Prezes Nafty Polskiej groził Monice Olejnik?
Prezes Nafty Polskiej Piotr Woyciechowski
dzwonił do mnie z pogróżkami po jednej z audycji w Radiu Zet -
mówi "Gazecie Wyborczej" Monika Olejnik.
Woyciechowski aroganckim tonem powiedział do mnie: "Co ty, królowo, myślisz, że się ciebie boję?". Przerwałam połączenie. Wcześniej zatelefonował, pytając, czy muszę o jego życiorysie mówić na podstawie relacji osób trzecich - opowiada Monika Olejnik.
Prezes Nafty Polskiej dzwonił do niej po rozmowie, którą w Radiu Zet przeprowadziła z premierem Marcinkiewiczem 20 stycznia.
Woyciechowski jest jednocześnie przewodniczącym rady nadzorczej Nafty Polskiej i tymczasowo prezesem tej państwowej spółki. I właśnie o to, dlaczego akurat Woyciechowski dostał to stanowisko, dziennikarka zapytała premiera. Stwierdziła, że w konkursie zdobył on 13 na 100 punktów. Woyciechowski oskarża Olejnik o kłamstwo, bo na stanowisko szefa Nafty nie było żadnego konkursu.
Przecież nie powiedziałam, że chodzi o konkurs na prezesa Nafty Polskiej. Chodziło mi o egzamin na członków rad nadzorczych, z którego zaliczeniem pan Woyciechowski miał kłopoty - wyjaśnia dziennikarka.
Egzamin na członka RN przeprowadzany jest w Ministerstwie Skarbu. Musi go zdać każdy, kto chce zasiadać w radzie nadzorczej państwowej spółki. Woyciechowski zdawał egzamin w 1998 r. Z relacji dwóch ówczesnych wiceministrów tego resortu - Jacka Ambroziaka i Krzysztofa Łaszkiewicza - wynika, że Woyciechowski miał problemy ze zdaniem egzaminu, chociaż ostatecznie go zaliczył.
Woyciechowski nie chce tego komentować, mówiąc, że z Łaszkiewiczem miał osobisty spór. Prezes Nafty nie chce też jasno odpowiedzieć na pytanie, czy po audycji w Radiu Zet dzwonił z pogróżkami do Olejnik.
Złożyłem przeciwko Monice Olejnik pozew o ochronę dóbr osobistych i skargę do Rady Etyki Mediów. Zarzucam jej prowadzenie zorganizowanej negatywnej kampanii przeciwko mnie - mówi. Naciskany, czy telefonował do dziennikarki, Woyciechowski stwierdza: To jest nieweryfikowalne.
O dziwnym zachowaniu Woyciechowskiego Olejnik poinformowała premiera Marcinkiewicza i Romana Giertycha (LPR), który jest szefem komisji ds. służb specjalnych. Uznałam, że powinni o tym wiedzieć, bo odebrałam to jako pogróżki - mówi Gazecie Wyborczej" Olejnik. (PAP)