Prezydent chce uniknąć wpadek z prawem łaski
Sztab pięciu ekspertów weryfikuje każdy
wniosek o ułaskawienie, jaki wpływa do kancelarii Lecha
Kaczyńskiego. Prezydent uwolnił właśnie od wyroków pierwszych
kilkadziesiąt osób - informuje "Życie Warszawy".
29.11.2006 | aktual.: 29.11.2006 03:15
Specjalny zespół pracuje od września. Urzędnicy kancelarii tłumaczą, że jego powstanie nie zostało wymuszone przepisami, tylko chęcią uniknięcia wszelkich wpadek i kontrowersji.
Nauczeni błędami poprzedników Lecha Kaczyńskiego postanowiliśmy podejść do sprawy z większym namysłem. Prezydencki zespół do spraw ułaskawień pozwoli uniknąć decyzji, które mogłyby później okazać się wątpliwe. Stawiamy też na ściślejszą współpracę z Ministerstwem Sprawiedliwości - mówi "ŻW" Aleksander Szczygło, szef Kancelarii Prezydenta RP.
Ułaskawienia poprzednich prezydentów krytykowano wiele razy. Największa burza wybuchła po tym, jak w 2000 r. lider gangu pruszkowskiego Andrzej Z. ps. Słowik ujawnił, że w 1993 roku za 150 tys. dol. kupił ułaskawienie od urzędników kancelarii Lecha Wałęsy. Twardych dowodów na to nie znaleziono.
Lech Kaczyński, jeszcze jako minister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, zapowiedział porównanie list członków gangów z listą ułaskawionych. Nic z tego nie wynikło, choć wiadomo, że nie tylko "Słowik" na początku lat 90. skorzystał z prawa łaski. W efekcie afery zaczęto patrzeć na ręce również ówczesnemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Wyraźnie spadła liczba jego pozytywnych decyzji (tysiąc ułaskawień w drugiej kadencji wobec 3 tys. w pierwszej). (PAP)