PolskaPrezydent i premier razem na szczycie UE ws. Gruzji

Prezydent i premier razem na szczycie UE ws. Gruzji

Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk wezmą w poniedziałek udział w szczycie UE w Brukseli poświęconym konfliktowi na Kaukazie. Podczas spotkania obaj politycy uzgodnili - jak mówią - "solidarne" i "stanowcze" polskie stanowisko na szczyt.

29.08.2008 | aktual.: 29.08.2008 17:31

Główne elementy polskiego stanowiska na szczyt to: pomoc humanitarna dla Gruzji, udział UE w jej odbudowie, powołanie pod egidą UE międzynarodowych sił pokojowych (z ewentualnym udziałem Polski), podjęcie działań na rzecz zawarcia umowy stowarzyszeniowej UE-Gruzja oraz liberalizacja "reżimu wizowego" dla Gruzinów.

Polskiej delegacji będzie przewodniczył prezydent; razem z premierem polecą do Brukseli jednym samolotem. Będzie im też towarzyszył szef MSZ Radosław Sikorski.

Tusk prezentując elementy stanowiska Polski opowiedział się za "pełnym zaangażowaniem" Unii w pomoc humanitarną dla Gruzji i za "wysiłkiem UE" na rzecz jej odbudowy, w szczególności odbudowy jej infrastruktury - rurociągów, transportu kolejowego, mostów, infrastruktury portowej i lotnisk.

Odbudowa - według premiera - miałaby być finansowana ze środków Unii, ale też Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Europejskiego Banku Inwestycyjnego, oraz "instrumentów" Europejskiej Polityki Sąsiedztwa.

Polska chce też, aby pod egidą UE powołać międzynarodowe siły pokojowe. Tusk oświadczył, że nasz kraj nie wyklucza uczestnictwa w tych siłach w rejonie konfliktu. Siły te powinny mieć - w ocenie premiera - charakter obserwacyjno-porządkowy, tak, aby wyegzekwować respektowanie ustaleń między stronami konfliktu.

Tusk opowiedział się za podjęciem działań na rzecz zawarcia umowy stowarzyszeniowej UE-Gruzja oraz liberalizacją "reżimu wizowego" dla Gruzinów. Polska chciałaby też, aby UE wprowadziła regularne konsultacje z Gruzją na poziomie ambasadorów; opowiada się również za "radykalnym przyspieszeniem" prac nad praktycznym wykorzystaniem Partnerstwa Wschodniego.

Do przemyślenia - ocenił szef rządu - jest sprawa zasadności szczytu UE-Rosja, który jest planowany na jesień.

Premier pytany o czwartkową wypowiedź szefa MSZ Francji Bernarda Kouchnera, który powiedział, że na szczycie UE będą rozważane sankcje wobec Rosji, odparł: każdy taki głos, jak ministra Kouchnera, witamy razem z prezydentem z zadowoleniem - powiedział szef rządu. Zapewnił, że Polski nie trzeba namawiać do stanowczości w sprawie kryzysu kaukaskiego.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak mówił w czwartek, że sankcje wobec Rosji należy rozważyć. Zasugerował, że mogłyby dotyczyć kwestii energetycznych, ale także ruchu bezwizowego Rosja-UE.

Niewykluczone, że na szczycie pojawi się propozycja, aby odsunąć w czasie rozmowy UE-Rosja o umowie stowarzyszeniowej, albo utrudnić jej wejście do WTO (Światowej Organizacji Handlu) - powiedział nieoficjalnie jeden ze współpracowników Tuska.

Przedstawiciele MSZ przyznają, że stanowisko końcowe szczytu musi zadowalać wszystkie kraje członkowskie, a jest bardzo mało prawdopodobne, aby przekonać na przykład niechętnych sankcjom Włochów do ich poparcia.

Wiceszef prezydenckiej Kancelarii Piotr Kownacki zapowiedział, że polskie stanowisko będzie wspólnym stanowiskiem Polski i trzech państw bałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii. W czwartek L. Kaczyński konsultował polskie stanowisko z państwami bałtyckimi; spotkał się z prezydentami Łotwy i Estonii.

Przed spotkaniem Tuska z L. Kaczyńskim nie było wiadomo, kto będzie przewodniczył polskiej delegacji w Brukseli. Rano w Radiu ZET szef gabinetu politycznego Tuska Sławomir Nowak mówił, że delegacją powinien kierować premier. Tusk powiedział jednak, że - skoro prezydent uczestniczy w rządowej delegacji - to nie ulega wątpliwości, że to Lech Kaczyński jej przewodniczy.

Premier podkreślił, że dla niego kwestią pierwszorzędną jest treść stanowiska i sposób działania polskiej delegacji. Jak powiedział, nie są dla niego szczególnie istotne kwestie prestiżu. Nie ma żadnego ryzyka, że będzie jakiś dwugłos - zapewnił z kolei wiceszef Kancelarii Prezydenta.

Premier informując, że razem z prezydentem polecą na szczyt jednym samolotem, przyznał, że taki przelot nie jest może zgodny z wyśrubowanymi kanonami bezpieczeństwa, ale - jak mówił - ułatwi prace tuż przed samym szczytem.

W polskim prawie nie ma przepisów zabraniających premierowi i prezydentowi latania jednym samolotem. Ale - jak podkreśla MSWiA - niepisana zasada stanowi, że ze względów bezpieczeństwa latają oddzielnie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)