Premier: nie pozwolimy się z Unii wypchnąć
UE musi być zjednoczona i Polska zrobi wszystko, żeby tak się stało; wywalczyliśmy sobie miejsce w UE ciężką pracą i nie pozwolimy się z niej wypchnąć, nie pozwolimy, by polskie interesy zostały podporządkowane interesom innych - powiedziała premier Beata Szydło w Pułtusku.
Na spotkaniu z mieszkańcami miasta premier nawiązała m.in. do sytuacji w UE. Podkreśliła, że Unia przeżywa ogromny kryzys, który - według niej - "od wielu miesięcy nie jest rozwiązywany, dlatego że dla wielu polityków europejskich jest wygodny". Jak dodała, politycy, szczególnie z Europy Zachodniej, zaczynają mówić o Europie wielu prędkości.
Premier stwierdziła, że gdyby porównać dane ekonomiczne - m.in. poziom wzrostu gospodarczego i poziom bezrobocia - to okazałoby się, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej są tymi, które nadają ton rozwojowi UE. - Gdyby się porównywać jeśli chodzi o bezpieczeństwo, o poziom życia, jakość życia, o spokój na ulicach, to bardzo wyraźnie widać: można porównywać spokój na ulicach Polski i spokój na ulicach Francji - dodała.
Szefowa rządu oceniła również, że dla wielu polityków z UE jest zastanawiające, ale "też wielu pewnie się to nie podoba, że Polska jest bezpiecznym, spokojnym państwem, które się rozwija i będzie się rozwijało". "I mówimy bardzo głośno o tym, co nam się nie podoba w Unii Europejskiej, bo to nie jest tak, że UE składa się z tych państw, które mają przywilej do bycia w niej i tych, którzy muszą cały czas dziękować, że zostali do tego grona wpuszczeni" - mówiła Szydło.
- Myśmy ciężką pracą przez wiele dziesiątków lat to miejsce w UE sobie wywalczyli, i nie pozwolimy się z niej wypchnąć, i nie pozwolimy, aby nasze, polskie, interesy zostały podporządkowane interesom innych - oświadczyła premier.
Szydło: chcemy być słyszalni w UE
Dodała, że trzeba też pamiętać, iż "ci, którzy mówią o rozbiciu UE, mówią właśnie o Europie różnych prędkości". - My mówimy bardzo jasno: Europa musi być zjednoczona, Unia Europejska musi być zjednoczona i Polska zrobi wszystko, żeby tak się stało. I nie jesteśmy tu osamotnieni, jak mówią dzisiaj ci, którzy uderzają w polski rząd i niestety są to również politycy tutaj, w Polsce, polskiej opozycji, którzy wieszczą jakieś dramaty - mówiła premier.
Oświadczyła, że "jeżeli chcemy być słyszani w UE, to musimy bardzo jasno, precyzyjnie i głośno mówić, jakie są nasze racje". - Wtedy nas usłyszą, a jeżeli będziemy tylko przytakiwać, tak jak przytakiwali nasi poprzednicy, nikt nas nie będzie słuchać, możecie państwo być pewni - powiedział szefowa rządu, zwracając się do zebranych.
Nawiązała też do ubiegłotygodniowego szczytu UE - na którym przy sprzeciwie Polski Donald Tusk został wybrany na kolejną kadencję na funkcji szefa Rady Europejskiej. Stwierdziła, że następnego dnia przywódcy pozostałych państw UE "nie mieli tęgich min", bo usłyszeli od niej, że jeśli "dzisiaj nie szanują zdania Polski", to mogą się spodziewać tego, że niedługo każdego z nich spotka to samo, czyli sytuacja, że "jakieś państwo, które jest dominujące" wymyśli sobie, że przedstawiciel ich kraju powinien lub nie pełnić jakąś funkcję, mimo że nie jest przez ten kraj popierany.
- I taką refleksję muszą mieć i muszą wiedzieć, że kiedy dokonali tego wyboru wbrew Polsce, dokonują bardzo niebezpiecznego precedensu - powiedziała premier.
