Prezydenckie śledztwo ws. zjedzonych ciasteczek
Prezydent Szczecina kazał sprawdzić swoim
ludziom dlaczego kombatanci nie skorzystali z jego zaproszenia na
koncert wigilijny. Mieli też skontrolować, kto zatem zjadł
przygotowane ciastka. Spodziewano się co najmniej 450 gości, a
przyszło 30-40 osób - pisze "Głos Szczeciński".
04.03.2006 | aktual.: 04.03.2006 08:11
Wyniki kontroli ujawniono w tym tygodniu. Po koncercie firma cateringowa przygotowała w filharmonii skromny poczęstunek: kawa, herbata, soki, ciasteczka i owoce. Całość kosztowała 1500 złotych. Na kombatanta wypadło po jednym ciastku, czyli po 3 zł na głowę.
Organizatorzy liczyli, że na przyjęciu pozostanie co najmniej 200- 250 osób. "Mimo niskiej frekwencji na koncercie, prawie cały poczęstunek został skonsumowany" - czytamy w protokole po kontroli.
Pewnie ludzie zostali dłużej po koncercie i jakoś zjedli te ciasteczka - mówi Dawid Brzozowski z biura prasowego prezydenta Szczecina. - Atmosfera była przyjemna więc się nieco zasiedzieli. Nieoficjalnie urzędnicy twierdzą, że być może należało sprawdzić jakie utwory było grane. Może była to muzyka pobudzająca apetyt?
Na zlecenie prezydenta kontrolerom udało się ustalić, że muzycy zagrali 15 utworów różnych kompozytorów w czasie ok. 1 godziny i 15 minut. Prezydent Marian Jurczyk polecił także sprawdzić dlaczego konferansjer zadedykował jeden z utworów wszystkim obecnym na sali paniom, a przede wszystkim dwóm radnym: Alinie Sukiennickiej i Grażynie Kochańskiej. Chodziło o "Walc róż". Szczegółowo prześledzono kto pisał scenariusz i kto nie dopilnował wystąpień pana zapowiadającego kolejne utwory.
Niefortunna wypowiedź dotycząca osobistej dedykacji jednego z utworów jest własną inicjatywą prowadzącego, nie uzgodnioną z Biurem Organizacji Pozarządowych - wyjaśniał kierownik biura kontrolerom. - Przed koncertem został przeze mnie osobiście poinstruowany o organizatorze i gościach koncertu oraz treści, którą winien wygłosić. Dyktowałem, a prowadzący notował co ma mówić.
Obie panie nie poczuły się urażone wystąpieniem prowadzącego. Niewiele jednak brakowało, by przez koncert wigilijny pracę straciło kilku urzędników. (PAP)