Premier podtrzymuje zaufanie do ministra Religi
Premier Jarosław Kaczyński podtrzymuje swoje
zaufanie dla ministra zdrowia Zbigniewa Religi - poinformował rzecznik rządu Jan Dziedziczak. Oznacza to
prawdopodobnie, że nie będzie dymisji szefa resortu w związku z
aferą, dotyczącą leku corhydron, w którym znalazł się środek
mogący zagrozić zdrowiu, a nawet życiu pacjentów.
09.11.2006 | aktual.: 09.11.2006 12:37
Minister zdrowia rano oddał się do dyspozycji premiera. Jak mówił rzecznik resortu Paweł Trzciński, Religa nie czuje się winny, ale uważa, że właśnie tak powinien postąpić.
W czwartek premier spotkał się z ministrem zdrowia. Rozmowa trwała około dwudziestu minut, a po jej zakończeniu media zostały poinformowane, że dymisja Religi nie została przyjęta.
Kaczyński i Religa polecieli do Jeleniej Góry, gdzie mieści się siedziba firmy farmaceutycznej Jelfa, producenta corhydronu, by spotkać się z inspektorami farmaceutycznymi, którzy dokonują kontroli w zakładach. Na godz. 12.30 zaplanowana jest konferencja prasowa premiera i ministra.
Chodzi o partię corhydronu o nr 010705, pochodzącą z 2005 r. Na leku jest podana data ważności: lipiec 2009 r. Partia - zamiast corhydronu - zawiera silny specyfik, stosowany do znieczulania podczas operacji.
Produkt przebadano w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego (NIZP), a jego protokół z 31 października był "alarmujący". Według szefa NIZP prof. Zbigniewa Fijałka, protokół ten do 3 listopada trafił zarówno do producenta leku - jeleniogórskiej Jelfy, jak i do GIF.
Główny Inspektor Farmaceutyczny podał się do dymisji
W związku ze sprawą leku, Główny Inspektor Farmaceutyczny Zbigniew Niewójt złożył rano w ministerstwie zdrowia wniosek o odwołanie ze stanowiska.
Główny Inspektor Farmaceutyczny Zbigniew Niewójt już 11 października dysponował informacjami o niepożądanym działaniu corhydronu. Co prawda wydał decyzję o wstrzymaniu wytwarzania i obrotu tego leku, ale nie poinformował o tym ministra zdrowia. Resort o sprawie powiadomił prokuraturę, która ma wyjaśnić, jak doszło do pomyłki u producenta leku - jeleniogórskiej Jelfy. W środę sprawę ujawnił "Dziennik".
Zdaniem wiceministra zdrowia Bolesława Piechy, który w resorcie zdrowia odpowiada za politykę lekową, zamiana preparatów w zakładzie to wynik panującego tam "skandalicznego bałaganu".
Sprawa groźnej zawartości corhydronu wyszła na jaw w szpitalu wojewódzkim w Siedlcach. Dwie pacjentki po rutynowych zastrzykach chwilowo straciły przytomność i miały gwałtowny spadek ciśnienia. W czerwcu tego roku, w Pruszczu Gdańskim, wystąpiły niepokojące objawy u dwóch pacjentów, którym również podano corhydron.
Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha powiedział, że od początku roku w całej Polsce było osiem przypadków wystąpienia u pacjentów objawów niepożądanych w efekcie podania corhydronu, ale kontrole serii leku nie wykazały żadnych nieprawidłowości.