Prezydent: dobrze, że ks. Isakowicz-Zaleski nie ujawnił agentów SB
Sądzę, że dobrze się stało, iż zapowiadane
przez księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego ujawnienie listy
domniemanych agentów SB w Kościele nie doszło do skutku - ocenił
prezydent Lech Kaczyński w pisemnej wypowiedzi.
Ks. Isakowicz-Zaleski powiedział na konferencji prasowej w Krakowie, że w środę rano kanclerz kurii wręczył mu pisemną decyzję metropolity krakowskiego o "środkach karnych" wobec niego. Ks. Isakowicz-Zaleski nie ujawnił szczegółów, ale zaznaczył, że podporządkuje się tej decyzji. W związku z tym - jak powiedział - nie może prowadzić prac badawczych dotyczących tajnych współpracowników SB w Kościele.
Prezydent zaznaczył, że "sprawa ujawnienia akt dotyczących działalności Departamentu IV MSW - departamentu zajmującego się rozpracowywaniem Kościoła - musi być traktowana w sposób bardzo ostrożny".
Mam duże wątpliwości, czy należy wprowadzić powszechny dostęp do akt bezpieki na temat duchowieństwa. W tych materiałach znajduje się szereg danych niepełnych, często kłamliwych. Ich publikacja bez odpowiedniej weryfikacji wyrządziłaby więcej szkody, niż pożytku. - dodał w pisemnym oświadczeniu.
Podanie do publicznej wiadomości informacji o domniemanej współpracy z peerelowskimi służbami specjalnymi dwóch znanych księży - mówię tu o księdzu (Michale) Czajkowskim i księdzu (Mieczysławie) Malińskim - musi rodzić szereg pytań - zaznaczył prezydent. Jak dodał, nie wierzy, że termin ujawnienia tych informacji był przypadkowy - tuż przed i tuż po wizycie Ojca Świętego.
Ksiądz Czajkowski to osoba niezwykle zasłużona dla pojednania między katolikami a Żydami, ksiądz Maliński był zaś bliskim znajomym Jana Pawła II z czasów młodości - zaznaczył Lech Kaczyński. Prezydent poinformował też, że w związku z tym polecił służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo państwa, by zbadały okoliczności ujawnienia tych informacji.
Jednocześnie chciałem przypomnieć, że nieustannie, od kilkunastu lat opowiadam się za podaniem do publicznej wiadomości listy agentów Służby Bezpieczeństwa - podkreślił. Zakłada to projekt ustawy lustracyjnej przygotowany przez PiS - dodał Lech Kaczyński.
Prezydent uważa ponadto, że władze kościelne powinny znać wykaz agentów bezpieki w szeregach duchowieństwa. To do tych władz winno należeć wyciągnięcie wniosków z takiego wykazu - podkreślił Lech Kaczyński.
Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek powiedział, że "instrumenty do takich sprawdzeń mają Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policja". Dodał, że prokuratura zajmuje się daną sprawą wtedy, gdy "jest podejrzenie przestępstwa". Zapewnił, że jeśli do prokuratury wpłynie doniesienie o jakimś przestępstwie, sprawa będzie prowadzona.
Dyrektor biura komunikacji społecznej Komendy Głównej Policji Paweł Biedziak powiedział, że z informacji jakie były wielokrotnie publikowane przez media, wynika, iż źródłem artykułów, dotyczących współpracy księży z SB, które się ukazały, były materiały pochodzące z IPN, uzyskane do realizacji oficjalnych projektów badawczych.
Jeśli jednak do policji wpłynie jakiekolwiek zawiadomienie o naruszeniu prawa w tej materii, niewątpliwie podejmiemy sprawę. Na razie takich zgłoszeń nie mamy - dodał.
Rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk nie skomentowała sprawy.