PolskaPremier: wydawanie pieniędzy musi być racjonalne

Premier: wydawanie pieniędzy musi być racjonalne

Jeżeli to będzie szło dotychczasowym trybem, to ile by tej składki nie było i jaki by nie procent PKB był wydawany na służbę zdrowia, to i tak będzie źle, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Wydawanie pieniędzy musi być racjonalne, jeżeli się pieniądze wydaje nieracjonalnie, to nigdy nie ma takiej sumy, która by potrzeby zaspokoiła - powiedział premier Jarosław Kaczyński w radiowych "Sygnałach Dnia".

04.07.2007 | aktual.: 04.07.2007 10:07

Jacek Karnowski: Kolejne rozmowy protestujących pielęgniarek z przedstawicielami rządu. Po negocjacjach minister Religa mówi, że jest raczej optymistyczny, pielęgniarki dużo bardziej stonowane, stonowana relacja z tych rozmów. Według pana, panie premierze, to porozumienie jest bliskie, jest realne?

- Zobaczymy. Ja jeszcze jestem przed rozmową z panem ministrem, wczorajszy dzień był pełen zajęć. Jedna zasada jest oczywista – my nie możemy zdecydować się na to, żeby w przyszłym roku pieniądze, które będą przeznaczone na służbę zdrowia, a właściwie ta suma, która jest różnicą między wydatkami tego roku a przyszłego roku, czyli tym wzrostem...

6 miliardów, tak?

- Około 6 miliardów, żeby ta suma została od razu wydana na wzrost płac, bo to jest całkowicie nieracjonalne, to będzie uderzało w pacjentów i to będzie prowadziło także do dalszego zadłużania się szpitali, czyli będziemy mieli kontynuację kryzysu służby zdrowia. Na to się na pewno nie zgodzimy. Natomiast szukamy jakiegoś innego rozwiązania. Jeżeli takie rozwiązanie jest możliwe do przyjęcia przez nasze partnerki, przez panie, no to oczywiście wtedy jesteśmy gotowi. Z całą pewnością nie jest prawdą, że ten kryzys przedłużamy czy w jakiś sposób – jak to niektórzy mówią – wręcz nakręcamy, bo mamy w tym jakiś interes. Interes mamy w czymś dokładnie przeciwnym i to są – proszę mi wybaczyć to słowo – rojenia.

Panie premierze, a gdyby minister Religa zapytał pana o podwyższenie składki, pomysł, który zgłosił, zastrzegając, że do pana należy ostateczna decyzja, podwyższenie z 9 do 13%. No, nie od razu, oczywiście, ale docelowo.

- To jest podwyższenie podatków. To jest to, o czym mówimy, ale w kontekście ludzi najbogatszych i w kontekście ewentualnego referendum. To na pewno wpłynie na co najmniej spadek tempa spadku bezrobocia albo nawet może się przyczynić do jego wzrostu, no i na spadek tempa wzrostu gospodarczego. W ostatecznym rachunku obawiam, że się będzie to nie opłacało całemu społeczeństwu, także i służbie zdrowia. Więc to jest jednak bardzo, bardzo ryzykowne przedsięwzięcie. Takie najprostsze rozwiązanie, ale jednocześnie w najwyższym stopniu ryzykowne. I jeszcze do tego nie do końca potrzebne, bo ja sądzę, że bez takich posunięć też by można było w ciągu najbliższych lat zwiększyć bardzo istotnie wydatki na służbę zdrowia, ale jednocześnie trzeba je zracjonalizować, bo jeżeli to będzie szło dotychczasowym trybem, to ile by tej składki nie było i jaki by nie procent PKB był wydawany na służbę zdrowia, to i tak będzie źle, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Wydawanie pieniędzy musi być racjonalne, jeżeli się
pieniądze wydaje nieracjonalnie, to nigdy nie ma takiej sumy, która by potrzeby zaspokoiła. Czyli w sprawie składki pański komunikat brzmi, jeżeli dobrze rozumiem: nie, nie ma na to zgody.

- W tej chwili takiej zgody nie ma. Uważam, że to byłoby wyjście w najwyższym stopniu trudne z punktu widzenia całokształtu spraw, całości spraw gospodarczych Polski.

A czy wyższe podatki dla najbogatszych związane z pomysłem referendum nie niosą z sobą tego zagrożenia obniżenia tempa rozwoju gospodarczego?

- Każdy wzrost podatków jest rzeczą, która na pewno nie służy wzrostowi tempa rozwoju, ale trzeba wybrać, czy wszyscy mają płacić, czy mają płacić tylko ci, którzy naprawdę mają dużo albo bardzo dużo. Ja uważam, że to drugie wyjście jest tutaj lepsze. Są zresztą także i inne pomysły, ale jest w tej chwili rzeczą przedwczesną je przedstawiać. Jeśli zdecydujemy się na referendum, a na pewno nie będziemy bez referendum podnosili podatków jakichkolwiek, to będą te pomysły przedłożone. Ale sądzę, że najlepiej się stanie i to dla wszystkich w ostatecznym rachunku, jeżeli nie będzie trzeba podejmować tego rodzaju decyzji i jeżeli w ramach tych niemałych i wzrastających możliwości, które będą w przyszłym roku i w kolejnych latach, tą sprawę załatwić.

Czyli jeżeli dobrze rozumiem, referendum jest opcją rozważaną, gdyby protest się przeciągał, gdyby nie te rozmowy toczące się wczoraj, dziś, zapowiadane na dziś nie przyniosły skutku.

- Ja mówię nawet o czymś szerszym – gdyby ten protest, który tutaj niektórzy najwyraźniej chcą może nie tyle wywołać, co w każdym razie sprzyjają jego powstaniu, się rozszerzał, bo mamy dużo roszczeń. Proszę pamiętać, że gdyby sprawy służby zdrowia były jedynymi sprawami w Polsce, jedynymi tego rodzaju, to dużo łatwiej by tę kwestię rozwiązać. Ale to jest tylko element dużo szerszej sprawy i musimy o tym pamiętać. Jeśli na przykład dalibyśmy te postulowane w tej chwili podwyżki pracownikom służby zdrowia, to dlaczego byśmy mieli nie dać nauczycielom? Krótko mówiąc, bardzo szybko doszlibyśmy do stanu, w którym polskie finanse publiczne byłyby w ruinie, nie byłby wykonany plan konwergencji i zaczęlibyśmy tracić środki europejskie. A później to cóż, lata czasem niskiego, a czasem żadnego wzrostu i Polska chorym człowiekiem Europy. Żaden odpowiedzialny rząd się na to nie może zgodzić.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)