Prezydent Komorowski: udaję się do Łucka na obchody rocznicy zbrodni wołyńskiej
Prezydent Bronisław Komorowski przyznał, że udaje się 14 lipca do Łucka na Ukrainie na obchody 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej, bo chce wypełnić polityczną treścią niedawne wspólne oświadczenie biskupów polskich i ukraińskich w tej sprawie. Dodał, że poza uczczeniem pamięci ofiar tragicznego wydarzenia, jego celem jest także "podtrzymanie dobrego klimatu z Ukrainą". Wcześniej jeden z liderów nacjonalistycznej ukraińskiej partii Swoboda określił planowaną wizytę "niepożądaną i niestosowną".
03.07.2013 | aktual.: 11.07.2013 09:02
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zadeklarował z kolei wolę wspólnego działania na rzecz pojednania obu narodów. - Cokolwiek będziemy robić, wszystko będziemy robić razem i będzie to skierowane na pojednanie naszych narodów. Co jest bardzo ważne: te działania będą skierowane na przyszłość, na młodzież - oświadczył ukraiński prezydent.
Zapowiedział, że z Komorowskim przygotowują wspólnie komunikat dotyczący zbrodni wołyńskiej, który zostanie opublikowany w przededniu rocznicy tych tragicznych zdarzeń.
Komorowski i Janukowycz spotkali się w Wiśle, gdzie tego dania zakończyły się rozmowy prezydentów Grupy Wyszehradzkiej (V4) - Polski, Czech, Słowacji i Węgier: Komorowskiego, Milosza Zemana, Ivana Gaszparovicza i Janosa Adara z głową ukraińskiego państwa.
"Podtrzymanie dobrego klimatu"
- Wybieram się 14 lipca na uroczystości organizowane przez Kościół katolicki, ale z obecnością i współdziałaniem innych Kościołów na terenie Wołynia, na uroczystości związane z 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej - poinformował Komorowski na wspólnej konferencji prasowej prezydentów.
- Chcę tam jechać między innymi dlatego, aby podtrzymać szczególnie dobry klimat, dobre wspólne przeżywanie tej bolesnej rocznicy, które związane jest z niedawnym przyjazdem do Polski arcybiskupa Światosława (Szewczuka), głowy Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie - zaznaczył Komorowski.
Jak dodał, będzie w Łucku ponieważ, "bardzo by chciał klimat stworzony wspólnym oświadczeniem biskupów wypełnić także i aktywnością polityczną".
Prezydent podkreślił, że wizyta ukraińskich biskupów w Polsce miała doniosłe znaczenie. - Przyniosła miedzy innymi wspólną deklarację Kościoła katolickiego i greckokatolickiego, która może otworzyć zupełnie nowe perspektyw dla pojednanie polsko-ukraińskiego - ocenił prezydent.
Zwierzchnicy Kościołów z Polski i Ukrainy w podpisanej w ubiegłym tygodniu w Warszawie deklaracji w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej zaapelowali m.in. o wzajemne przebaczenie win i pojednanie narodów. Deklarację podpisali m.in. abp Światosław Szewczuk w imieniu ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego oraz abp Józef Michalik w imieniu Kościoła katolickiego w Polsce.
Bez Janukowycza
Komorowski poinformował też, że rozmawiał z Janukowyczem o jego obecności na uroczystościach w Łucku. - Wiem, że są przeszkody natury absolutnie obiektywnej utrudniające jemu obecność w Łucku, ale jednocześnie uzyskałem zapewnienie, że w Łucku w czasie tych uroczystości państwo ukraińskie będzie reprezentowane na odpowiednim poziomie przez kogoś innego - powiedział polski prezydent.
- Umówiliśmy się, że będziemy jeszcze tę rozmowę kontynuowali, że postaramy się jako prezydenci zaznaczyć nasze osobiste, a także urzędów prezydenckich zaangażowanie w proces pojednania polsko-ukraińskiego przy okazji wspólnego przeżywanie dramatu z czasów II wojny światowej - zaznaczył Komorowski.
Oskarżenia Swobody
Prezydent odniósł się także do oświadczenia jednego z lokalnych liderów partii Swoboda, w którym ten stwierdził, że nie życzy sobie obecności Komorowskiego w Łucku. Prezydent powiedział, że relacje Polski i Ukrainy, szczególnie na tamtym obszarze, są "obciążone przeszłością". Dodał, że liczy na umacnianie pojednania między krajami tak, aby nikt "nie czuł się zraniony".
Na stronie internetowej partii Swoboda opublikowano oświadczenie szefa jej wołyńskiego oddziału Anatolija Witiwa. Jego zdaniem, w Polsce mamy do czynienia z "antyukraińską histerią", czego przejawem ma być uchwała Senatu w sprawie Wołynia. Członek Swobody określił ją mianem "pseudohistorycznej i szowinistycznej". Anatolij Witiw twierdzi, że wizyta prezydenta jest "niepożądana i niestosowna" i może doprowadzić do zaostrzenia ukraińsko-polskich stosunków.
Szef wołyńskich nacjonalistów przekonuje, że Bronisław Komorowski ma zamiar symbolicznie poniżyć Ukraińców, którzy "walczyli o niepodległość na swojej ziemi" i przedstawić ich jako morderców. Wizyta może być uznana za próbę narzucenia "neoimperialistycznej wersji wydarzeń 1943 roku".
Według Anatolija Witiwa, miałaby ona sens tylko w tym przypadku, gdyby polski prezydent odwiedził także ukraińskie wsie, których mieszkańcy byli ofiarami "polskich okupacyjnych oddziałów". Powinien on także przeprosić za działania w okolicach Chełma w 1944 roku i za akcję Wisła.