Prezydent Francji Francois Hollande potwierdza, że w Algierii porwano Francuzów
Prezydent Francji Francois Hollande potwierdził, że wśród zakładników porwanych dzień wcześniej na terenie kompleksu gazowego we wschodniej Algierii, są Francuzi. Nie sprecyzował jednak, ilu dokładnie obywateli Francji jest tam przetrzymywanych.
17.01.2013 14:55
Na konferencji prasowej w Pałacu Elizejkim szef francuskiego państwa zapewnił jednocześnie, że "ma pełne zaufanie do algierskich władz w kwestii znalezienia najlepszego rozwiązania, aby zakończyć zaistniałą sytuację". - Jestem z nimi w kontakcie - dodał Hollande.
Jak zapowiedział, po konferencji prasowej ma odbyć rozmowę telefoniczną z prezydentem Algierii Abdelazizem Butefliką.
Hollande nie chciał powiedzieć, ilu Francuzów zostało wziętych jako zakładników. Podkreślił, że sytuacja na miejscu "zmienia się z godziny na godzinę".
W środę islamiści zaatakowali eskortowany przez algierskie siły bezpieczeństwa autobus przewożący pracowników na pole gazowe oddalone o ok. 40 km od In Amenas we wschodniej Algierii. W ataku zginął Brytyjczyk i Algierczyk. Później napastnicy przypuścili atak na kompleks gazowy, w tym na miejsce zakwaterowania pracowników, i wzięli kilkudziesięciu zakładników, wśród nich obcokrajowców.
Według doniesień medialnych wśród porwanych są obywatele Algierii, Wielkiej Brytanii, Japonii, USA, Holandii, Austrii i Francji.
Terroryści twierdzą, że atak był reakcją na rozpoczętą 11 stycznia operację francuskich wojsk na północy Mali, kontrolowanej od wiosny przez islamistów.