Prezydent Kaczyński wkurzył Sarkozy'ego
Przewodniczący UE Francuzi prośbą i groźbą spróbują skłonić prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by podpisał traktat lizboński. Bez tego szanse na uratowanie traktatu są nikłe. Do złożenia podpisu pod ustawą ratyfikującą traktat wezwał polskiego prezydenta Nicolas Sarkozy. Nie mogę sobie wyobrazić, że prezydent, który sam podpisał traktat, teraz mógłby ten podpis kwestionować - powiedział prezydent Francji.
02.07.2008 | aktual.: 02.07.2008 10:23
Kaczyński rzucił swą polityczną bombę akurat w dniu, gdy Francuzi obejmowali na pół roku przewodnictwo w UE. Stwierdził, że pytanie, czy podpisze traktat, jest bezprzedmiotowe, i zasugerował, że nie zrobi tego dopóty, dopóki Irlandczycy, którzy w czerwcu odrzucili traktat w referendum, nie zdecydują, co dalej.
Brak podpisu prezydenta Kaczyńskiego może zniweczyć plan Paryża. Francuzi chcą bowiem doprowadzić do ratyfikacji traktatu przez 26 z 27 krajów UE, a następnie wywrzeć presję na Irlandczyków, by zorganizowali ponowne referendum.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Polski prezydent nigdy nie był łatwym partnerem w budowaniu Europy. Ale dla Polski najlepszym argumentem "za" jest rozszerzenie. Rozszerzenie Europy o Polskę i inne kraje, zanim zreformowaliśmy instytucje europejskie, było poważnym błędem. Nie powtórzymy tego błędu - powiedział grupie dziennikarzy wysoko postawiony urzędnik Pałacu Elizejskiego. Pałac zapowiada, że prezydent Nicolas Sarkozy chce rozmawiać na ten temat z Lechem Kaczyńskim.
Traktat dotychczas ratyfikowały parlamenty 19 państw (bez Hiszpanii, Włoch, Szwecji, Belgii, Holandii, Czech i Cypru). Czekają go jednak poważne rafy m.in. w Czechach, gdzie przeciw jest prezydent Vaclav Klaus. Dokument ma zreformować instytucje UE i ułatwić funkcjonowanie wspólnoty, która w ciągu czterech lat powiększyła się o 12 państw.
Podpisanie traktatu lizbońskiego leży w interesie Polski - mówił wczoraj premier Donald Tusk. Takie stanowisko przyjęła też cała Rada Ministrów. Trudno nam zaakceptować sytuację, w której Polska może zostać zupełnie bez potrzeby dołączona do Irlandii, a więc kraju, który na skutek decyzji referendalnej znalazł się w dość kłopotliwej sytuacji - dodał premier.
Wypowiedź prezydenta Kaczyńskiego była wczoraj szeroko komentowana w Europie.