Prezydencki Medal Wolności dla Jana Karskiego ma trafić do Polski
Medal Wolności, najwyższe odznaczenie cywilne w USA, przyznane pośmiertnie Janowi Karskiemu w maju 2012 r. przez prezydenta Baracka Obamę, krąży po licznych wystawach w Stanach Zjednoczonych. Docelowo ma trafić do gabinetu Karskiego w Muzeum Miasta Łodzi.
11.05.2013 | aktual.: 11.05.2013 12:03
O tym, że odznaczenie dla legendarnego emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego, który bezskutecznie alarmował aliantów o zagładzie Żydów, ma na stałe trafić do łódzkiego muzeum, zapewniał wiceminister spraw zagranicznych Jerzy Pomianowski.
O jak najszybszy powrót medalu do Polski, a konkretnie do Muzeum Miasta Łodzi, dopomina się jedna z trzech żyjących krewnych Karskiego, jego córka chrzestna i bratanica dr Wiesława Kozielewska-Trzaska, tłumacząc, że "takie było życzenie jej stryja".
- Mnie nikt nie pytał, czy ja się zgadzam na wywiezienie medalu. Powiedziano mi tylko, że może do tego dojść, dlatego że dyrektor Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie domaga się, żeby medal tam pojechał - powiedziała Kozielewska-Trzaska.
- Chcę, by oddano mi medal, a ja sama przekażę go Muzeum w Łodzi - zapowiedziała i dodała, że w piątek wysłała w tej sprawie list do Krzysztofa Olendzkiego z MSZ, do wiadomości prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Medal jak najszybciej powinien się znaleźć w Polsce. A jak muzeum będzie chciało go wykorzystać, za moją wiedzą - to co innego - tłumaczyła Kozielewska-Trzaska. Dodała, że według zapewnień Olendzkiego medal ma powrócić do Polski około 20 maja br.
W jej ocenie "najpierw z medalem musi zapoznać się młodzież i społeczność Łodzi". - Mój stryj był łodzianinem i pod koniec życia chciał przekazać coś swojemu rodzinnemu miastu, dlatego wszystkie swoje memorabilia przekazał do Łodzi - argumentowała.
Pomianowski podkreślił, że w działaniu polskiego MSZ nie ma "ani krzty złej woli, ani żadnego zamiaru dysponowania medalem wbrew woli rodziny". Jak tłumaczył, w styczniu br. skierował do Kozielewskiej-Trzaski list dotyczący planów wystawowych związanych z medalem, który jednak "ze względu na zwykły błąd urzędniczy" trafił do niej z dużym opóźnieniem.
- Ta sama korespondencja była skierowana również do władz Łodzi i do Muzeum Miasta Łodzi. Zasadniczą jej treścią było to, że medal spocznie w muzeum. Tam jest - w naszej ocenie - jego docelowe miejsce - podkreślił Pomianowski. Jednocześnie w liście napisano, iż MSZ, "chcąc wykorzystać ogromny walor popularyzacyjny, w tym samej postaci Jana Karskiego", pragnie, aby "w najbliższym czasie, jeszcze przez kilka miesięcy, medal odwiedzał różne wystawy w USA".
Jak mówił Pomianowski, kiedy wreszcie te plany dotarły do pani Kozielewskiej-Trzaski, dowiedział się, że ona ich nie podziela, "a wręcz im się sprzeciwia", co było dla MSZ ogromnym zaskoczeniem.
Zaznaczył, że wcześniej nie otrzymał tak wyraźnego sygnału sprzeciwu. - Rozmawiałem osobiście z panią Kozielewską-Trzaską podczas Dnia Niepodległości 11 listopada 2012 r. w Pałacu Prezydenckim i wtedy odniosłem wrażenie, że znalazły zrozumienie argumenty, żeby medal podróżował, był prezentowany, sławił imię Polski i Jana Karskiego - podkreślił wiceszef MSZ.
- Jednocześnie obiecałem i potwierdziłem, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i wszyscy zaangażowani w tę sprawę podjęliśmy jednoznaczną decyzję, iż medal spocznie w izbie pamięci im. Jana Karskiego w Łodzi - dodał.
Kozielewska-Trzaska potwierdziła, że 11 listopada ub.r. uzyskała od polskich władz zapewnienie, iż zgodnie z wolą Karskiego w najbliższym czasie medal zostanie przekazany do łódzkiego muzeum. - Niestety mimo tych zapewnień medal tam nie trafił - dodała. Zastrzegła również, że "podczas spotkania w Pałacu Prezydenckim nie było mowy o wywiezieniu medalu do USA".
- Ja już nie mam zaufania. My jesteśmy ludźmi wiekowymi. Kiedy któreś z nas odejdzie, to będzie tak, że ten medal będzie oddawany "ad kalendas graecas" - powiedziała.
Krewna Karskiego skarży się, że o przyznaniu odznaczenia najbliższa rodzina dowiedziała się z mediów, nikt oficjalnie jej o tym nie powiadomił. Medal odebrał podczas ceremonii w Białym Domu 29 maja ub. r. były szef polskiej dyplomacji Adam Daniel Rotfeld. Oprócz Wiesławy Kozielewskiej-Trzaski w Polsce żyją jeszcze dwie najbliższe krewne Jana Karskiego: Edwarda Natkańska i Jadwiga Lenoch-Bukowska.
Kozielewska-Trzaska wysłała list do ambasadora USA w Polsce Stephena Mulla, w którym podziękowała za przyznanie odznaczenia oraz zwróciła się z prośbą o wyjaśnienie "czy wydając przedstawicielowi polskiego MSZ medal dla Karskiego z pominięciem najbliższej rodziny, strona amerykańska została poinformowana o jej zamieszkiwaniu na terenie RP".
"Medal Wolności został odebrany przez przedstawiciela polskiego MSZ nie tylko bez umocowania przez członków najbliższej rodziny stryja, będących jedynymi spadkobiercami zmarłego, ale i bez ich wiedzy" - napisała Kozielewska-Trzaska w liście do Mulla.
Jan Karski (Jan Kozielewski) zmarł w Waszyngtonie 13 lipca 2000 r. w wieku 86 lat. Jako kurier polskiego państwa podziemnego przekazał na Zachód pierwsze relacje naocznego świadka Holocaustu. W Anglii Karski spotkał się m.in. z ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Anthonym Edenem. Po przybyciu do USA rozmawiał z prezydentem Franklinem D. Rooseveltem, którego prosił o pomoc dla Żydów. Prezydent dał mu jednak do zrozumienia, że priorytetem aliantów jest zwycięstwo nad Trzecią Rzeszą, a nie ratowanie Żydów.
Podczas wręczania medalu, przypominając postać Karskiego, prezydent USA popełnił gafę, mówiąc, że kurier podziemia AK "został przeszmuglowany do getta warszawskiego i polskiego obozu śmierci". Chodziło o hitlerowski obóz przejściowy w Izbicy, gdzie Karski się również przedostał, żeby na własne oczy zobaczyć, jak traktowani są przetrzymywani tam Żydzi. Gafa odbiła się szerokim echem w Polsce; Biały Dom przeprosił za nią polskie władze.