Premier: nie mam podziwu dla Leppera
PiS nie odpowiada za Samoobronę ani za LPR. Chce naprawić państwo i zawarł koalicję z tymi partiami, takimi, jakie one są. Nie chcemy ich zbawić - powiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
13.05.2006 | aktual.: 13.05.2006 10:34
Na pytanie czy jest dumny ze swojego obecnego rządu, Marcinkiewicz odpowiedział: "Dumny mogę być z pracy i jej efektów, a nie z nazwisk, symboli i postaci". "A z wicepremierów Andrzeja Leppera i Romana Giertycha?" - zapytał dziennik.
Pytacie, czy to dobrze, że powstał rząd koalicyjny? Że obaj liderzy tych większych ugrupowań się w nim znaleźli? Dobrze - podkreślił premier i dodał, że to nie jest łatwa koalicja.
Jego zdaniem "politycy zmieniają się w momencie osiągania pewnych stanowisk, z powodu odpowiedzialności jaka na nich spada". Powtórzył, że Prawo i Sprawiedliwość chciało stworzyć koalicję większościową z Platformą Obywatelską, ale "ona się obraziła, bo przegrała wybory".
"To Jarosław Kaczyński zdecydował o tym, że Giertych będzie wicepremierem?" - zapytał dziennik. Wspólnie o tym zdecydowaliśmy - odpowiedział premier.
Gazeta zapytała Marcinkiewicza także o to, czy odpowiada mu język, jakim posługują się jego wicepremierzy i ministrowie. Każdy odpowiada za swój język sam - podkreślił premier. Żyjemy w demokratycznym kraju, jest wolność słowa. Ale mam nadzieję, że członkowie rządu powściągną się w języku. Ich ta zasada obowiązuje bardziej niż kogokolwiek innego - uważa.
Według Marcinkiewicza Andrzej Lepper zmienia się i to wyraźnie widać. Przez te pół roku w parlamencie Samoobrona i Andrzej Lepper zachowywali się w absolutnej większości lojalnie wobec mojego rządu - podkreślił.
"Pan podziwia Leppera za tę zmianę, jaka się w nim dokonała?" - drążyła gazeta. Podziwiam różne rzeczy, ale jakoś nie spotkałem do tej pory w moich myślach podziwu dla Andrzeja Leppera - stwierdził Marcinkiewicz.
Na pytanie, czy nie boi się Romana Giertycha w Ministerstwie Edukacji, premier odpowiedział, że "niczego się nie boi".
"Bez tej nowej koalicji nie będziemy mogli realizować naszego programu i będą nowe wybory. Ale zgoda, przyznaję, daliśmy Andrzejowi Lepperowi i Romanowi Giertychowi kredyt zaufania" - przyznał. (PAP)