PolskaPrezerwatywa obowiązkowa w samochodowej apteczce

Prezerwatywa obowiązkowa w samochodowej apteczce

Obywatele polscy wjeżdżający do Obwodu Kaliningradzkiego muszą na granicy pokazać apteczki samochodowe - wyprodukowane w Rosji, w których obowiązkowo znajdują się prezerwatywy.

Prezerwatywa obowiązkowa w samochodowej apteczce
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

29.05.2007 | aktual.: 29.05.2007 13:41

Dzisiejszy "Dziennik" poinformował o podobnych przepisach obowiązujących na granicy polsko-białoruskiej.

Rzecznik Izby Celnej w Olsztynie Ryszard Chudy mówi, że posiadanie apteczki jest warunkiem wjazdu także do Obwodu Kaliningradzkiego. Często jest też pretekstem do ściągania od Polaków dodatkowej opłaty.

Sprawa posiadania rosyjskiej apteczki z prezerwatywami nie kończy się na granicy. Milicyjne patrole drogowe zatrzymują polskich kierowców i tych, którzy ich nie mają, karzą wysokimi mandatami.

Konsul Białorusi w Białej Podlaskiej - Aleksander Koncki zapowiada interwencję w sprawie wymagania przez białoruskie służby graniczne prezerwatyw od kierowców przekraczających granicę. Uzależnił jednak swoją reakcję od tego, czy opisywane przez media przypadki żądania okazania prezerwatyw na granicy potwierdzą się.

Konsul zapewnił, że prawo białoruskie nie wymaga posiadania prezerwatyw przy wjeździe na teren tego kraju. Nic nie wiem o takich wymaganiach, to chyba jakaś plotka. Jeśli zdarzyły się takie wypadki, to podejmę w tej sprawie interwencję - zapowiedział.

O dziwnych wymaganiach białoruskich służb granicznych napisał we wtorek "Dziennik". Przytoczył przykład kleryka, który skarżył się, że czuł się skrępowany, gdy ubrany w koloratkę, musiał kupować na stacji benzynowej przy granicy jakieś dureksy.

Rzeczniczka Izby Celnej w Białej Podlaskiej - Marzena Siemieniuk potwierdziła, że zdarzyły się przypadki zawracania przez Białorusinów samochodów, w których podróżni nie mieli w apteczce prezerwatyw. Podróżni opowiadali o tym polskim celnikom.

To były sporadyczne przypadki w ubiegłym tygodniu. Zdarzyły się tylko na przejściu w Terespolu. Wiem od kolegów z Białegostoku, że na przejściach na ich terenie Białorusini nie mają takich wymagań - powiedziała Siemieniuk. Dodała, że to na pewno uciążliwość, ale niektórzy podróżni reagowali też z rozbawieniem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)