PolskaPremier przy powołaniu szefów specsłużb złamał przepisy?

Premier przy powołaniu szefów specsłużb złamał przepisy?

Według przedstawicieli Kancelarii Prezydenta, powołanie przez premiera Donalda Tuska szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Wywiadu Wojskowego odbyło się "ze złamaniem przepisów proceduralnych" i jest "niezgodne z prawem".

21.01.2008 | aktual.: 21.01.2008 15:36

Minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński powiedział na poniedziałkowym briefingu prasowym, że powołanie było "nielegalne". Jednak zarówno Kamiński, jak i obecny na briefingu wiceszef Kancelarii Prezydenta Robert Draba stwierdził, że pomimo sposobu, w jaki odbyło się powołanie szefów SWW i ABW, jest ono "ważne".

Krzysztof Bondaryk i Maciej Hunia zostali powołani na szefów ABW i SWW 16 stycznia. Według Kancelarii Premiera, decyzja w tej sprawie była zgodna z prawem.

Z kolei przedstawiciele Kancelarii Prezydenta uważają, że powołanie szefów ABW i SWW odbyło się z złamaniem przepisów, bo - jak mówili Kamiński i Draba - szefowie służb zostali powołani zanim prezydent wydał opinię w sprawie kandydatów na te funkcje.

Draba przyznał jednak, że "opinia prezydenta nie jest decyzją, w związku z tym samo powołanie jest ważne".

Rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka - odnosząc się do stwierdzeń przedstawicieli Kancelarii Prezydenta - powiedziała w poniedziałek dziennikarzom, że prawo wymaga od premiera skierowania "zapytania o opinię". Prawo wymaga skierowania zapytania i premier to zrobił. Panowie (Bondaryk i Hunia) zostali powołani zgodnie z prawem - powiedziała Liszka.

To do czego zobowiązuje nas prawo, to wystąpienie o zapytanie o opinię i każdy z tych organów może taką opinię premierowi przesłać. Ponieważ opinii od pana prezydenta nie otrzymaliśmy, a konieczne było powołanie szefów służb, to zostali oni powołani - powiedziała rzeczniczka rządu.

Kamiński poinformował natomiast, że Kancelaria Prezydenta w tej chwili "analizuje, jakie konsekwencje może ponieść premier" w związku z tym, że - według ministra - złamał prawo.

Draba tłumaczył, że "przepisy bardzo wyraźnie mówią, że szefów wywiadu wojskowego, ABW powołuje się po zasięgnięciu opinii prezydenta". Oświadczył, że powołanie szefów SWW i ABW bez opinii prezydenta jest "złamaniem przepisów proceduralnych".

Kancelaria Premiera poinformowała w miniony weekend, że szef rządu wystąpił o opinie w sprawie kandydatów m.in. do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale do 16 stycznia obie opinie prezydenta nie wpłynęły.

Kancelaria szefa rządu zwróciła uwagę, że premier nie ma wpływu na to, czy instytucje uprawnione do wyrażenia opinii - w tym prezydent - skorzystają z tego uprawnienia.

Kamiński podkreślał jednak, że premier Donald Tusk "nie mógł mieć wątpliwości, że Lech Kaczyński chce udzielić odpowiedzi na prośbę o opinie (w sprawie kandydatów)".

Jak relacjonował, prośba premiera o opinię w sprawie kandydata na szefa ABW trafiła do Kancelarii 21 grudnia; pismo w sprawie kandydata na szefa SWW - 4 stycznia. Ósmego stycznia prezydent w związku z wątpliwościami, które miał do jednej z tych kandydatur, wysłał do Donalda Tuska list z czterema pytaniami dotyczącymi pana Bondaryka - powiedział Kamiński.

Według niego, premier "nie mógł mieć wątpliwości, że Lech Kaczyński chce udzielić odpowiedzi na prośbę o opinię, ponieważ w liście do D.Tuska z 8 stycznia pan prezydent powiedział wyraźnie, że po uzyskaniu odpowiedzi na pytanie, które skierował do D.Tuska, wyda opinię w sprawie obu kandydatów".

Minister podkreślił, że prezydent nie otrzymał od premiera odpowiedzi na swoje pytania, "następnie zaś, bez zasięgnięcia opinii prezydenta, powołał szefa SWW i ABW". Z chronologii wydarzeń i z pisma prezydenta do Donalda Tuska wynika bardzo wyraźnie, że prezydent nie zamierzał blokować powoływania szefów służb - uważa Kamiński.

Akcja pana Donalda Tuska jest bezprawna i w żadnym wypadku nie może być tłumaczona jakąkolwiek zwłoką ze strony pana prezydenta - powiedział minister. Dodał, że szefowie służb zostali przez premiera powołani "nielegalnie".

Kamiński stwierdził jednak, że choć "premier złamał prawo" nie oznacza to, że jego decyzja jest "nieskuteczna i nieważna".

Dziennikarze pytali podczas briefingu czego dotyczyły pytania prezydenta w sprawie jednej z kandydatur. Wiceszef Kancelarii powiedział, że "pytania dotyczyły przeszłości" kandydata na szefa ABW. Prezydent zadał cztery pytania, chodziło o miejsca pracy pana Krzysztofa Bondaryka - mówił Draba.

Kamiński dodał jednak, że Kancelaria nie chce "by towarzyszyła temu atmosfera skandalu, a pytania były zadane premierowi". Podkreślił, że pytania "są oparte o rzetelne przesłanki".

Minister zacytował fragment listu prezydenta do premiera, w którym Lech Kaczyński napisał: "wyjaśnienie wszelkich pojawiających się wątpliwości pozwoli mi na rzetelne ustosunkowanie się do przedstawionej przez pana premiera kandydatury". Według Draby, list "jest ewidentnym dowodem, że prezydent przygotowywał się do wydania opinii w tej sprawie".

Dziennikarze pytali, co stało na przeszkodzie wydaniu przez prezydenta opinii w sprawie kandydata na szefa SWW. Kamiński tłumaczył, że ze względów praktycznych prezydent chciał przedstawić obie opinie jednocześnie, choć w dwu różnych pismach.

Kamiński, pytany czy Kancelaria Prezydenta podejmie jakieś kroki prawne w związku ze złamaniem - jej zdaniem - prawa przez premiera odpowiedział, że "jeśli ktoś narusza prawo, to powinien ponosić tego konsekwencje".

My w tej chwili analizujemy, jakie konsekwencje może ponieść premier - powiedział. Dla nas sprawa złamania prawa jest bezsporna, konsekwencje analizujemy - dodał.

Kamiński ocenił, że po powołaniu szefów ABW i SWW okazało się, że "w Polsce rządy prawa mogą mieć jeszcze jeden specjalny aspekt - jeśli ktoś posiada poparcie środków masowego przekazu, to prawo może łamać, że prawo obowiązuje tylko tych, którzy poparcia środków przekazu nie mają". Jak dodał, "ma nadzieję, że publicyści, środki masowego przekazu jednoznacznie ocenią fakt łamania prawa przez premiera".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)