"Prezenty od Stokłosy to nie były łapówki"
Byłego wicedyrektora w departamencie podatków bezpośrednich Ministerstwa Finansów Sławomira M. przesłuchiwał Sąd Okręgowy w Poznaniu w procesie byłego senatora Henryka Stokłosy, oskarżonego m.in. o korumpowanie urzędników.
Świadek odmówił składania wyjaśnień, gdyż jest oskarżony o łapówkarstwo w procesie urzędników korumpowanych przez byłego senatora, toczącym się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Według prokuratury Sławomir M. miał za 100 tys. złotych wydać korzystne dla Stokłosy decyzje, które przedawniały jego zobowiązania podatkowe.
Z odczytanych przez sąd zeznań ze śledztwa wynika, że M. poznał Stokłosę w 1998 roku podczas jednego ze szkoleń zorganizowanych dla pracowników byłego senatora.
M. nie przyznał się do przyjmowania pieniędzy od Stokłosy, przyznał się do przyjmowania paczek z wędlinami i alkoholem, ale uważał, że były to zwyczajowe prezenty dla wykładowców na szkoleniach. - Prezentów od Stokłosy nie traktowałem jako łapówki - mówił. Zeznał też, że kontaktował się kilkukrotnie w ministerstwie z doradcą podatkowym Stokłosy Marianem J.
W śledztwie powiedział, że decyzje podejmowane w sprawie firm byłego senatora były zgodne z prawem. Dowodem na to miałyby być decyzje Ministra Finansów, który nie wznowił postępowania podatkowego w tych sprawach.
Na skutek działań skorumpowanych urzędników instytucje państwowe - według prokuratury - umarzały i kasowały decyzje Izb Skarbowych, nakazujących zapłatę zaległych podatków od firm należących do Stokłosy. Skarb Państwa mógł w wyniku tej działalności stracić nawet 5,6 mln zł.
Dotychczas w tym procesie sąd przesłuchał trzech świadków - radcę podatkowego Stokłosy Mariana J. oraz wysokich urzędników ministerstwa finansów Andrzeja Ż. i Sławomira M. Nie udało się skończyć przesłuchania kolejnej urzędniczki ministerstwa Elżbiety Z., która nie stawiła się na żadnej z trzech rozpraw, które odbyły się w tym tygodniu. Kolejna rozprawa odbędzie się 15 września.
Proces Henryka Stokłosy rozpoczął się w maju. Według oskarżenia Stokłosa miał wręczać urzędnikom łapówki w postaci alkoholu i wędlin wartości od kilkuset do kilku tysięcy złotych oraz gotówki w wysokości od 5 tys. do 100 tys. zł, w zależności od kwoty umorzeń podatkowych, które otrzymywał. Oskarżony nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień.
Oprócz zarzutów korupcyjnych Stokłosa ma także zarzuty bezprawnego więzienia i bicia swoich pracowników, utrudniania pracy policji w sprawie postępowania dotyczącego zatrucia środowiska naturalnego, fałszowania oświadczenia o czynnym prawie wyborczym i wyłudzenia pieniędzy z funduszy Unii Europejskiej.
Oskarżonej w tej sprawie księgowej Stokłosy, Elżbiecie N., postawiono zarzuty pomocnictwa w łapownictwie oraz w wyłudzeniach, a Ryszardowi S. sędziemu sądu administracyjnego zarzut przyjmowania korzyści majątkowych.
Stokłosę - poszukiwanego międzynarodowym listem gończym - zatrzymała w 2007 r. niemiecka policja. Został w grudniu 2007 r. wydany Polsce na mocy Europejskiego Nakazu Aresztowania. W śledztwie zabezpieczono majątek Stokłosy o wartości ok. 20,7 mln zł. Mienie to pokrywa domniemane straty, wynikające ze stawianych mu zarzutów.
Stokłosa w 1980 r. założył rzemieślniczą firmę utylizacji odpadów rolno-hodowlanych Farmutil, dzięki której dorobił się znacznego majątku. Zespół firm Stokłosy obejmuje przetwórnie przemysłu rolno-spożywczego, ale także lokalną prasę i radio oraz sieci handlowe.
W roku 2007 r. Stokłosa - z majątkiem wycenianym na 750 mln zł - plasował się na 33. miejscu na liście najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost".