Prezydent Estonii: sojusznicy w Europie muszą się ocknąć, by stawić czoła Rosji
- Sojusznicy w Europie muszą się ocknąć, by stawić czoło zagrożeniom, takim jak Rosja - uważa prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves.
23.08.2015 | aktual.: 23.08.2015 09:41
Zaznaczył, że Polska jest jednym z najważniejszych strategicznych partnerów jego kraju oraz położył nacisk na konieczność rozlokowania w regionie sił NATO.
- Termin pierwszej wizyty prezydenta RP Andrzeja Dudy (23 sierpnia - w 76. rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow) jest bardzo symboliczny - powiedział Ilves podczas rozmowy z PAP. - Tajne porozumienie pozwoliło na zniszczenie niepodległych państw. Poświęcenie milionów ludzi przyniosło wolność ofiarom tej agresji. Ale ostatecznie wolność przypadła tylko części z nich. W Europie Wschodniej zmieniło się jedynie jarzmo i pozostała ona pod rządami władzy totalitarnej. Europa Zachodnia, która została naprawdę wyzwolona, znalazła odpowiedź: integracja Europy, pokojowa i demokratyczna, bez "sfer wpływów" i sekretnych paktów.
Poproszony o opinię na temat koncepcji prezydenta Dudy, zgodnie z którą kraje na wschodniej flance NATO powinny połączyć siły, by zwiększyć presję na Sojusz Północnoatlantycki i skłonić go do usytuowania w regionie stałych baz, ze względu na rosnące obawy przed agresją Rosji, prezydent Estonii odpowiedział, że Warszawa i Tallin mają wspólną koncepcję bezpieczeństwa i w taki sam sposób pojmują konieczność wydatków na zbrojenia oraz prowadzenia wspólnych manewrów.
Zdaniem Ilvesa rosyjska agresja na Ukrainie stanowi poważną zmianę geopolityczną i umacnia przekonanie, że coraz bardziej nieprzewidywalna jest sytuacja w regionie pod względem jego bezpieczeństwa.
- Potrzebujemy zatem długoterminowych przedsięwzięć odstraszających, NATO potrzebuje silnego potencjału odstraszania, by stawić czoło Rosji. Nade wszystko potrzebujemy tego, by na terytoriach (państw regionu) znalazły się siły NATO, gotowe walczyć, jeśli zajdzie taka potrzeba - powiedział prezydent. Dodał, że Polska jest rzecznikiem państw regionu na rzecz wspólnej obrony.
Ilves dodał, że Estonia bardzo ceni sobie zobowiązanie USA do pomocy. - Nadal prowadzimy konsultacje z naszymi najważniejszymi europejskimi sojusznikami, by zapewnić właściwą obecność (militarną) Europejczyków (w regionie). Trwała obecność międzynarodowych sił Sojuszu wzmacnia zdolności obronne sił narodowych - powiedział prezydent.
Zapytany o to, dlaczego - jego zdaniem - niektóre państwa unijne, jak Niemcy, przeciwne są takim rozwiązaniom, Ilves powiedział, że podczas swej ostatniej wizyty w Niemczech w maju podkreślił, że Estonia uważa, iż bardzo potrzebne jest niemieckie przewodnictwo w takich sprawach jak polityka zagraniczna (Unii Europejskiej) oraz kwestie bezpieczeństwa, a także umacnianie potencjału odstraszania NATO na jego wschodniej flance.
Z kolei na pytanie, czy zgadza się z opinią, że kraje na wschodniej flance NATO traktowane są jak sojusznicy drugiej klasy oraz "strefa buforowa", Ilves odparł, że "NATO wyznacza najwyższy standard bezpieczeństwa", ponadto stało się w ostatnich latach silniejsze i bardziej zdecydowane.
- To jest jedyna odpowiedź. I to jest jedyny sposób odstraszania tych, którzy przypuszczają ataki, nie tylko na niepodległość i integralność terytorialną sąsiednich państw, ale też na nasz demokratyczny sposób funkcjonowania - dodał prezydent.
Na pytanie o to, jak postrzega rolę nowego polskiego prezydenta w zabieganiu o interesy regionu związane z jego bezpieczeństwem i wzmacnianie jedności NATO, Ilves odparł, że sojusznicy w Europie muszą ocknąć się i zdać sobie sprawę, że umocnieniu pozycji NATO w regionie muszą towarzyszyć większe inwestycje militarne ze strony europejskich członków Sojuszu. - Utrzymywanie wydatków na obronność na poziomie 2 proc. PKB powinno stać się ważną normą - podkreślił.
Pytany o to, jakie gwarancje ze strony NATO powinny stać się najważniejszym tematem obrad szczytu NATO w Warszawie w przyszłym roku, prezydent powiedział, że powinna to być obecność sił Sojuszu w regionie.
Poproszony o opinię na temat pojawiających się sugestii w sprawie powołania szerokiej koalicji na rzecz rozwiązania konfliktu na Ukrainie (z udziałem najsilniejszych państw europejskich oraz państw sąsiadujących z Ukrainą, w tym Polski), Ilves powiedział, że wysiłki dyplomatyczne mające rozwiązać ten konflikt są konieczne, lecz "format normandzki" temu właśnie służy. Tym niemniej porozumienie z Mińska nie przyniosło pożądanych rezultatów. - Politycznie, to NATO powinno stanowczo popierać suwerenność i terytorialną integralność Ukrainy. NATO wspiera również reformy, jakie Kijów przeprowadza w zakresie obronności i bezpieczeństwa, czyni to też praktycznie poprzez pomoc finansową i doradczą - przypomniał prezydent.