Prezydent Kaczyński przybył do Budapesztu
Prezydent Lech Kaczyński rozpoczął wizytę w Budapeszcie z okazji przypadającej w
poniedziałek 50. rocznicy wybuchu rewolucji węgierskiej. W stolicy
Węgier spotka się m.in. z prezydentem Niemiec Horstem Koehlerem,
który również przybędzie na uroczystości.
22.10.2006 | aktual.: 23.10.2006 06:21
Oficjalne obchody 50. rocznicy rewolucji węgierskiej rozpoczną się w niedzielę wieczorem koncertem w operze budapeszteńskiej. W poniedziałek - kiedy przypada rocznica wybuchu antykomunistycznego zrywu Węgrów - parlament uczci wydarzenia sprzed 50 lat przyjęciem na uroczystej sesji "Deklaracji Wolności".
Wśród gości będzie 18 prezydentów i przedstawiciele wielu rodzin królewskich. We wtorek, kiedy rocznicowe obchody będą kontynuowane, do Budapesztu przybędą marszałkowie polskiego Sejmu i Senatu, Marek Jurek i Bogdan Borusewicz.
Podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Krawczyk powiedział dziennikarzom, że węgierskie uroczystości były przygotowywane od kilku lat. Jak dodał, z wydarzeniami rewolucji wiążą się silne akcenty polskie, pokazujące, że polska obecność w tych uroczystościach jest "nieporównywalna z żadną inną".
Przypomniał w związku z tym, że rewolucja węgierska 1956 r. rozpoczęła się od wiecu studentów w Budapeszcie, zorganizowanego na znak solidarności z wydarzeniami Polskiego Października 1956. Jak podkreślił, po interwencji sowieckiej na Węgrzech w Polsce przeprowadzono błyskawiczną akcję oddawania krwi dla potrzebujących Węgrów oraz organizowano dostawy leków.
Odrębne uroczystości odbędą się w 50. rocznicę przylotu polskiego samolotu z krwią do Budapesztu. Węgrzy podkreślają, że to szczególnego rodzaju współpraca. Dlatego nasz udział będzie w szczególny sposób honorowany- powiedział Krawczyk.
Jak zaznaczył, zjazd przywódców państw w Budapeszcie będzie okazją do dwustronnych spotkań - m.in. Lech Kaczyński spotka się z prezydentem Horstem Koehlerem. "To ważny moment i pokazuje intensywną współpracę polityczną polsko-niemiecką, zaprzeczającą temu, co się czasem mówi o pogorszeniu stosunków polsko- niemieckich" - powiedział Krawczyk.
Rewolucja węgierska 1956 r. była próbą uwolnienia się spod sowieckiej dominacji i przełamania monopolu partii komunistycznej. Została krwawo stłumiona przez wojska sowieckie, które wkroczyły do Budapesztu 4 listopada.
Podczas walk ponad 2.500 Węgrów zginęło, a około 20 tys. zostało rannych. Po zdławieniu rewolucji ponad 200 tys. osób opuściło kraj.
Tymczasem na kilka dni przed uroczystościami w stolicy Węgier atmosfera była mało świąteczna. Od tygodni trwają antyrządowe protesty. Manifestujący domagają się ustąpienia węgierskiego premiera Ferenca Gyurcsanya. Opozycja i weterani 1956 r. zapowiadają bojkot oficjalnych uroczystości z udziałem premiera.
Demonstranci protestujący na placu Lajosa Kossutha przed parlamentem otrzymali zgodę od komendanta głównego węgierskiej policji na pozostanie na placu podczas obchodów 50. rocznicy rewolucji.
Szef krajowej policji Laszlo Bene zapowiedział, że teren, na którym znajdują się demonstranci, będzie oddzielony, a każdy z protestujących będzie sprawdzany przez siły bezpieczeństwa. Dodał, że liczba demonstrantów nie będzie ograniczona.
Sytuację polityczną na Węgrzech gwałtownie zaostrzyło ujawnienie 17 września przemówienia Gyurcsanya z zamkniętego zebrania partyjnego, na którym przyznał, że rządzący socjaliści miesiącami okłamywali społeczeństwo w kwestii faktycznego stanu gospodarki i państwa, wezwał do zaprzestania tych praktyk i wszczęcia niepopularnych reform.
Weterani 1956 roku zapowiedzieli, że w niedzielę wyjdą z uroczystego koncertu w operze, jak tylko pojawi się premier. Jak argumentują, nie chcą "oddychać tym samym powietrzem", co polityk Węgierskiej Partii Socjalistycznej, wywodzącej się z Węgierskiej Partii Pracujących, która pomagała wojskom sowieckim stłumić rewolucję.
Największa partia opozycyjna - centroprawicowy Fidesz - zapowiedziała, że 23 października zorganizuje własne obchody rocznicy. Partia ta wezwała Gyurcsanya, by nie przemawiał na żadnej publicznej uroczystości poświęconej rewolucji 1956 roku, bo byłoby to otwartą prowokacją wobec ducha tych wydarzeń i wobec narodu węgierskiego.
Elwira Wielańczyk