Premier: nie powinniśmy uciekać z Iraku
Powinniśmy odejść z Iraku w ramach planu politycznego, a nie na zasadzie ucieczki czy dezercji, bo to by oznaczało, że tracimy wszystko, co żeśmy zyskali - mówił w "Sygnałach Dnia" premier Jarosław Kaczyński.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/atak-na-polski-konwoj-w-iraku-6038708853687425g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/atak-na-polski-konwoj-w-iraku-6038708853687425g )
Atak na polski konwój w Iraku
Sygnały Dnia: Panie premierze, w poniedziałek w Bagdadzie w okolicach polskiej ambasady wybuchły cztery ładunki. Według pańskiej wiedzy to był zamach na polską placówkę, czy przypadkowa eksplozja?
Jarosław Kaczyński: Trudno mi powiedzieć, w każdym razie placówka została ewakuowana już ostatecznie, nawet nie ma tam ośrodka szyfrującego. Mamy załatwione już dawno, bo sam to robiłem z premierem Iraku, miejsce w zielonej strefie i musimy się tam przenieść, ale nie ukrywam, że sądziłem, że to nastąpi szybciej, bo generał Pietrzyk już mi dziękował za to jakiś czas temu. Okazało się, że to się troszkę przeniosło z bardzo niedobrymi, tragicznymi, jak się okazało, skutkami. Nie można w Iraku funkcjonować poza tą strefą, nawet dyplomaci nie są, niestety, bezpieczni.
Edward Pietrzyk, generał Edward Pietrzyk wspomniany wciąż w szpitalu. Po tamtym zamachu na konwój ambasadora pojawiło się pytanie: czy terroryści obrali Polskę za cel? Czy zamachy mają związek z kampanią wyborczą w Polsce? Pańskim zdaniem, panie premierze, to możliwe, że jest gra na coś w rodzaju... to się nazywa scenariusz hiszpański?
- Nie sądzę, nie sądzę, żeby ktoś liczył na scenariusz hiszpański, natomiast na pewno popełniają błąd i to poważny ci, którzy po takim zamachu mówią: wycofać się natychmiast z Iraku, bo to na pewno zachęca do takiego myślenia. Wydaje mi się, że tutaj odegrały rolę innego rodzaju uwarunkowania, ale nie czas w tej chwili o tym mówić.
Powinniśmy zostać w Iraku do końca roku 2008?
- Powinniśmy odejść z Iraku w porządku w ramach planu politycznego, a nie na zasadzie ucieczki czy dezercji, bo to by oznaczało, że tracimy wszystko, co żeśmy zyskali, a nie zyskujemy nic, nawet można powiedzieć osłabiamy swoją pozycję. No, to jest zupełnie bez sensu.
Czy ten plan polityczny istnieje, czy to zależy od naszych sojuszników Amerykanów?
- No, przede wszystkim to, oczywiście, zależy od naszych sojuszników. Trzeba pewnie będzie czekać na wynik wyborów amerykańskich.
Panie premierze, pozostając przy tematyce międzynarodowej, za dziesięć dni, za mniej więcej dziesięć dni nieformalny szczyt Unii Europejskiej w Lizbonie. Czy Polska będzie walczyła do końca o zapisanie w samym traktacie tzw. mechanizmu z Joaniny?
- Panie redaktorze, znów mamy tutaj do czynienia z pewnym nieporozumieniem, chyba celowym, to znaczy chce się z naszego sukcesu znów zrobić brak sukcesu albo nawet porażkę. Myśmy nigdy o to nie walczyli. Chcemy, żeby Joanina obowiązywała prawnie, a jest szereg metod, żeby ona obowiązywała, na przykład protokół, i to nam zupełnie wystarczy. Natomiast jedno wyszło na jaw, ja zwracam na to uwagę, bo przedtem mówiono, że Joanina nic nie znaczy, to żadne rozwiązanie. No, okazuje się, że jednak bardzo dużo znaczy, że to jest daleko idąca zmiana mechanizmów w interesie takich krajów, jak Polska, ale także w interesie całej Europy, bo to jest wzmocnienie mechanizmu consensualnego, czyli tego, który nam najbardziej odpowiada i który jest w moim najgłębszym przekonaniu najlepszy dla Europy.
Mówiąc, że wyszło na jaw, ma pan na myśli opór przeciwko zapisaniu w protokole? Bo to chodzi, że protokół, a nie deklaracja, która nie jest aktem prawnym.
- Tak, tak, no właśnie przy tej okazji to wychodzi i przy tej okazji zresztą kompromitują się także w Polsce ci, którzy mówią czy mówili, że to tak naprawdę jest w ogóle bez żadnego znaczenia. Później zaczęto przypisywać pomysł Joaniny naszym sojusznikom, chociaż to nasz pomysł, a teraz już można powiedzieć wyszło szydło z worka. To bardzo ważna sprawa, bardzo ważna dla Europy, bardzo ważna dla Polski i, oczywiście, bez uzyskania tej gwarancji, że to prawnie, a nie politycznie obowiązuje, my tego nie zaakceptujemy. Mówię o traktacie.