Premier: opozycja dostała "wścieklizny politycznej"
Premier Jarosław Kaczyński powiedział, że z reguł zdrowego rozsądku wynika, iż Janusz Kaczmarek był źródłem przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Według niego, w całej sprawie opozycja dostała "wścieklizny politycznej", a teraz powinna przeprosić za swą wiarę w słowa b. szefa MSWiA.
02.09.2007 | aktual.: 02.09.2007 14:01
W niedzielnym wywiadzie dla telewizji TVN szef rządu powiedział, że jest oczywiste, iż Kaczmarek dopuścił się przestępstw, że mataczył, że wykorzystywał do tego innych. Jest też oczywiste, że w ramach reguł zdrowego rozsądku ten ciąg wydarzeń, który został pokazany (w piątek przez prokuraturę) wskazuje na to, że to on przekazał informację - dodał. Być może takie ostateczne dowody będą - dodał, pytany czy są dowody na takie twierdzenie.
J.Kaczyński zaznaczył, że są reguły procesowe, "gdzie można się bronić nawet przy pomocy wątpliwości w ramach zdrowego rozsądku bardzo słabych czy zupełnie nieprawdopodobnych i oczywiście tutaj jest jeszcze potrzebna dalsza praca śledczych".
Spytany, jaki Kaczmarek i Ryszard Krauze mieliby interes w ostrzeżeniu Leppera, premier odparł, że "trzeba by szukać tego interesu w szerszym systemie powiązań"; "sądzę, że panowie znali się dobrze". Być może było tak, że Ryszard Krauze był zainteresowany w tym, żeby nie nastąpiła całkowita, natychmiastowa kompromitacja Andrzeja Leppera - dodał. Według premiera, "Krauze powinien oczywiście wrócić do Polski". Dodał, że będzie musiał on "zdać sprawę ze swojej roli" w aferze. Zapewnił, że Krauze nie finansował PiS.
__To mój brat może wyrażać żal z tego powodu, że został w taki sposób zdradzony/i> - mówił premier, komentując słowa Kaczmarka, że był lojalny wobec prezydenta. Podkreślił, że Kaczmarek ma prawo się bronić, może kłamać, i jest na wolności. Premier dodał, że "nie wie, czy każdy w tej sytuacji znalazłby się na wolności".
Według premiera, przed speckomisją Kaczmarek "kłamał w sposób ewidentny, przy czym kłamał też przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu". To jest człowiek skrajnie nielojalny, całkowicie niewiarygodny, człowiek, który przyniósł już nie tylko nam, ale przede wszystkim polskiemu państwu olbrzymie straty - ocenił.
J. Kaczyński przyznał, że to on powołał Kaczmarka na szefa MSWiA. To był błąd - dodał, podkreślając że ani on ani brat nie są ludźmi podejrzliwymi "i niestety tutaj się to zemściło".
Komentując słowa Donalda Tuska, że trzeba wyjaśnić "niejasną" rolę prezydenta w całej sprawie, premier mówił, że Donald Tusk pomylił się nie pierwszy raz, wziął udział w "obrzydliwej nagonce", a teraz próbuje się zasłaniać prezydentem. To przykre smutne, pokazujące brak klasy w najbardziej oczywisty sposób - ocenił premier. Jego zdaniem, wiara w słowa Kaczmarka to wielka pomyłka opozycji, która się tym skompromitowała, a po ujawnieniu podsłuchów Kaczmarka powinna przeprosić.
Zdaniem premiera, Zbigniew Ziobro powinien pozostać na swoim stanowisku do czasu wyjaśnienia sprawy oskarżenia go przez Leppera, że to on jest autorem przecieku - "bo w ten sposób każdy przestępca mógłby oskarżyć prokuratora generalnego i wysłać go na urlop". Kaczyński skrytykował marszałka Senatu Bohdana Borusewicza, który mówił, że Ziobro "nie gwarantuje bezstronności działań prokuratury". Borusewicz zdaje się w tym momencie szuka jakiegoś nowego miejsca politycznego - odparł premier. Dodał, że Borusewicz "bardzo pogubił się w tej sprawie", a po 1989 r. "bardzo często się gubił - był w Unii Demokratycznej".
Premier opowiedział się za jak najszybszym rozwiązaniem parlamentu, bo "wszyscy by się strasznie skompromitowali", gdyby nie głosowaliby za takim rozwiązaniem po swoich deklaracjach. Wygramy te wybory, bo Polacy są mądrym narodem - podkreślił J.Kaczyński.
Zdaniem premiera, ostatnie wydarzenia pokazały, ze na czele PO stoi Roman Giertych. Według premiera PO zachowuje się tak skrajnie, jak opozycja w Trzecim Świecie. Dodał, że PO nie była tak krytyczna wobec rządów SLD, jak była i jest wobec rządów PiS.
Premier oświadczył, że Kazimierz Marcinkiewicz nie był podsłuchiwany przez służby specjalne. Nikt nie był za czasów mojego rządu podsłuchiwany nielegalnie, kiedy nie prowadzono przeciwko niemu jakiegoś postępowania. Jestem zupełnie pewien, że nie prowadzono żadnego postępowania przeciwko Kazimierzowi Marcinkiewiczowi - dodał.
Zrobiliśmy krzywdę panu Marcinkiewiczowi, robiąc go premierem - dodał J.Kaczyński. Jego zdaniem, funkcja ta była dla Marcinkiewicza zbyt ciężka. Nie wytrzymał bycia premierem, (...) nie wytrzymał także tego, że tym premierem przestał być, chociaż przecież otrzymał szansę na zostanie prezydentem Warszawy - mówił premier. Pytany o dobre oceny Marcinkiewicza w badaniach opinii publicznej, odparł, że "znakomicie tańczył na kinderbalach", ale "jeśli chodzi o inne sprawy, to było znacznie gorzej". Dodał zarazem, że odniósł on sukces, jeśli chodzi o pieniądze z UE.