Prezydencka ustawa to bubel prawny
Ujawnianie agentów WSI w wersji prezydenta to bubel prawny. Ustawę można napisać sensowniej - wyjaśnia "Gazecie Wyborczej" wysoko kwalifikowany prawnik.
Dziś Sejm będzie debatował nad nowelizacją ustaw o wywiadzie i kontrwywiadzie wojskowym umożliwiającą odtajnienie raportu o WSI. Projekt trafi do komisji, gdzie będzie poprawiany - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
W wywiadzie dla TVP prezydent zapewniał, że nie będzie decydował o niczyjej winie ani karze. I że będzie ujawniał tych, którzy działali w WSI, a jednocześnie działali w sferze, która dla WSI nie jest przeznaczona - pisze "Gazeta Wyborcza".
"Gazeta Wyborcza" donosi, że o dziwo jednak, w projekcie nie ma przepisu, który by prezydentowi umożliwiał decydowanie, kogo ujawnić, a kogo nie. Projekt stwierdza, że prezydent dostanie raport ze służb. I go opublikuje. W zasadzie prezydent będzie zatem czytelnikiem raportu. Nie będzie miał oficjalnego wpływu na to, co w nim jest. Ten wpływ będzie miała tylko komisja weryfikacyjna.
Nad pomysłami prezydenta - tymi zapisanymi w projekcie i tymi, o których prezydent mówi publicznie - załamują ręce różni prawnicy - czytamy w "GW".
To sąd jest od stwierdzania przestępstwa, nie prezydent. Co innego, jeśli dziennikarz napisze, że Edward Mazur był związany z mafią, a co innego, gdy coś takiego powie prezydent- mówi A, wysoko kwalifikowany prawnik pragnący zachować anonimowość. I nazywa metodę wybiórczego ujawniania agentów WSI "szaleńczym totolotkiem".