Stwierdziła też, że mogłoby się wydawać, iż Rada Europejska, to jest grupa 28 premierów, którzy spotykają się i decydują o najważniejszych sprawach w UE. - Ale okazuje się, że bardzo często tych 28 ludzi decyduje nie o sprawach, które oni stawiają na stole, tylko o sprawach, które wcześniej postawili w umiejętny sposób lobbyści i różnego rodzaju grupy interesu, i próbuje się wszystkim innym wmawiać, że to jest doskonałe i dobre dla Unii Europejskiej, dla Europy, dla nas wszystkich - mówiła.
Premier: nie boimy się gróźb Francji
Podkreśliła też, że Europa "musi rozumieć, że nie kończą się jej granice na granicach Francji, Niemiec, Włoch, czy Hiszpanii, że Europa Środkowo-Wschodnia jest tą częścią, która w tej chwili ma ogromne znaczenie". - W UE każdy walczy o swoje narodowe interesy, każdy toczy ogromną, ciężką walkę o to, żeby jak najwięcej zyskać dla siebie, i Polska do tej pory tego nie robiła i teraz zaczęła, i wielu jest zdziwionych, ale niech się dziwią, my tak będziemy realizować polskie cele - oświadczyła.
Nawiązała też do wypowiedzi prezydenta Francji Francoisa Hollande'a. - Osławione zdanie, które padło z ust prezydenta Francji "wy macie zasady, my mamy pieniądze" - usłyszał ode mnie, że ja nie ulegnę szantażowi. I rzeczywiście Polacy mają i będą mieć zasady, a zasadą nadrzędną dla polskiego rządu jest dobro Polski i dobro Polaków - powiedziała Szydło.
Podkreśliła też, że "nikt nam łaski nie robi jeśli chodzi o fundusze europejskie, bo my też płacimy składkę, a ci którzy mówią, że dają najwięcej, również najwięcej zyskują poprzez podatki, różne daniny, poprzez to, że firmy z ich państw też tutaj pracują".
- Wiem, że dla wielu polityków w UE ta postawa Polski jest szokująca, bo oto nagle państwo, które było spolegliwe, które zgadzało się na wszystko bez względu na to, czy to było dla niego dobre, czy nie, politycy którzy przyjeżdżali, czapkowali, kłaniali się i mówili "zgadzamy się na wszystko, bo cieszymy się, że ktoś nam poda rękę, a ktoś nas poklepie po plecach", że nagle to państwo odważyło się mieć własne zdanie, prawo do krytyki, prawo do tego, by jasno stawiać swoje cele. Dla wielu to może być szokujące, ale wierzcie mi państwo, że jeżeli nie będziemy w ten sposób postępować, nikt nas nie będziesz szanował, a Polska na szacunek zasługuje - powiedziała premier.
Krytyka opozycji
Szydło odniosła się też do sytuacji na krajowej scenie politycznej i krytykowała działania opozycji. - Z przykrością stwierdzam, że jest wielu polityków w Polsce, którzy nie rozumieją, że bycie w parlamencie, oznacza służenie obywatelom - powiedziała. Według premier, można się spierać i różnić w poglądach politycznych, ale jeżeli politycy opozycji wykraczają poza ramy sporu politycznego i zaczynają toczyć spór na zasadzie "opozycji totalnej", to - stwierdziła - można się zastanawiać, czy leżą im na sercu sprawy Polski, czy też chodzi im tylko o ich interes polityczny.
Stwierdziła, że w ubiegłym roku opozycja urządzała wiele takich "spektakli", a apogeum miało miejsce 16 grudnia w czasie protestu opozycji w Sejmie. Jej zdaniem, opozycja nie myśli w kategoriach interesu Polski, Polaków, ale w kategoriach własnego interesu politycznego. Protest opozycji w Sejmie Szydło nazwała "żałosnym spektaklem".