału w jubileuszowym, dwudziestym zjeździe związku w Szczecinie. Podczas zjazdu zostanie wybrany też nowy przewodnicący związku.

Związkowcy wystosowali zaproszenie do Lecha Wałęsy, jednak były prezydent powiedział Radiu Gdańsk, że ma inne zobowiązania i inną koncepcję na związek.

Dwa tygodnie temu historyczny przywódca "Solidaności" przyjął zaproszenie na zjazd i wstępnie deklarował, że weźmie w nim udział. Dziś powiedział, że nie jest obrażony na związek. Na początku tego roku wystąpił jednak z "Solidarności". Działacze związku, liczyli jednak, że pojawi się na zjeździe, żeby się pożegnać.

Oprócz 350 delegatów do Szczecina przyjechało też 150 zagranicznych gości. Przewodniczący "Solidarności" na Pomorzu Zachodnim Mieczysław Jurek podkreśla, że jest to najważniejsze wydarzenie w czteroletniej kadencji związku. Przypomina, że dokładnie 25 lat temu odbywał się pierwszy historyczny zjazd "Solidarności". Do Szczecina przyjechali też związkowcy z Rosji. Będą między innymi mówić o tym, jak odebrali na początku lat 80. odezwę do narodów Europy Wschodniej, którą przyjął pierwszy zjazd delegatów NSZZ "Solidarność".

Na zjazd przyjechał były przewodniczący Związku Marian Krzaklewski. Wbrew zapowiedziom nie weźmie w nim natomiast udziału były prezydent i pierwszy przewodniczący "Solidarności" Lech Wałęsa. Nie będzie także legendarnego przywódcy strajku szczecińskiego w 1980 roku, Mariana Jurczyka. Jako powód jego nieobecności podano chorobę.

Na stanowisko przewodniczącego "Solidarności", który będzie wybrany podczas zjazdu, kandyduje między innymi Jan Mosiński, szef regionu Wielkopolska Południowa.

Jan Mosiński zasiada we władzach krajowych związku od 1989 roku i - jak mówi - ma najdłuższy staż jako szef regionu. Według niego związek powinien być bardziej dynamiczny. Chce także, aby był monolitem. Mosiński podkreśla, że zarówno interesy struktur branżowych, jak i regionalnych powinny być traktowane tak samo i bez rozgraniczeń na większe czy mniejsze podmioty. Dodaje, że osobowość dotychczasowego lidera, szefa Komisji Krajowej, Janusza Śniadka, nie była wystarczająco wyrazista; w ciągu jego kadencji "S" była - według Mosińskiego - nieobecna nie tylko w mediach, ale i w życiu społeczno-politycznym.

Janusz Śniadek będzie się ubiegać o ponowny wybór. Jan Mosiński powiedział też Radiu Merkury Poznań, że do kandydowania na szefa zwiazku namawiali go od kilku miesięcy koledzy z Komisji Krajowej.

Przewodniczący "Solidarności" zostanie wybrany jako pierwszy. Następnie zostanie wyłoniony skład Komisji Krajowej, która w tej kadencji będzie liczyć 102 osoby.

Zjazd potrwa 3 dni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)