PolskaPremier: Nie miałem i nie mam zastrzeżeń do Sobotki

Premier: Nie miałem i nie mam zastrzeżeń do Sobotki

Premier Leszek Miller nie miał i nie ma zastrzeżeń do uczciwości wiceministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Zbigniewa Sobotki. Szef rządu uważa przy tym, że nie może być żadnej tolerancji dla ludzi, którzy przekazali posłowi Andrzejowi Jagielle (SLD) informacje o akcji Centralnego Biura Śledczego.

06.07.2003 11:15

W niedzielnej audycji Radia Zet "Siódmy dzień tygodnia" premier powiedział, że nigdy nie było zastrzeżeń do wiceministra Sobotki. "Jak dotąd nie spotkałem się z żadnym przejawem jakiejkolwiek nieuczciwości ze strony wicemin. Sobotki" - powiedział.

Przypomniał, że wielokrotnie współpracował z nim, m.in. gdy sam był szefem resortu spraw wewnętrznych. "Minister Sobotko był odpowiedzialny za bardzo ważne operacje i nigdy nie stał się przedmiotem jakichkolwiek spekulacji. Co do jego uczciwości nigdy nie miałem, i nie waham się powiedzieć - nie mam żadnych zastrzeżeń" - mówił premier.

"Trzeba dowiedzieć się od kogo poseł Jagiełło uzyskał tę informację. Jeśli uzyskał ją od policji - powiedzmy, że od tej lokalnej - tych, którzy wykonywali te czynności, to ci którzy poinformowali posła Jagiełłę, muszą być wykluczeni ze służby" - powiedział.

"Nie może być żadnej tolerancji dla ludzi, którzy dzielą się tego rodzaju informacjami, tego rodzaju wiedzą. Jeśli uzyskał je od kogoś innego, to również trzeba wyciągnąć daleko idące konsekwencje" - powiedział Miller.

Piątkowa "Rzeczpospolita" poinformowała, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od Sobotki.

Prokuratura zbada, czy Sobotka i Jagiełło "nie utrudniali postępowania karnego poprzez ujawnienie informacji mogących spowodować uniknięcie odpowiedzialności przez sprawców przestępstw". Chodzi o samorządowców z SLD - oskarżonego o usiłowanie wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradziony samochód starostę starachowickiego Mieczysława S. i pociągniętego do odpowiedzialności za wyłudzenie odszkodowania oraz łapówkarstwo b. wiceprzewodniczącego rady powiatu Marka B.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)