Premier Turcji: "nie zamykajmy drzwi, gdy wokół pożar"
Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan w przesłaniu do narodu broni decyzji swego gabinetu w sprawie wysłania do Libanu tureckich żołnierzy w składzie sił pokojowych ONZ. Zamykając drzwi nie unikniemy pożaru, który szaleje wokół nas - oświadczył.
Erdogan, który ma do czynienia z poważną opozycją wewnętrzną przeciwko wysłaniu tureckich żołnierzy do Libanu, głównie tej sprawie poświęcił swe comiesięczne orędzie.
Europie, Stanom Zjednoczonym i Izraelowi zależy na tym, aby żołnierze z muzułmańskiej Turcji weszli w skład sił pokojowych. W ten sposób można będzie bowiem uniknąć wrażenia, że siły ONZ składają się głównie z chrześcijan-Europejczyków.
Wielu Turków obawia się jednak, że ich żołnierze będą tam narażeni na niebezpieczeństwo albo będą musieli walczyć ze współwyznawcami.
We wtorek parlament turecki ma głosować nad uchwałą w sprawie wysłania wojska do Libanu. Prezydent Turcji Ahmet Necdet Sezer, który formalnie pełni jedynie reprezentacyjną rolę, ale cieszy się ogromnymi wpływami w kraju, dał już wyraz swej dezaprobacie dla udziału Turków w misji pokojowej.
Tymczasem premier Erdogan oświadczył: Nie należy zapominać, że jedyną drogą obrony naszych interesów jest uczestniczenie w procesie, nie zaś występowanie w roli widzów.
Jeśli pozostaniemy na zewnątrz, będziemy świadkami zabijania niewinnych ludzi i powstawania zagrożenia dla naszej własnej przyszłości - ostrzegł Erdogan.
Zaznaczył w swym przesłaniu, że żołnierze tureccy nie będą angażowani do rozbrajanie Hezbollahu. Powtarzam to raz jeszcze z całą jasnością: Hezbollah jest suwerennym problemem Libanu. Tak więc tego rodzaju misja, jak rozbrajanie Hezbollahu, zgodnie z zamierzeniami ONZ nie wchodzi w grę jako część misji pokojowej - podkreślił premier Turcji.
Turcy wchodzą w skład sił pokojowych w Afganistanie i Somalii, wysłali też żołnierzy do Bośni i Hercegowiny.