Premier zaskoczył deklaracją o igrzyskach. Nagle wszystko się zmieniło
Politycy Koalicji Obywatelskiej byli zaskoczeni deklaracją Donalda Tuska o zamiarach organizacji igrzysk olimpijskich. Próżno jednak szukać w partii krytyków tego pomysłu. Choć rok temu, gdy wspominał o tym Andrzej Duda, komentarze były całkiem odmienne. - To może być projekt jego życia - mówi o premierze polityk koalicji.
19.08.2024 | aktual.: 20.08.2024 09:29
- Polska formalnie podejmie starania o organizację igrzysk olimpijskich. Życie pokaże, czy to będzie realny cel, ale potraktujemy to poważnie - zapowiedział w samym środku długiego weekendu Donald Tusk. Jak stwierdził, "Polska, kiedy się uprze, to potrafi osiągnąć wielkie rzeczy". - Realna perspektywa to 2040 lub 2044 rok - przyznał.
Dlaczego taka idea pojawia się teraz? Wybór organizatora igrzysk w 2040 roku zostanie dokonany najwcześniej za kilka lat. Przypomnijmy, że decyzję ws. Paryża 2024 i Los Angeles 2028 podjęto w roku 2017, z kolei o IO w Brisbane 2032 wiadomo od 2021 r.
Mimo zaskoczenia przedstawiciele KO z entuzjazmem podchodzą do pomysłu. - Bardzo popieram tę inicjatywę. W 2044 roku dodatkowo mamy setną rocznicę powstania warszawskiego. Międzynarodowy Komitet Olimpijski lubi takie połączenia, nasze szanse dzięki temu będą większe - powiedziała w Programie Pierwszym Polskiego Radia posłanka Małgorzata Niemczyk z KO, była siatkarka i mistrzyni Europy.
Jak przekonuje, "w Polsce jak tlenu potrzebujemy mody na sport, ruch, aktywność fizyczną". - Większość dzieciaków z klas I-III nie ma odpowiedniej koordynacji ruchowej. W aktywności fizycznej jesteśmy na szarym końcu. To musi się zmienić - uważa posłanka KO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premier i minister sportu już jakiś czas temu mieli rozmawiać o tym, czy ogłosić formalnie chęć starania się o największą sportową imprezę. Donald Tusk uznał, że właśnie nadszedł dobry moment. A przyciągające uwagę Polaków igrzyska w Paryżu są dobrym do tego pretekstem.
- Uważam, że to strzał w dziesiątkę - cieszy się współpracownik szefa rządu.
Politycy KO nie spodziewają się jednak, by deklaracja Tuska znacząco wpłynęła na ocenę jego formacji albo wywołała ruchy sondażowe. Niemniej nie to ma być najważniejsze. - Kluczowe jest to, żeby taka zapowiedź była łącząca dla wszystkich Polaków, żeby budowała wspólnotę, rozbudzała aspiracje. Wiadomo, że to decyzje polityczne, ale igrzyska mają w założeniu być projektem ponadpolitycznym - tłumaczy rozmówca z KO.
Z takiego założenia wychodzi minister sportu.
- Dziękuję za tę deklarację dotyczącą igrzysk olimpijskich. Myślę, że to informacja, na którą Polacy czekali. Widziałem igrzyska w Paryżu i mogę powiedzieć, że od strony organizacyjnej jesteśmy gotowi taki projekt przeprowadzić, Polska jest gotowa. Oczywiście wymaga to nakładów infrastrukturalnych, ale my wiele rzeczy już mamy - przekonywał Sławomir Nitras w obecności premiera.
Duda chciał igrzysk jeszcze wcześniej. Co się nagle zmieniło?
Co ciekawe, jako pierwszy o możliwości zorganizowania igrzysk mówił już w ubiegłym roku prezydent Andrzej Duda. Wtedy jednak politycy KO nie deklarowali takiego entuzjazmu jak dziś. Przeciwnie.
Jak mówił wówczas Duda: - Chcę z tego miejsca ogłosić, po konsultacjach, które odbyliśmy z szefostwem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, z panem ministrem sportu, jego współpracownikami, ze stroną rządową, że jest naszą ambicją i zamiarem, aby rozpocząć starania o letnie igrzyska olimpijskie w naszym kraju w roku 2036.
Co się zmieniło od tamtego czasu? Politycy KO tłumaczą dziś, że - po pierwsze - deklaracja głowy państwa padła w trakcie kampanii wyborczej, i to na 20 dni przed wyborami parlamentarnymi (wniosek - Duda wspierał PiS), a po drugie perspektywa roku 2036 była mało realna. - Lata 2040 czy 2044 jak najbardziej wchodzą w grę - powtarzają przedstawiciele koalicji.
Z kolei opozycja tym razem od pomysłu się dystansuje. PiS nie wierzy w szczere intencje Donalda Tuska, uznając, że to klasyczna "ucieczka do przodu". "Nie będzie chleba, będą igrzyska" - napisał na portalu X poseł PiS Waldemar Buda.
Formacja Jarosława Kaczyńskiego nie może jednak odciąć się jednoznacznie od pomysłu organizacji igrzysk ani skrytykować pomysłu. To by mogło zostać źle odebrane przez wyborców, którzy oczekują od rządu "dużych projektów" i "ambitnych inwestycji".
Polityczna misja
- Ja już nie będę pewnie biegał po boisku wtedy, kiedy ta olimpiada będzie w Polsce, ale mogę dużo przez tych najbliższych kilka lat zrobić, żeby to marzenie stało się realnym projektem - powiedział w piątek Donald Tusk.
Minister sportu zadeklarował z kolei, że w listopadzie ogłoszona zostanie strategia dla sportu do roku 2040. - Euro 2012 było wielkim cywilizacyjnym projektem i igrzyska mogą być jeszcze większym cywilizacyjnym projektem, tylko musimy go dobrze przygotować - stwierdził.
Politycy opozycji nie wierzą w przygotowanie rządu. "Na CPK nas nie stać, na elektrownię jądrową nas nie stać, na obniżkę składki zdrowotnej nas nie stać, na fabryki amunicji nas nie stać, ale na wydanie dziesiątków miliardów złotych na organizację igrzysk według Tuska nas stać. Widocznie przy igrzyskach łatwiej się nakraść" - stwierdził Sławomir Mentzen z Konfederacji.
Entuzjazmu nie wykazują też niektórzy koalicjanci KO. "Kraj z jednym złotym medalem olimpijskim. Ja wiem, że premier lubi budować stadiony, ale naprawdę, może najpierw zbudujmy porządną ekipę olimpijską i na to wydawajmy (racjonalnie) pieniądze, zamiast się potem ośmieszyć na własnej imprezie" - skomentowała Anna Maria Żukowska z Lewicy.
Jak powiedział Wirtualnej Polsce poseł Polski 2050 Michał Gramatyka, lepiej byłoby, gdyby w 2044 roku "wszędzie w Polsce był zasięg 5G, szerokopasmowy internet, a do Warszawy z każdego miejsca w Polsce można było dojechać w mniej niż dwie godziny". - Wolałbym, żebyśmy mieli wystarczającą infrastrukturę dla samochodów elektrycznych. To byłby dla mnie wyznacznik postępu - mówi polityk formacji Szymona Hołowni.
Dla premiera te chłodne komentarze pozostają bez znaczenia. Igrzyska mogą być jedną z kluczowych politycznych misji Donalda Tuska.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski