Prezes PiS: Gosiewski jest jak wielki wulkan
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński nie chciał się odnieść do pogłosek o narastającej rywalizacji między
frakcją "partyjną" i "klubową" w PiS. Chwalił za to szefa klubu PiS
Przemysława Gosiewskiego: Przemysław Gosiewski jest świetnym szefem klubu i jest moim
starym współpracownikiem i przyjacielem, jest człowiekiem, którego
energia może być porównana tylko do wulkanu i to jeszcze takiego
bardzo wielkiego.
27.02.2008 | aktual.: 27.02.2008 19:57
Przemysław Gosiewski jest świetnym szefem klubu i jest moim starym współpracownikiem i przyjacielem, jest człowiekiem, którego energia może być porównana tylko do wulkanu i to jeszcze takiego bardzo wielkiego - przekonywał prezes PiS na konferencji prasowej w Sejmie.
Od dłuższego czasu politycy Prawa i Sprawiedliwości w nieoficjalnych rozmowach mówią o rywalizacji między władzami klubu parlamentarnego PiS, a politykami doradzającymi bezpośrednio prezesowi - przede wszystkim PiS-owskimi fachowcami od kreowania wizerunku polityków - Adamem Bielanem i Michałem Kamińskim.
To głównie Bielan i Kamiński byli obwiniani o wyborczą porażkę PiS-u. Tuż po ubiegłorocznych wyborach pojawiały się nieoficjalne informacje, że Bielan może stracić stanowisko rzecznika partii.
Słabe rezultaty wyborczej strategii otworzyły drogę do "wybicia się" w partii innym politykom. Na fali powyborczych rozliczeń do komitetu politycznego PiS wszedł m.in. Jacek Kurski.
Z kolei szefem klubu PiS został Gosiewski, który w oparciu o klubowe struktury zaczął budowę własnego medialnego zaplecza, które obecnie, w oczach jego krytyków, niemal zmonopolizowało działania związane z obecnością partii w mediach.
W klubie powstał zespół medialny, w którego skład weszli młodzi posłowie PiS, m.in. Adam Hofman, Adam Rogacki i Mariusz Kamiński. Ten ostatni został rzecznikiem klubu. W dużej części zmienił się też skład biura prasowego klubu, w którym po wyborach pojawili się nowi pracownicy.
Ofensywa medialna sejmowych struktur partii to m.in. uruchomienie nowej strony internetowej klubu PiS. W czasie posiedzeń Sejmu odbywa się nawet kilka konferencji prasowych dziennie. W nieoficjalnych rozmowach nawet posłowie PiS przyznają, że niektóre z nich są niepotrzebne i nie przebijają się w mediach.
Apogeum rywalizacji między "Wiejską" a "Nowogrodzką" (gdzie mieści się siedziba PiS) było niedawne zamieszanie z raportami przygotowanymi na 100 dni rządów Donalda Tuska. Najpierw swoje podsumowanie stu dni przygotowało biuro organizacyjne partii, czyli "Nowogrodzka". W odpowiedzi swój raport przygotował klub poselski.
Klubowy raport, z powodu niestosownego rysunku nawiązującego do protestu celników, nie spodobał się prezesowi PiS. Ostatecznie, razem z raportem partyjnym, już bez kontrowersyjnych rysunków, był kolportowany na ubiegłotygodniowej konwencji PiS podsumowującej 100 dni rządu.
Jednak, jak mówi pragnący zachować anonimowość przedstawiciel "Nowogrodzkiej", kompromitującym rysunkiem w raporcie klub naraził się prezesowi. Niektórym posłom PiS nie podobała się też słynna "matrixowa" prezentacja przygotowana w ubiegłym tygodniu przez klubowych medialnych "frontmanów" - Hofmana i Kamińskiego. W nieoficjalnych rozmowach posłowie, którym prezentacja nie przypadła do gustu, mówili, że była nieprzygotowana, a "kabaretowe popisy" nie przystoją parlamentarzystom i nie pasują do PiS-u. Według nich, za takie wpadki odpowiedzialny jest m.in. szef klubu Prawa i Sprawiedliwości.
We wtorek "Dziennik" poinformował, że Gosiewskiemu grozi utrata stanowiska. Na fotelu szefa klubu mógłby go, według gazety, zastąpić Jarosław Kaczyński. Pytany o to prezes PiS zapewniał jednak o swoim uznaniu dla Gosiewskiego i dla jego pracy w klubie.
Oponenci Gosiewskiego twierdzą jednak, że nie oznacza to bezkrytycznego stosunku Jarosława Kaczyńskiego do szefa klubu. Przypominają, że prezes PiS podczas jednego z niedawnych komitetów politycznych dał do zrozumienia, że zmiana na stanowisku szefa klubu nie jest wykluczona.
O relacjach na linii klub - "Nowogrodzka" miał również rozmawiać środowy komitet polityczny. Jak informowali, politycy PiS, współpracownicy zarówno Gosiewskiego jak i jego przeciwników, przygotowywali się do posiedzenia wyszukując materiały prasowe świadczące o niechęci jednych wobec drugich. Obie strony zarzucają sobie robienie przecieków do mediów, mających postawić oponentów w gorszym świetle.
Atmosferę podgrzewają spekulacje o tym, że Gosiewski, obok Karola Karskiego, Marka Suskiego i Krzysztofa Jurgiela może dostać zakaz wystąpień w mediach. Jak napisał "Dziennik", PiS wynajmie profesjonalną agencję marketingową do zbadania, którzy politycy tej partii korzystnie wypadają w mediach, a którzy powinni stronić od kamer.
Życzliwość "Dziennika" dla nas jest powszechnie znana, jest tylko pytanie, dlaczego tam nagle dokonano takiego zwrotu, ale to już może pan redaktor naczelny by odpowiedział - w ten sposób Jarosław Kaczyński skomentował środowe doniesienia gazety.
Dopytywany czy rzeczywiście PiS zamówił takie badania marketingowe, Jarosław Kaczyński uchylił się od odpowiedzi. Jeśli państwo wykażą - i ja to zobaczę w mediach - odpowiednią dociekliwość w stosunku do innych partii, w szczególności do PO, to wtedy także odpowiem - powiedział.
Jak zaznaczył, w partii są pewne sprawy o charakterze wewnętrznym. Partia jest dotowana, ale może mieć różne wewnętrzne sprawy, nie ma żadnego obowiązku ich ujawniania - dodał. Te wszystkie ataki na partie polityczne, a także na państwo są po prostu atakami na demokrację i w istocie na Polskę - ocenił prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Są tacy ludzie, którym demokracja, być może nawet Polska, jako niezależne państwo się nie bardzo podoba i wykorzystują różne metody, by doprowadzić do jej osłabienia - dodał.